Piosenki pomocowe

Właściwie to weny nie mam, miałem wyrychtować przegląd grzesiowy najbardziej smutnych piosenek świata (obiecane Midzie ), ale stwierdziłem, że co to za sztuka w Walentynki smęcić o smętnych piosenkach miłości, no właśnie, żadna.
Więc będzie o miłości innej i na temat inny.
Niedawno wdałem się w dyskusję bez sęsu, celu i klasy, gdzie sami znawcy muzycy wyrafinowani znęcali się nad moimi gustami muzycznymi, bo ośmieliłem się Hołdysa pobronić (Swoją drogą, kiedys blogera Krysztopę czytał człek z przyjemnością, ale się on sprawaczył ( a nawet nie, bo porządny prawak to rzadkość drogocenna, pozdro Foxxie:), więc nawet nie tyle się on sprawaczył, co zwyczajnie spisił.
Ale jedna wynikła z tego rzecz pozytywna, zacząłem słuchać “Pomóż mi” skomponowane przez Hołdysa i wpadłem na pomysł tej notki.

A w notce będzie o piosenkach, które różni wielcy i mniejsi artyści śpiewali z różnych okazji, przeważnie na cele charytatywne lub dla uczczenia czegoś/kogoś.

Nie będę komentował ani sugerował, które są sztuczne, które prawdziwe, które to wielka sztuka, które to słabizna (wg znawców muzyki i sztuki z Salunu to pewnie wszystkie to badziewie), ja na szczęście pewności nie mam, mądrości życiowej nie pragnę, w ogóle nie wiem nic, błaźnię się jak zwykle i jutubki se wklejam.
I tyle.

Więc zaczniemy od piosenki, która jest ze mną prawie od zawsze, a mimo to ciągle nie umiem nią żyć, smutne, no:

A teraz sama śmietanka artystów światowych przed państwem będzie na chwilę, ale do Polski wrócimy (do Polski trza zawsze wracać, no), piosenka, której kilka fragmentów mnie urzeka bardzo, a całość po prostu lubię:

A teraz artyści amerykańscy głównie bo w poprzednim utworze to głównie twórcy z Wysp Brytyjskich:

object width=“420” height=“315”>

Czy chcemy porównać to wykonanie z wykonaniem 20 lat późniejszym?
No porównać możemy, acz chyba nie muszę mówić na czyją korzyść to porównanie wypadnie, ale proszem siem czestować, póki ACTA na wszystkich nie zamknie i jutuba nie zlikwiduje, o:

Dobra, wracamy do Polski, teraz wykonanie, które zamieszczam tylko z kronikarskiego obowiązku, bo moim zdaniem (niestety) nie ma mocy/nie wzrusza, momentami mnie żenuje niestety, acz nie chcę krytykować, bo nie odmawiam dobrej woli pomysłodawcom/autorom:

Ale za to wrzucę kawałek, gdzie od razu widzimy, czego brakło w utworze poprzednim: Czesława Niemena i Joszko Brody:

A teraz piosenka Trójkowa, którą strasznie lubię.
No i ta Anja i ten tekst, gdzie radio i patos

To co tyle?
Oczywiście mógłbym 10 części trójkowego karpia wrzucić albo i więcej, ale zamiast tego pożegnam się utworem, który wzrusza, porusza i jest dobry zwyczajnie.

“Pomóż mi”

To tyle, znikam pić wino (niedobre), czekolada się skończyła, filmu oglądać mnie się nie chce, nuda i w ogóle.

Załacznik, dzięki Gothowmusze przypomniałem sobie o jeszcze jednej pięknej piosence:

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

grześ

Chyba niepotrzebnie tak na nich najechałeś.

Hołdys ma dobre serce i szlachetne odruchy, zgadzam się, ale oprócz tego full cech negatywnych. Takie dziwne materii pomieszanie.

#wstydliwewyznania lubię kawałek “Pastylka”

http://isharioth.wrzuta.pl/audio/2FbcaEgOkob/morawski_waglewski_nowicki_...


grzesiu

prefect day to był w kwietniu 1987 na stadionie, wtedy 10-lecia :)

Hołdys jest ponurym megalomanem, ale też jest (był?) świetnym gitarzystą i kompozytorem rockowym.

#wstydliwewyznania

lubię #niewielecimogedać a najbardziej frazę #makartnejabut

a Shane ma nowe perfekcyjne zęby. to jako przypis


Pino,

ale czy ja na nich napadłem?
Nie wiem, chyba że tak samo miejsce tamto działa na mnie, że agresję wywołuje;)

Co do Hołdysa, ja wiem, że to megaloman, człek egzaltowany, momentami śmieszny, nie zawsze jego wypowiedzi mają sens, ale zawsze on myśli, że mają.

