Normalny wpis nienormalny.

Właściwie tekst miał być o czymś zgoła innym – obiecałem p.p. Kleinie i nameste dłuższa wypowiedź porządkującą język dyskusji o religii i religijności. Tymczasem poniewczasie dotarło do mnie (z pomocą p. Kleiny) sedno wypowiedzi Freuda, dyskutowanej tutaj. I to mnie skłania do napisania o czymś zupełnie innym

Tekst jest oczywiście niedokończony… mam taką metodę, że staram się dochodzić do swoich przekonań metodą kolejnych przybliżeń. Jeśli wywoła on u państwa jakąś reakcję, chętnie podejmę dyskusję, która doprowadzi do wzbogacenia go o nowe wątki.

——

1. Norma i normalności to pojęcia często przywoływane. Sęk w tym, że każdy, kto się na nie powołuje ma zupełnie inna koncepcję normalności. Rozkład jest normalny wtedy, gdy jest wyrażony krzywą Gaussa. Z kolei podgrupa jest normalna wtedy i tylko wtedy jest sumą klas sprzężoności w grupie. Wektor też może być normalny – wtedy konkretnie, gdy iloczyn skalarny z innym wektorem jest równy zero, natomiast jego własny kwadrat jest równy jeden. Niektórzy autorzy gotowi są nawet pominąć ten ostatni warunek…

2. Jakby nie patrzeć definicji jest multum. Ale oczywiście te przytoczone przeze mnie pełnią jedynie funkcję żartu słownego. Nie o matematyce przecież, lecz o społeczeństwie pisać mam. Tutaj definicja normalności jest już trudna. Występuje zawsze w opozycji do definicji zaburzenia, odchylenia, lub zboczenia. Chcemy – bo taką mamy potrzebę – podzielić grupę ludzką na szeroki obszar normalności oraz pozostające na marginesie (a często poza nim) ekstrema, z którymi najczęściej nei chcemy mieć nic wspólnego.

3. Pojęcie normalności bądź nienormalności ingeruje jeszcze głębiej w nasze myślenie i w nasze jestestwo – a robi to w sposób wywołujący w nas niepokój i chęć zaradzenia odchyleniu. Jeśli o fizjologię chodzi, to normalność nazywana jest w tym wypadku zdrowiem, a nienormalność – chorobą lub zaburzeniem (często, jeśli nie chcemy dotknąć drażliwego punktu odchyleń psychicznych).

4. Normalność i nienormalność ma swoją drugą twarz – otóż niektóre typy zachowań ludzkich sa wyraźnie ekstremalne. Nie dotyczą większości z nas i są wyróżniające w sposób bardzo wyraźny. A jednak ani słowo choroba, a nie tym bardziej odchylenie nie są używane na określenie tych cech ludzkiej osoby. Mowa o geniuszu. O ile człowieka wyjątkowo głupiego (nienormalnie inteligentnego) gotowi jesteśmy zakwalifikować jako debila (a więc chorego), o tyle nikt przy zdrowych zmysłach (cokolwiek miałoby to oznaczać) nie stwierdzi, że wybitny naukowiec lub artysta (ludzie nienormalnie inteligentni) są chorzy lub stanowią odchylenie. Jak widać pojęcie normy, zdrowia, odchylenia, czy też choroby rodzą już an pierwszy rzut oka pewne problemy…

