Nic dwa razy się nie zdarza

Napisała trochę wierzy, grzesia zdaniem (zupełnie oczywiście amatorskim) kilka z nich wystarczyłoby, by się zapisała w historii polskiej poezji.

O śmierci też pisała:

Kot w pustym mieszkaniu

Umrzeć – tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.

Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
ze tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.

[Edit]

W tagach napisałem słowo “piękno”, a jak piękno, to przecież jest wiersz Szymborskiej o pięknie w czystej postaci:

Ella w niebie

Modliła się do Boga,
modliła gorąco,
żeby z niej zrobił
białą szczęśliwą dziewczynę.

A jeśli już za późno na takie przemiany,
to chociaż, Panie Boże, spójrz ile ja ważę
i odejmij mi z tego przynajmniej połowę.

Ale łaskawy Bóg powiedział Nie.
Położył tylko rękę na jej sercu,
zajrzał do gardła, pogłaskał po głowie.

A kiedy będzie już po wszystkim – dodał – sprawisz mi radość przybywając do mnie,

pociecho moja czarna, rozśpiewana kłodo.

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

najbardziej zastanawiające jest to

że ciągle różni prawacy jej wyciągają ten wiersz o partii. tak jakby od 54 roku poetka nic innego nie napisała.


Oj, olej prawaków

no.

Przecież wiadomo, że arsenał środków retorycznych i argumentów mają słaby, więc się powtarzają nieustannie.

Ja nie jestem szczególnym wielbicieli poezji, dlatego trafiają do mnie poeci prości i trochę inni: stąd Szymborska, Tuwim, Broniewski, Gałczyński, Różewicz.

Już np. Miłosz czy Herbert znacznie mniej.
P.S. Co do reakcji na różne śmierci, to festiwal obelg zacznie się ciekawy po śmierci Jaruzelskiego czy Michnika, to będzie dopiero orgazm w wiadomymi miejscu:) blogosfery

P.P.S. ale nie gadajmy o tym, co, po co nobilitować badziewie?


Nie zapominajmy,

że pani Wisława nowe gatunki literackie stworzyła:

odwódki:

i lepieje:)
A także moskaliki.

P.S. Lepieje to nawet dawno temu na starym TXT sobie wspólnie tworzyliśmy


Miłosz

u schyłku życia pisał znakomite wiersze. to jest fenomen. jego poemat “Orfeusz i Eurydyka” jest niesamowity.


Nie wiem,

MIłosz mi się wydawał zawsze jakiś taki zbyt “pomnikowy”, poczytałem też jego esejów trochę i też to do mnie jakoś nie trafiło.

Ale tych wierszy, o których piszesz, nie znam.

A swoją drogą niedawno jakieś dwie czy trzy płyty wyszły, gdzie Miłosza śpiewano.

Czesław Śpiewa na pewno z jedną, a kto wydał drugą, to nie pamiętam.


Orfeusz i Eurydyka

Stojąc na płytach chodnika przy wejściu do Hadesu
Orfeusz kulił się w porywistym wietrze,
Który targał jego płaszczem, toczył kłęby mgły,
Miotał się w liściach drzew. Światła aut
Za każdym napływem mgły przygasały.

Zatrzymał się przed oszklonymi drzwiami, niepewny
Czy starczy mu sił w tej ostatniej próbie.

Pamiętał jej słowa: „Jesteś dobrym człowiekiem”.
Nie bardzo w to wierzył. Liryczni poeci
Mają zwykle, jak wiedział, zimne serca.
To niemal warunek. Doskonałość sztuki
Otrzymuje się w zamian za takie kalectwo.

Tylko jej miłość ogrzewała go, uczłowieczała.
Kiedy był z nią, inaczej też myślał o sobie.
Nie mógł jej zawieść teraz, kiedy umarła.

Pchnął drzwi. Szedł labiryntem korytarzy, wind.
Sine światło nie było światłem, ale ziemskim mrokiem.
Elektroniczne psy mijały go bez szelestu.
Zjeżdżał piętro po piętrze, sto, trzysta, w dół.
Marzł. Miał świadomość, że znalazł się w Nigdzie.
Pod tysiącami zastygłych stuleci,
Na prochowisku zetlałych pokoleń,
To królestwo zdawało się nie mieć dna ni kresu.

Otaczały go twarze tłoczących się cieni.
Niektóre rozpoznawał. Czuł rytm swojej krwi.
Czuł mocno swoje życie razem z jego winą
I bał się spotkać tych, którym wyrządził zło.
Ale oni stracili zdolność pamiętania.
Patrzyli jakby obok, na tamto obojętni.

