Wielkie halo i... po wielkim halo

Wspaniały występ polskich atletów lekkich miał, tak się przynajmniej wydaje, swoje konsekwencje również w odniesieniu do rozgrywanej w ostatni weekend w Zakopanem Letniej Grand Prix. Takie mianowicie, że zmniejszył pokaźnie frekwencję na tych zawodach.
Cóż się jednak dziwić skoro organizatorzy konkursu postanowili rozgrywać zawody akurat wtedy kiedy rozgrywany był w Berlinie konkurs rzutu młotem. Konkurs, gdzie dużo wcześniej awizowano wielką formę, złoto i rekord świata Anity Włodarczyk. I co, na ekranach tych samych telewizorów, tyle że na innym kanale, mogliśmy oglądać. Niewielka frekwencja na stadionie i mała oglądalność w TV nie była więc chyba dla nikogo zaskoczeniem. Dla nikogo normalnego w każdym razie. To tak, jakby się dziwić małej ilości widzów na mityngu o Puchar Wójta w hali w Spale w sytuacji kiedy Małysz zdobywał złoto w Lahti, Predazzo lub w Sapporo (niepotrzebne skreślić). Tylko, że wójt Spały (jeśli taki jest) nigdy nie zorganizuje mityngu o pietruszkę w dniu, w którym o mistrzostwo świata na śniegu skacze Małysz.
Już nie wspomnę, ze na głupotę organizatorów zareagował nawet Pan Bóg zsyłając im w sobotę ulewny deszcz i poprawiając jeszcze w niedzielę w formie premii. Dodam, że w większości kraju było w tym samym czasie dość pogodnie.
Mnie, jak to wielokrotnie wcześniej pisałem, jest zupełnie wszystko jedno jak w lecie wypadają, na tle innych, nasi skoczkowie narciarscy. Tak w Zakopanem jak i w każdej innej miejscowości. I nie bardzo mam ochotę to oglądać. Jest jednak sporo osób, które chętnie by na to skakanie popatrzyły. A nawet przyjechały do Zakopanego i wydały pieniądze na bilety. Tym bardziej, że Polacy są w tym całym LGP w tym roku stosunkowo widoczni.
Ale jak ktoś sprzedaje najdroższe bilety na świecie i organizuje zawody w absurdalnym terminie to zbiera adekwatne żniwo. I choćby nie wiem jakie halo wokół zawodów czynił to sytuacji nie zmieni.
BTW. Dużo wskazuje na to, że przez najbliższe kilka lat królowa sportu przebije skoki na głowę. Popularnością oczywiście. Jeśli tak się stanie radziłbym działaczom narciarskim ustalać ramy międzynarodowych imprez organizowanych w Polsce mając przed sobą kalendarz lekkoatletyczny. Dla własnego dobra.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Skoki narciarskie są nudne

zwyczajnie nudne.
Wyobrażasz sobie konkurs skoku w dal, organizowany na takich zasadach jak skoki narciarskie? I na dodatek pokazywany w TV co tydzień czy co dwa?

Wspólny blog I & J


Jarecki

Mnie nie nudzą. Tyle, że w zimie, jak wszystko jest na swoim miejscu. To znaczy narty są na sniegu, a Małysz na podium:)
A propos przykładu. Dlatego skok w dal musi sie odbywać w towarzystwie wielu innych konkurencji, bo nikt by go nie przyszedł samego oglądać. A skoki w zimie oglądać przychodzą. Bez ekstra stymulatorów. Co by swiadczyło, że są mniej nudne od skoku w dal.
Ja bym skoki narciarskie bardziej do skoków do wody porównał. Ze skały w Acapulco.


Subskrybuj zawartość