5. Po pierwsze: istnieją trzy typy cech czy też zachowań ludzkich, które oceniamy w kategorii normy/odchylenia.

  • Niektóre z własności ludzkiej osoby oceniamy tak jak poglądy polityczne lub pobudliwość nerwową. Obszar tak zwanej normy powiązany jest z pojęciem umiarkowania. Umiarkowanie pobudliwy lub umiarkowanie liberalny/konserwatywny człowiek jest uważany za normalnego. Istnieje jednak pewna granica, za którą zarówno mało pobudliwy, jak i nadmiernie pobudliwy osobnik uważany jest za nienormalnego. Albo nawet chorego. Podobnie z poglądami politycznymi – posiadanie bardzo skrajnych poglądów politycznych jest na ogół postrzegane jako nienormalne. Mówimy o takich delikwentach: oszołom, fundamentalista, etc… Ciekawe, że dla większości znanych mi ludzi religijność wpada w tę kategorie właśnie.
  • Są takie cechy, które posiadają próg normalności gdzieś w środku dostępnego spektrum. Inteligencja jest taką cechą właśnie. Osoba zbyt mało inteligenta uważana jest za chorą lub upośledzoną. Można próbować różnymi metodami ustalać średnią inteligencję w danej grupie społecznej – robi się to za pomocą testów IQ na przykład (pomijam tutaj kwestię adekwatności czy skuteczności takich badań). Względem tej średniej ustala się poziom gdzieś poniżej progu przeciętności, który znamionuje obszar upośledzenia umysłowego… co ciekawe rozkład statystyczny wyników testu IQ jest na ogół normalny (nomen omen) lub bliski takowemu – można więc teoretycznie wyznaczyć symetrycznie poziom ekstremalnie wysokiej inteligencji. Nie spotkałem jeszcze nikogo, kto by nie chciał być bardzo inteligentny. Wręcz podziwiamy osoby o wysokiej inteligencji i każdy z nas chciałby do tego ekstremalnego obszaru. Jakkolwiek pilnujemy się strasznie aby broń Bóg nie etykietować negatywnie ludzi o inteligencji wokół przeciętnej… o dziwo.
  • Jest jeszcze trzecia – najbardziej tajemnicza grupa cech i zachowań ludzkich. Weźmy z a przykład oceny estetyczne lub powiedzmy orientację seksualną. Tutaj szerokie spektrum możliwych zachowań nie podlega w ogóle żadnym ocenom. Próba szeregowania zachowań seksualnych poprzez kryterium normalności/odchylenia kończy się na ogół ogromnym protestem. Podobnie szukanie normalnych i nienormalnych gustów muzycznych lub estetycznych raczej nie spotyka się z poparciem, czy choćby zrozumieniem.

Pierwszy problem, z którym powinniśmy się zmierzyć to kompletna arbitralność tego podziału. Dlaczego ktoś o skrajnej wydolności fizycznej (sportowiec) jest postrzegany pozytywnie, a ktoś o poglądach skrajnie rasistowskich już nie? Czemu umiarkowanie w uczeniu się jest raczej nienormalne, z kolei równie nienormalne jest obżeranie się do nieprzytomności. A są i przypadki bardziej kłopotliwe. W stosunku do seksu mamy stosunek (o zgrozo!) ambiwalentny – z jednej strony istnieje silne ciśnienie na zwiększanie wydolności seksualnej (trzeba móc jak najwięcej razy zadowolić partnera). Z drugiej: maksymalizacja ilości stosunków seksualnych jest odbierane jako nienormalne (przy czym niekoniecznie nawet niemoralne) lub wręcz chorobliwe.

6. Wydawałoby się, że w przypadku tak prostym jak medycyna ustalenie obiektywnych kryteriów choroby nie powinno stanowić problemu. Jednak i tu napotykamy na istotne trudności. Fizjologiczny stan choroby odnosimy do pojęcia zdrowia. A co to jest zdrowie? Czy ktoś, kto ma dwie nogi i dwie ręce jest zdrowy? Uważamy, że człowiek, który urodzi się bez nogi lub straci ją w wypadku jest upośledzony… Widziałem jakiś czas temu program o człowieku, który nie ma jednej nogi. Ma za to specjalną tytanową protezę dzięki której trenuje biegi i zamierza wystąpić na olimpiadzie. Kwalifikację już ponoć zdobył. Czy w związku z tym jest chory, czy zdrowy? Jego organizm znosi o niebo większe obciążenia niż mój… ja na 100 metrów schodzę poniżej minuty chyba…

W zasadzie upośledzenie powinno być zdefiniowane jako niemożność osiągnięcia pewnego stanu fizjologicznego. Czy utrata kończyny oznacza niemożność biegania… jak widać – to zależy. Wspomniany już biegacz, gdyby obciąć mu druga nogę i dać w to miejsce protezę biegałby zapewne… szybciej? Żarty żartami… za wynaturzone uznaje sie deformacje ciała – w Polsce chirurgia plastyczna deformacji wrodzonych jest całkowicie bezpłatna, podczas gdy za modyfikacje plastyczne, które są ‘niekonieczne’ trzeba płacić. Które modyfikacje, są konieczne, a które nie? Bezpłatnie usuwa się deformacje ‘szpecące’... to znaczy które? Decyduje ogląd estetyczny??? Kiedy nos jest za duży? Czy może być za mały?