Na swoją obronę miał lirę dziewięciostrunną.
Niósł w niej muzykę ziemi przeciw otchłani,
Zasypującej wszelkie dźwięki ciszą.
Muzyka nim władała. Był wtedy bezwolny.
Poddawał się dyktowanej pieśni, zasłuchany.
Jak jego lira, był tylko instrumentem.

Aż zaszedł do pałacu rządców tej krainy.
Persefona, w swoim ogrodzie uschniętych grusz i jabłoni,
Czarnym od nagich konarów i gruzłowatych gałązek,
A tron jej, żałobny ametyst, słuchała.

Śpiewał o jasności poranków, o rzekach w zieleni.
O dymiącej wodzie różanego brzasku.
O kolorach: cynobru, karminu,
sieny palonej, błękitu,
O rozkoszy pływania w morzu koło marmurowych skał.
O ucztowaniu na tarasie nad zgiełkiem rybackiego portu.
O smaku wina, soli, oliwy, gorczycy, migdałów.
O locie jaskółki, locie sokoła, dostojnym locie stada
pelikanów nad zatoką.
O zapachu naręczy bzu w letnim deszczu.
O tym, że swoje słowa układał przeciw śmierci
I żadnym swoim rymem nie sławił nicości.

Nie wiem, rzekła bogini, czy ją kochałeś,
Ale przybyłeś aż tu, żeby ją ocalić.
Będzie tobie wrócona. Jest jednak warunek.
Nie wolno ci z nią mówić. I w powrotnej drodze
Oglądać się, żeby sprawdzić, czy idzie za tobą.

I Hermes przyprowadził Eurydykę.
Twarz jej nie ta, zupełnie szara,
Powieki opuszczone, pod nimi cień rzęs.
Posuwała się sztywno, kierowana ręką
Jej przewodnika. Wymówić jej imię
Tak bardzo chciał, zbudzić ją z tego snu.
Ale wstrzymał się, wiedząc, że przyjął warunek.

Ruszyli. Najpierw on, a za nim, ale nie zaraz,
Stukanie jego sandałów i drobny tupot
Jej nóg spętanych suknią jak całunem.
Stroma ścieżka pod górę fosforyzowała
W ciemności, która była jak ściany tunelu.
Stawał i nasłuchiwał. Ale wtedy oni
Zatrzymywali się również, nikło echo.
Kiedy zaczynał iść, odzywał się ich dwutakt,
Raz, zdawało mu się, bliżej, to znów dalej.
Pod jego wiarą urosło zwątpienie
I oplatało go jak chłodny powój.
Nie umiejący płakać, płakał nad utratą
Ludzkich nadziei na z martwych powstanie,
Bo teraz był jak każdy śmiertelny,
Jego lira milczała i śnił bez obrony.
Wiedział, że musi wierzyć i nie umiał wierzyć.
I długo miała trwać niepewna jawa
Własnych kroków liczonych w odrętwieniu.

Dniało. Ukazały się załomy skał
Pod świetlistym okiem wyjścia z podziemi.
I stało się jak przeczuł. Kiedy odwrócił głowę,
Za nim na ścieżce nie było nikogo.

Słońce. I niebo, a na nim obłoki.
Teraz dopiero krzyczało w nim: Eurydyko!
Jak będę żyć bez ciebie, pocieszycielko!
Ale pachniały zioła, trwał nisko brzęk pszczół.
I zasnął, z policzkiem na rozgrzanej ziemi.


Grześ

wybrałeś znakomite wiersze, nie wymagające komentarza. Same w sobie są komentarzem.
I dziękuję, że mi tu Kory nie wkleiłeś. Zepsułaby wszystko.


Dorciu,

dzięki.

Co do Kory, pani Łucja Prus pasuje lepiej do klimatu, a zresztą Kory nie ma na Jutubie:)

P.S. Ostatni papieros i ostatnia kawa i 89 lat, z jednej strony kusząca perspektywa, z drugiej chyba wolałbym zniknąć wcześniej


panie grzesiu po co tak z górnej pólki

A nie lepiej to było umieścić tu kilka jej limeryków lepieji czy odwódek. Tak z pamięci
Lepiej
Lepszy wój pedofil czynny
Niż w tej knajpie napój winny
Odwódka
Od Absyntu
Brak talyntu
I taka tez była pani Wisława


Panie Asasello

wój?

