No i jak wygląda to całe BMW?

Wychodzi szydło z worka. Jeszcze bardziej słoma z butów. A najbardziej zakłamanie i rzeczywiste intencje, jakie przyświecały tej stajni w zeszłym roku.
Od momentu wygrania przez Roberta Kubicę w lecie GP Kanady, co w kontekście powstałej po tym wyścigu sytuacji, wprawia w zdumienie, jeśli nie osłupienie, priorytetem dla Niemców było budowanie jak najlepszego bolidu AD 2009. Nie próba zdobycia tytułu tylko budowanie jakiegoś wyjątkowego w założeniach kuriosum, które rok później miało zapewnić firmie zwycięstwa nie tylko w poszczególnych GP, ale w klasyfikacji w ogóle. Czyli to, co akurat mieli bez tego budowania na wyciągnięcie ręki. Nieważne, że ich kierowca był liderem mistrzostw, że miał naprawdę realne szanse na tytuł, że był w świetnej dyspozycji. Najważniejsze było przygotowanie samochodu do następnego sezonu! Zamiast wspierać zdecydowanego lidera drużyny, tulono do piersi i pocieszano jak się dało jeżdżącego bez ikry, bez błysku i bez sensu Heidfelda. Tak długo, aż się pozbierał. A że, w międzyczasie, Kubica stracił szansę na tytuł? Nikt w BMW nie wydawał się tym przejmować. Wprost przeciwnie.
Później również nikt w zespole, oprócz Kubicy rzecz jasna, nie wyglądał na załamanego czy nawet smutnego kiedy Polakowi zaczęła się także wymykać szansa na, wydawałoby się wcześniej niemal pewny, medal. Drugi kierowca zespołu nie dość, że nie pomagał Polakowi w walce o jak najwyższe cele, to jeszcze odbierał mu punkty. Doszło nawet do tego, że w przedostatnim wyścigu sezonu, kiedy sytuacja na torze ułożyła się w taki sposób, że Polak mógł przesądzić w nim o zajęciu w końcowej klasyfikacji trzeciego miejsca, Heidfeld zabrał mu ten jeden najważniejszy punkt i tydzień później Kubica pozostał z ręką w nocniku, wyprzedzony dosłownie rzutem na taśmę przez jadącego znacznie lepszym samochodem Raikkonena.
Wyniki poprzedniego i obecnego sezonu przekonują nas o jednym. Różnice w umiejętnościach poszczególnych kierowców oczywiście występują i są widoczne, szczególnie w ramach jednego zespołu. Vide Kubica i Heidfeld. Natomiast najistotniejsze w tym cyrku są nakłady pieniężne oraz umiejętności inżynierów i ich zaangażowanie.
Można powiedzieć tak. Gdyby BMW rzeczywiście pracowało nad nowym bolidem z takim zaangażowaniem, z jakim w drugiej połowie roku 2008 skutecznie, wspierane z całego serca przez Heidfelda, blokowało sukcesy Roberta Kubicy, to w tej chwili nie zastanawialibyśmy się, jak mniemam, który z kierowców tej stajni przyjechał ostatni, a który przedostatni. Zajmowałoby nas, być może, o ile Kubica wyprzedzi Heidfelda, a ten resztę stawki.
Od początku roku kierowcy BMW nie potrafią nawiązać żadnej walki z rywalami. Nie z własnej (nawet Heidfeld) winy. (Jak już raz, na pewno nie dzięki samochodowi, Robert znalazł się w czołówce to został staranowany. Notabene przez zawodnika też jeżdżącego kiedyś w BMW ). To dowodzi jednego. Twierdzenie w roku 2008 przez BMW, że nie koncentruje się na zdobyciu tytułu, bo pracuje nad tegorocznym modelem samochodu było wierutnym kłamstwem mającym jedynie wytłumaczyć niespotykaną dotąd w całym motorowo-automobilowym świecie sytuację, kiedy aktualny lider światowego rankingu miast wsparcia własnego zespołu miał go w całości przeciw sobie.
Panie Kubica. Zmieniaj Pan zespół tak szybko jak tylko się da. Z nimi nic Pan nie ugrasz. Nie dość, że chuje to jeszcze niefachowe.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

re: No i jak wygląda to całe BMW?

Bierny Mierny ale Wierny


Wow, w końcu na TXT ktoś

coś o sporcie napisał:)

Pozdrówka i witam nowego blogera acz w temacie się nie wypowiem, bom ignorant totalny.


@grześ

Znamy się, znamy. Tylko pamięć słabuje…:)


No mamy już odpowiedź, jak wygląda BMW

Nie wygląda!


Subskrybuj zawartość