7. Przykład deformacji fizycznych pokazuje, że w gruncie rzeczy u podstaw oceny upośledzenia wyglądu leży koncepcja atrakcyjności fizycznej. Na upartego można się z tym pogodzić – upośledzeniu ulega wtedy możliwość przekazywania genów. Ale to bardzo niebezpieczny wniosek. Czy każda cecha (umówmy się na dyskusję cech przyrodzonych lub nabytych w drodze wypadku), która upośledza możliwości rozrodcze jest chorobą lub deformacją? Czy kastracja jest upośledzeniem? Pomijam tutaj szeroki temat kultur, w których deformowanie siebie podnosi, a nie obniża atrakcyjność partnera – Masajowie, Pigmeje… Emo??? Ocena tego, co upośledza, a co nie upośledza jest umowna. Z drugiej strony, jeśli punktem odniesienia jest li tylko fizjologia (a w przypadku medycyny tak być powinno), a nie kultura to obiektywne uszkodzenie organizmu winno być traktowane jako upośledzenie zawsze.

Tu krótkie wtrącenie – myślenie logiczne i abstrakcyjne postrzega się jako bardzo pożądane w procesie edukacji. Człowiek wykształcony to taki, który zna i stosuje zasady logiki. Sęk w tym, że zbyt częste stosowanie zasad logiki może być jeśli nie upośledzające to przynajmniej utrudniające normalne funkcjonowanie społeczne.

Jeśli logicznie podejdziemy do problemu to uznamy, że wprowadzanie do organizmu środków upośledzających jego działanie – to jest upodabnianie stanu fizjologicznego do stanu chorobowego – jest działaniem szkodliwym. Na przykład palenie papierosów jest wywoływaniem stanu niedotlenienia, a picie alkoholu jest wywoływaniem stanu odurzenia czyli zatrucia mózgu… A jeśli ten efekt jest efektem zamierzonym? Pijemy alkohol (kto pije, ten pije) aby wywołać właśnie ten stan zatrucia. Chodzi o pewną kulturową funkcję sprawdzenia siebie? To czemu ludzi, którzy sami siebie okaleczają traktujemy jako zaburzonych? Taki menel spod budki z piwem jest zupełnie normalny kiedy zapija się na umór… a z kolei Emo, który odczuwa taki weltschmerz, że musi się pokaleczyć żyletką, jest zaburzony psychicznie…

A środki antykoncepcyjne? Z jednej strony WHO uznało bezpłodność za jedno z największych zagrożeń zdrowotnych ludzkości na najbliższe dekady… z drugiej zaleca pełną dostępność do środków antykoncepcyjnych jako gwarancji praw reprodukcyjnych kobiet (a mężczyzn to nie?). Dlaczego naturalny stan bezpłodności jest chorobą, a sztucznie wywołany stan bezpłodności już nie? Więcej! Długotrwałe stosowanie środków antykoncepcyjnych może wywoływać trwałe uszkodzenie systemu hormonalnego prowadzące do… bezpłodności. Która wtedy już jest chorobą![1]

7. Jeszcze gorsze kłopoty może na nas sprowadzić próba zdefiniowania odchylenia psychicznego. Jak bowiem zdefiniować normalną psychikę? Zaburzenie psychiczne… świetnie… ale zaburzenie względem czego? Czy i tutaj stosować kryterium sprawności społecznej? Inwalida bez nogi nie może teoretycznie biegać więc jest upośledzony. Chory psychicznie, czy tez cierpiący na zaburzenia nie może normalnie funkcjonować społecznie… Czy schizofreniczny artysta, który traci kontakt z rzeczywistością jest upośledzony, czy nie? Jeśli jest wielkim twórcą, a jego rojenia zyskują sławę? Większość artystów – jeśli nie wszystkich (sic!!!) – potoczna myśl uznaje za lekko stukniętych… a więc nienormalnych. To tak jak z geniuszem naukowym – wszyscy ich podziwiamy, ale w zasadzie ich nienormalność wręcz bije po oczach. Ilość psychoz i neuroz jakimi poszczycić się (właśnie – szczycić się!) mogli luminarze nauki jest ogromna. A jednak jakoś o tym zapominamy. Chroniczne kłopoty z konkretnym i życiowym posługiwaniem się środkami transportu w wydaniu Neumanna są nie daleko idącym upośledzeniem funkcji społecznych ale drobną niedogodnością... a jeśli geniusz jest z tym upośledzeniem nieodmiennie powiązany?