:)

A proszę w kliknąć w jutubkę w komentarzu z 22.31, tam są odwódki recytowane i śpiewane.


ta kobieta zawsze była uśmiechnięta

pozazdrościć przejscia na drugą stronę...


re: Nic dwa razy się nie zdarza

Się pan nie podśmiewa, pisałem to w czasie gdy na fotelu siedział nieszczęśnik z otwarta paszcza i czekal ąż mu za przeproszeniem podkład w siódemce stwardnieje. Ot życie dentysty prowincjonalnego.


Ciekawa

jest ilość miłośników i znawców poezji w kraju w którym poezja jest zupełną niszą, a w gazetach codziennych wiersz ukazuje się raz na 3 miliony lat.

Trochę wbrew temu co piszesz, nie stwierdziłem jakichś specjalnych ekscesów – w sumie więcej było prewencyjnych notek ( vide Krysztopa ) To o czym piszesz to wywiedziona z danych czasów “czujność moralno – polityczna” :)

Jako miłośnik Broniewszczaka, Gałczyńszczaka i Tuwimusa nie przeżywam jakoś dusznych rozterek nad życiem publicznym i wyborami poetów.

Zresztą najwspanialsze teksty padły w mediach. Mój ulubiony to rozmowa Chraboty z miejscowym dziennikarzem w Polsacie njus.

Chrabota wymienia wielkich pisarzy, którzy nie dostali Nobla, że Proust, Nabokow itd… na co miejscowy:

- Gdyby były przyznawane częściej, może też by się załapali!

I tyle o poezji

Wspólny blog I & J


Nobel był ślepy!

Nie cenię go za Jorge Luisa Borgesa!!! To “niedanie” jest skandale p[o wsze czasy. Panią Wisławą tylko częściowo się zrehabilitowali…

A może się przestraszyli pełnej formy: Jorge Francisco Isidoro Luis Borges Acevedo?


Joteszu,

ano ślepy był momentami faktycznie, wystarczy wspomnieć, że jeden z największych pisarzy wszechczasów, mym skromnym zdaniem, Lew Tołstoj nie dostał Nobla, za to dostali np. tak ciekawi twórcy jak Rudolf Eucken czy Theodor Mommsen (których chyba wielu literaturoznawców już nie za bardzo kojarzy)


Dorcia,

czy zawsze, to nie wiemy, ale faktycznie, ten ciepły uśmiech rozbrajający jest.


Panie Asasello,

pasuje na tytuł jakiegos bloga “Z życia prowincjonalnego dentysty”

:)

pozdrawiam


JJ,

ad akapit pierwszy zgadzam się, ja chyba zastrzegłem, że na poezji się nie znam, mało co czytam i znam wybiórczo?

Nigdy cżłowiekiem poezji ni dramatu nie byłem, moją miłością od zawsze były powieści szczy szerzej epika, a nie liryka.

ad 2 fakt, tych prewencyjnych też trochę było, co odnotowuję trochę z uznaniem, trochę z uśmiechem, (acz inna sprawa, że w salonie trochę burackich komentarzy się ukrywa, ukrywa się też nie burackie, ja rzadko se w ustawieniach zmieniam, by je widzieć, więc trochę życia mnie omija)

O Broniewszczaku to wyszła książka niedawno Mariusza Urbanka, podobno świetna, znasz może?

ja muszę kiedyś się do empiku do Ressovii wybrać i poczytać, kurde, #mieszkanienaprowincji


Na gwiazdkę chciałem kupić Żonie, ale...

... w Koninie Broniewszczak wykupiony!

Szczerze, to takie “wzmożenie moralne” jakie prezentujesz mnie to śmieszy. Dla jednego “burackie” dla drugiego już nie. Poza ludźmi którzy biegają i radują się z czyjejś śmierci, pozostałe oceny, opinie są moim zdaniem, jak najbardziej dopuszczalne.

Dzisiaj media wariują na temat Madzi i Rutkowskiego. O Szymborskiej ni słowa. Gdzie ci miłośnicy poezji? Detektywami zostali!

Wybacz, ale mnie to śmieszy. czuję się w tym zamęcie obco. Teraz Miller rozdaje koce – mumia pierdolona!

Wspólny blog I & J


No ale

gdzie ty widzisz moje jakiekolwiek wzmożenie moralne?

Poza jednym komentarzem u Docynta to nawet za bardzo nigdzie nie poruszałem tego tematu ani się nie znęcałem nad żadnymi tekstami o Szymborskiej.