Ale jakoś mnie śmieszy ta nagonka na Hołdysa, która ostatnio się odbywa z powodu ACTA i nie tylko (ja wiem, że sam się ośmieszył lekko tym Ericiem Claptonem),a jak widzę, że wszyscy myślą tak, to ja na przekór myślę inaczej.

Co do “Pastylki” posłuchałem, ale chyba to jest utwór, którego trzeba posłuchać kilka razy, by wciągnął.


Docencie,

#wstydliwewyznania

lubię tekst “Autobiografii”, szczególnie frazę

Ojciec, Bóg wie gdzie,
Martenowski stawiał piec

No nie wiem czemu:), tak to jest, że niektóre frazy podobają się choć nie wiadomo czemu.

I lubię głos Hołdysa w nowych piosenkach jego, np. w “stalkerze”, taki jęczący, smutny, nie jest z niego pewnie dobry wokalista, ale wolę chyba go niż niejednego profesjonalnego wokalistę:


P.S.

a w ogóle nikt się wypowiedział na temat piosenek, tylko każdy o Hołdysie.

Jak w salunie, nikt mnie rozumie:)

#niezrozumienie #grześzagubionywświeciewielkim


O nie,

stalker to koszmar (muszę wszystkich ostrzec, ktoś to może włączyć!!1one).

Piosenek z notki nie lubię, oprócz Perfect Day.


No akceptuję ten punkt widzenia:)

ale się z nim nie zgadzam.


grześ

#tolerancjaipokojnaswiecie


ten perfect day

to jest kiczydło na maxa, ale ten kawałek to chyba w założeniu miała być taka pościelówa

co do fajnych fraz w tekstach Olewicza/Hołdysa to jest ich parę

np. “Elektronik kradnie w Tewie”


Mam jak Pino - chociaż Hołdysa oceniam ostrzej

Poza tym, pierwsza płyta Perfectu kręciła mnie na przełomie podstawowej i liceum. Z późniejszej perspektywy oceniam słabo. Może jakimś kontekstem byłoby to, że pierwszy mój długogrający analog to “Nowe Sytuacje” (acz zakupiony w trzeciej klasie szkoły podstawowej singielek, to “Pepe wróć”, niby jakaś równowaga jest ;)

“Perfect Day” ma po prostu sporo wdzięku, nawet, gdy na codzień się słucha “poważniejszej” muzy.

PS Dzięki za dobre słowo, Grzesiu :)


Foxx

Żeby było śmieszniej, znałam go osobiście. W latach 1997-2000. Już wtedy był dziwaczny.

Przyłączam się do dobrego słowa.


Panie Grzesiu!

We Are The World jest urwane w pierwszej tubce, zaś w drugiej mówią o 25 latach różnicy pomiędzy nimi. :)

Co do Zbigniewa Hołdysa, to należy precyzyjnie oddzielić muzyka i kompozytora, od palanta zabierającego głos w sprawach innych. Niewątpliwie muzykiem jest fantastycznym, a ta podróba Perfektu, którą teraz prowadzi Grzegorz Markowski nadal wykonuje jego (Z. H.) kompozycje, bo lepszych si nie dorobiła. To świadczy o klasie Zbigniewa Hołdysa jako kompozytora. Niestety zdolności specjalne nie są skorelowane z ogólnym poziomem intelektualnym i należy słuchać jego muzyki, zaś darować sobie gadanie.

Pozdrawiam

PS Proponuję dodawać 24 do Salonu, bo samo Salon może być opacznie zrozumiane (sam miałem przez chwilę problem by zaskoczyć o jaki salon Panu chodzi).


Doc,

a co on kradł?
:)


Foxxie,

spoko, co do dobrych słów, trza zwiększać ilość dobra we wszechświecie, taka karma:)

Co do Perfektu, nigdy ich nie ceniłem bardzo bardzo, ale rację ma Jerzy Maciejowski, że ten zespół opierał się na Hołdysie i choćby to że do dziś Markowski i spółka nie wylansowali żadnego przeboju większego niż te kawałki z pierwszych kilku lat skomponowane przez Hołdysa, to jest jednak znamienne, moim zdaniem.


Panie Jerzy,

święto jakieś, bo zgadzam sie w całej rozciągłości:)

Poprawię zaraz 20 na 25, fakt, niedopatrzenie.

Co do P.S. nie obiecuję, że będę pamiętał, ale jakaś szansa jest:)

P.S Moja chyba ulubiona piosenka Perfektu sprzed lat, dzieło spółki Hołdys/Olewicz:


Panie Jerzy,

wersja dłuższa “We are the world”:


Subskrybuj zawartość