8. Przykłady można by mnożyć. To, co w kategorii normalności tak strasznie irytujące, to fakt, że trzeba ją sobie najpierw – mówiąc językiem psychologii – zaprojektować. Za odchylenie uznajemy bowiem nie to, co podlega pewnym konsekwentnym prawom fizjologii lub socjologii, ale to, co zbyt odstaje od naszych wyobrażeń o normalności.

9. Dając wreszcie dojść do głosu temu nieszczęsnemu Feudowi – uznał on za stosowne skrytykować religijność jako zaburzenie. Mechanizm tej krytyki jest zgodny z tym, co napisałem w akapicie powyżej – Freud dokonuje ustalenia tego, co jego zdaniem jest normalne (naturalne), a następnie etykietuje jako zaburzenie wszystko to, co od stanu normalności odstaje. Jako naturalne uznaje oddzielenie od autorytetów. Stąd zależność moralna od autorytetu jest zaburzeniem. Jako normalne uznaje nie-wierzenie stąd wierzenie jawi mu się jako upośledzenie inteligencji.

Jak zwykle problem polega na arbitralności przyjętych założeń. Freud uważa, że człowiek przenosi z dzieciństwa niedojrzałe schematy zachowań i je kolektywizuje w postaci religii. Cała mądrość tego stwierdzenia polega na użyciu w zdaniu słowa ‘niedojrzały’. Znowu mamy do czynienia ze stwierdzeniem faktu, które to stwierdzenie zostaje wzbogacone o element ocenny. O ile nie podlega dyskusji obserwacja, że religijność[2] jest rzeczywiście budową relacji typu dziecko-ojciec, to całe sedno krytyki Freuda polega na stworzeniu sobie obrazu normalności, w którym dorosły człowiek nie podejmuje takiej relacji. Innymi słowy: całe rozumowanie Freuda jest niegłupie o tyle, że bardzo trafnie określa to, czym religia2 w zasadzie jest, natomiast jest o tyle głupie, że nie zauważa własnej arbitralności w ocenie tegoż.

10. Dziecięcość rozumowania w kontekście religii nie jest wymysłem Freuda. Jest jest jej immanentnym składnikiem! Jeśli mówimy o Chrześcijaństwie to możemy wręcz powołać się na ewangeliczne przesłanie Jezusa. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na inny problem… tego typu relacje i rodzaje intelektualnego zainteresowania rzeczywistością nie są zarezerwowane wyłącznie dla religii. Znam co najmniej jeden przykład działalności społecznej, której uprawianie jest nieodłącznie związane z istotnym zaburzeniem procesu dojrzewania. Freud zapewne mógłby to ująć znacznie ciekawszymi epitetami, ja jednak postaram się to doświadczenie opowiedzieć językiem potocznym.

Doświadczenie to jest immanentnie związane z przynależnością do pewnej odrębnej grupy społecznej, której nieprzystosowanie do życia tzw. normalnym środowisku oraz niedojrzałość emocjonalna są wręcz legendarne. Niektóre naturalne formy zachowań tej grupy są w powszechnym odbiorze określane wprost jako ‘dziecinne’. Występuje w tej grupie wręcz chorobliwe oderwanie od rzeczywistości i daleko posunięte niezrozumienie dla dojrzałych relacji międzyludzkich i społecznych. Ciężko zaburzone w tej grupie jest przede wszystkim postrzeganie zjawisk rzeczywistych. To, co dla dojrzałego człowieka ma znaczenie poślednie jako narzędzie lub środek do celu, w opisywanej przeze mnie grupie jest przedmiotem zabawy – uzależnienie od tej zabawy jest jednym ze znaków rozpoznawczych tej grupy. Konieczność kompulsywnej i neurotycznej zabawy przedmiotami domowego użytku lub prostymi zjawiskami prowadzi do drastycznego upośledzenia funkcji społecznych – znałem przypadek takiego człowieka, który często nie dojeżdżał na umówione spotkanie w obcym mieście ponieważ fascynowała go topologia linii tramwajowych… zamiast więc szukać najdogodniejszego połączenia wybierał najciekawsze.