Ja nie mam nic przeciwko ocenom Szymborskiej, można nie czuć/nie rozumieć/nie lubić jej poezji i jej samej.
Mnie po prostu wkurza argumentacja w stylu “Szymborska jest be, bo dostała Nobla i to jej wina, że Herbert nie dostał”.
No przecież to jest słabe strasznie.
Rozumiem wyciaganie wierszy z lat 50-tych, ale już np. bleblanie, że to komunistka była do samej śmierci itd, zapominanie, że jednak juz w latach 70-tych podpisała opozycyjny List 59 m. in, razem z Herbertem.

Czemu o tym nie napisze nikt z tych, co ją obrażają czy nawet krytykują?
Już jest niewygodne to?
Nie mieści się w pakiecie i nie pasuje do etykietki?

sorry, ale ja pierdolę etykietki i nie trawię myślenia pakietowego…

A media to syf w wiekszości, nie oglądam TV, poza tygodnikami nie czytam prasy, z radiuf słucham Trójki i wybranych audycji w TOK FM, a z neta czytam już tylko wybrane blogi…


Panie Jacku,

a mnie najbardziej przypadł do gustu niejaki Estimado, nadworny grafoman- wierszokleta pani Renaty.

Najpierw z pianą na ustach wpadł na blog, na którym, bez słowa komentarza, umieszczono dwa wiersze zmarłej i… zbluzgał gospodarza.

Następnie sam popełnił wpis potępiający wszystkie hieny i sępy w osobie autora blogu na którym eksplodował przed momentem.
Po tym “ drąc na sobie wdzianko” pobiegał trochę po zaprzyjaźnionych miejscach S24, aby na koniec znaleźć ukojenie w ramionach swojej umiłowanej mentorki.:))

W ten oryginalny sposób światlejsi robią sobie jaja z pogrzebu…

Pozdrawiam serdecznie


Przy okazji,

przypominam, że w notce pod którą komentujecie nie było ani słowa o prawakach czy salonie 24.


Grzesiu!

E tam! Latasz i wypisujesz, że prawaki to czy tamto, a definicji brak!
Sprawki kulturowe ( może przesada – dt.kultury ) rozjechały się dawno temu. Miejsce początku przeważnie jest takie samo, a tylko rozwinięcia nieco inne.

Na Szymborskiej się nie znam, w ogóle nie czytywałem jej poezji, a czytam sporo. To rzecz względna. Gust?
O kotach – na przykład – Lubię wierszyki Eliota. Bywa i tak.

Nie znoszę Rymkiewicza a tego nowego, jak mu tam? Deklamowałem publicznie ku rozweseleniu słuchaczy.

Albo Miłosz. Znam nawet na pamięć sporo. Lubię gościa, ale gdzie mu tam do Gałczyńszczaka/Broniewszczaka.
Herberta cenię, ale czy lubię?
W wykonaniu Gintrowszczaka – Tak!

Trza by o poezji zagadać, ale bez jutubków.

Wspólny blog I & J


Serio? O...żesz! Jak to mogło się zdarzyć... cud!

Jeśli jednak, to przepraszam najmocniej.

Chociaż z drugiej strony mnie wydawało się, że Grześ jest jeden.
Nie to co Cadfael, czy jakiś Herr Niemand. Bo to, wiadomo, odrębne byty były.

Jeśli, zatem Grześ, jak zwykle, napisał gdzieś, nie tak daleko: “w Salunie pacjenci mają orgazm nienawiści i prymitywizmu…”, to nie tylko dlatego, by współgrać w innym miejscu z gazecianą wizją świata tamtejszego autora.:)

No, ale skoro tu jest inaczej i tu obowiązuje inny wystrój, taki bardziej refleksyjno-nostalgiczny, to muszę pokajać się poezją!
Najlepiej, jak będzie to lepiej albo jeszcze lepiej – limeryk, prawda?
Voila:

Pewną starą kurwę nad Nysą
noc całą rżnęli w pizdę łysą.
Ona woła; ach, goście,
mówcie ktoście są, ktoście?!
Oni na to; autochtony my są...

Lepiej?

Pozdrawki


Yasso

O Matyldo!!!!
Tyś spłodził ono?


@JJ

noż, kurwa, gdzie latam, jak nie latam?

Zwidy masz czy co?

Idem czytać, ale nie poezję a “martwą strefę” Kinga:)

pzdr


Yasso, aj law ju za limeryk:)

ale czy tak trudno jest zrozumieć, że docent napisał notkę o prawakach, więc skomentowałem na temat, u mnie było o Szymborskiej, (acz fakt, pierwszy zaczął o prawakach Docent), więc czemu chcecie gadać tu o prawakach i wmawiać mi, że ja o prawakach piszę, jak ja nie piszę.

A zreszta piszta se o czym chceta.

Sam nie jestem bez winy, bo najczęściej piszę obok tematu wpisu, który komentuję.


@JJ

“Nie znoszę Rymkiewicza a tego nowego, jak mu tam?”

Jakiego nowego?

Wencla:)?


wencla

Jasne. On jest słabszy nawet ode meni

Wspólny blog I & J


Dorciu, alęż skąd? Za porządny jestem.:))

A poza tym, we mnie nie ma ani jednej amerykańskiej kropli krwi. Różnych kropelek podobno mam sporo, ale akurat nie tej.

Dla ułatwienia dodam, ze autor tego limeryku, podpisał list krakowskiego oddziału ZLP popierający wyroki śmierci wydane na księży krakowskiej kurii. Przez sąd stalinowski…
To raz, dwa nie był on noblistą, a tłumaczem, między innymi Szekspira, wyjątkowym na skalę światową: przetłumaczył wszystko co ten napisał…

Nie napiszę, co jeszcze tłumaczył, bo byłoby za prosto…

Pozdrawiam


już jest

wyrło i warło się w gulbieży

edit, a nie, to nie to; zbłąkinie rykoświstąkały


Kurde, przecież się poprawiłam

nie mieszajmy w to brata autorki umoralniających powieści dla młodzieży


Toś mnie podpuściła, siostro!

W gugle wrzuciłam, a oni mi nie powiedzieli, że to falstart :)
Już się nie popisuję, że wiem – sama doczytałam!!!


No Leute,

naprawdę nie wiedzieliście, że Yassa pisze o Joe Alexie?

Barańczak za młody by był na podpisywanie czegokolwiek w latach 50-tych.


wiedziałyśmy, my Pino,

po prostu mamy wdrukowane inne tłumaczenie Dziaberliady


Wiadomo, że wszystko przez to wdrukowanie,

bo przecież nie mógł rżeć rupertyczny rechot, kiedy śmieselił się rad w głos…

Dobra… noc… noc… noc…


yassa

#tagujtojakos


Tagi: Genesis, KOR

A tubkę zmieniam na subtelniejszą… żeby nie było, że znowu coś sugeruję.:))

Dobra? Noc…noc… noc…


Jacku,

no ale to oczywista oczywistość, że słabszy jest.
abstrahując od wartości literackich, to Wencel zwyczajnie nie ma poczucia humoru zupełnie.
P.S. Choć dawno temu, chyba w “Ozonie” jakoś tam jego felietony nawet mnie ciekawiły, jeśli dobrze pamiętam.


grzesiu

ale ja nic nie wspomniałem o prawakach. napisałem, ze zacznie się ujadanie. no i się zaczęło. a to, że ujadali prawacy głównie to już inna sprawa. :)


Spoko,

ujadanie było, sam ci przyznałem racje, teraz nagonka na Czubaszek trwa, o Szymborskiej już zapomniano.

Aż napiszę chyba tekst wieczorem, bo mnie różne rzeczy dziwią/drażnią/wkurzają i się musi to przelać w kolejne Obrazki:)

pzdr


Grzesiu

O Macieja Słomczyńskiego chodziło. Żadna nowość.

Mogę się wyrazić w sprawie Wencla?

Mogę? Ok, mam chłopka w dupie!

Wspólny blog I & J


grześ

Widziałam czadowy tytuł na salunie: “Czy matka Madzi słyszała wypowiedź Czubaszek?”

omg


grześ

http://galopujacymajor.wordpress.com/2012/02/02/wislawa-szymborska-notka...

Najbardziej mnie rozśmieszyło, nie wiem czemu, “koresponduje z Sartrem”.


Czytałem,

ale bardziej ujęła mnie notka ostatnia.

Aczkolwiek jakoś mnie nudzą rozmowy u Majora ostatnio, ileż można o WO&prawakach gadać.

W S24 VHF,, Cyncynat, Barista byli bardziej kreatywni.

No niby zawsze można zaglądać dla Quasiego, ale ostatnio cus się ogranicza w komentach iniestety.


Subskrybuj zawartość