11. Czy już państwo wiedzą, o jakiej grupie ludzi mówię? To fizycy.

12. Jednym z najsłabszych punktów rozumowania Freuda jest brak refleksji nad konsekwencjami podstawienia w miejsce religijności innych rodzajów aktywności ludzkiej. Moim zdaniem lista kolektywnych neuroz, które można by wyjaśnić w oparciu o rozumowanie Freuda wyczerpuje w zasadzie większość typowych społecznych zachowań ludzkich. Rozumowanie Freuda jest więc nie tyle nietrafne, co… trywialne. Stosując ten schemat myślowy można dość szybko dojść do wniosku, że niemal każdy aspekt naszej aktywności społecznej jest wyrazem pewnego zaburzenia. Innymi słowy wszystko jest nienormalne3 to co jest normalne? Tylko Freud jest normalny!

Istnieje w języku psychiatrii określenie na przekonanie, że wszystko dookoła mnie cierpi na jakieś zaburzenia, podczas gdy tylko ja jestem normalny. Taka przypadłość nosi nazwę paranoi.

——

1 Czy w świetle tego nie można by również homoseksualizmu uznać za trwałe uszkodzenie zdolności do rozrodu?

2 Akurat tylko chrześcijańska, ale już spuśćmy na wąski horyzont myślowy Freuda zasłonę milczenia

3 Jeżeli mieli państwo okazje czytać kiedyś typowy kwestionariusz psychologiczny mający wykrywać potencjalne zaburzenia – lepiej: jeśli mieli państwo kiedyś okazję analizować, jak jest on skonstruowany – to pewnie zauważyli państwo, że jedyną odpowiedzią, której z takiego kwestionariusza uzyskać niepodobna to stwierdzenie, że ankietowany jest normalny…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hexenhammer

wiesz co, mam do ciebie żal. Powaznie. Wexmiesz, napiszesz taki artykuł i nie zostawisz miejsca na gadułę żadną.

Może tak następnym razem, dla odmiany, pierdyknij sie na czymś, wtedy sie będzie mozna na text rzucić z zebami. A tak to co?
Lipa, panie Hexenhammer.

Ale dorzuce kamyczek w temacie ankiet. Pomijam fakt, że one faktycznie starają się z czlowieka zrobic jakiegos czuba. Natomiast sa banalnie proste do “obejścia”. Wypełnialem kiedyś, dla zgrywy, taka ankietę do policji. Mój brat pracuje w tych słuzbach i przyniósł mi taka ankiete, jako jajo. Żebym sobie popatrzył, na jakie kretyńskie pytania on musial odpowiadać.

I śmieszność, bo ta ankieta ma za zadanie odsiac takich jak ja, ancymonów aspołecznych.

Nawet nie trzeba sie było wysilac specjalnie, żeby sie wbic w profil gliny idealnego.

Tak na oko, to jakby jakiemuś psychopatycznemu mordercy zachciało sie byc gliniarzem, to taka ankieta nie jest żadna przeszkodą.


fajnie po Tekstowisku pobuszować

Dzięki za wpis.
Natychmiast bloga do ulubionych dodałem. Bo do myślenia inspiruje. A z panem Nicponiem znów się nie zgadzam. Miejsca do dyskusji ten wpis zostawia dużo, więcej – generuje tematy do dyskusji.
Chciałoby się konstruktywnie i kulturalnie poróżnić... niestety poziom nie ten. Ileż musiałbym jeszcze przeczytać i przetrawić.... a czasu tak mało zostało…


Subskrybuj zawartość