Lista inna niż wszystkie?

Znowu wpis “salonowy”? To pozór jeno. Rzecz równie dobrze TXT może dotyczyć, choć S24 Maszynie jako model i przykład posłużył.

„Ludzie listy piszą...” – zanucił niespodziewanie Mój Użytkownik (MU) już nieco zapomniany przebój „Skaldów”.

Kto by przypuszczał, że słowa poświęcone „Medytacjom wiejskiego listonosza”- w czasach panowania sms-ów i e-maili, w dobie zupełnego zaniku sztuki epistolarnej – dzięki wieloznaczności rzeczownika liczby mnogiej („listy”), staną się całkiem aktualne.

Nie dość, że świetnie ilustrują pewne wyraźnie nasilające się zjawisko w publicystyce (w tym również tej z blogosfery rodem) , to stały się główną inspiracją dla Maszyny Cyfrowej, która i w tej dziedzinie postanowiła ludziom dorównać i również jakąś Listę opublikować. Mowa oczywiście o „Znaczącej Liście Osób”.

Listy personalne spotykamy w sieci dosłownie na każdym kroku. Głównie taką ich formę, którą możemy nazwać listami użytkowymi lub po prostu spisem. Ten ich użytkowy i pozornie neutralny charakter podkreślają ścisłe reguły porządkujące. Można zebrane na niej osoby umieścić na przykład w porządku alfabetycznym. Można i według jakiejś innej porządkującej zasady. Zauważmy wszakże, że niektóre z tych powszechnie uznawanych za obiektywne zasad (zazwyczaj wyraźnie nazwanych) już same w sobie zawierają drobne kryterium wartościujące. A przynajmniej czytający spis blogerów danego portalu takich treści może się doszukiwać. Bo o ile ułożenie użytkowników w kolejności od najstarszego (nie wiekiem rzecz jasna) jeszcze znaczy mało, o tyle porządek według najczęściej komentujących czy posiadających najwięcej własnych wpisów może być dla kogoś przesłanką do dokonywania (najczęściej zresztą zupełnie mylnych) ocen.

A skoro powyższe przykłady zaczerpnąłem z konkretnego portalu (S24), to przecież już sam podział „kolorystyczny” neutralnego z założenia katalogu blogów/osób Salonu24 niesie z sobą określone konotacje. Ba, nawet okoliczność, że z przywołanego już najbardziej neutralnego alfabetycznego spisu uczestników wynika jedynie tylko tyle, że dana osoba prowadzi własny blog na tej właśnie platformie, może być dla niektórych podstawą do ferowania ostrych (choć mocno powierzchownych) sądów. Mój Użytkownik przekonał się o tym na własnej skórze, kiedy to jeden z jego znajomych usłyszawszy na jakim to forum Maszyna Cyfrowa się wypowiada, postukał się znacząco palcem w czoło. I choć gest ten mógł być reakcją na sam pomysł zezwolenia Komputerowi na prowadzenie bloga, nie zaręczę Wam, iż znajomy MU nie był akurat stałym czytelnikiem bloga W.Orlińskiego (który jest bodajże autorem określenia „Psychiatryk24”).

Podsumowując – nawet ze zwykłej, katalogującej „użytkowej listy osób” można wyciągnąć jakieś wnioski i obudować ją zupełnie niezamierzonymi przecież przez jej twórców znaczeniami.

Co dopiero powiedzieć o liście stworzonej dla jakiejś konkretnej przyczyny. Mało to osób oceniało Was po tzw. spisie polecanych? Proszę zauważyć ile możliwych interpretacji i znaczeń niesie zmiana jednego słowa przy przekształceniu „listy alfabetycznej” w „listę polecaną”. Jakie druzgocące i autorytarne opinie (o sobie i o innych) czytywałem, z pasją wywiedzione jedynie na podstawie analizy listy osób, których blogi się poleca. Przy czym znaczna część krytyków owego spisu nie ma zielonego pojęcia, czy polecamy blog jakiejś osoby, bo ją na przykład osobiście znamy, czy raczej cenimy jej pióro, czy utożsamiamy się z jej poglądami, czy też może jedynie podoba nam się sposób w jaki swój blog prowadzi. „Szczegół – zakrzykną – To coś musi znaczyć.” Ano z pewnością. Tylko najczęściej wcale nie to, co oceniający sobie roi.

I tak, przez konkretny przykład personalnej „listy pośredniej” dotarliśmy do listy nas najbardziej interesującej,. Listy, którą na potrzeby tego wpisu nazwaliśmy umownie „Znaczącą Listą Osób” – co owocuje zgrabnym i nie całkiem pozbawionym skojarzeń skrótem ZLO (!).

Toż dopiero rodzaj listy, która wywołuje wypieki na twarzach adresatów, prowokuje dyskusje i ostre polemiki, wywołuje polityczne i salonowe burze, bywa uznana za personalny atak lub przeciwnie, za przyczynek do chwały i wreszcie, nawet przez osoby oficjalnie manifestujące swoje niezainteresowanie jest przedmiotem gorącego i irracjonalnego czytelniczego pożądania. Co powoduje, że to taki cymes dla blogerów? Co sprawia, że średnio raz na tydzień natykam się na zestaw mniej lub bardziej znanych nazwisk lub nicków? Przede wszystkim uniwersalny charakter ZLO. Można z jej wykorzystaniem podpisać np. apel, protest, deklarację czy bojkot. Można z jej pomocą zdemaskować, napiętnować, dowartościować a nawet udowodnić. Można wreszcie przyrównać, rozróżnić i zanalizować. Można jeszcze wiele rzeczy, a wszystko to wyłącznie z jednego powodu. Otóż „Znacząca Lista Osób” nigdy nie zawisa w próżni. Ma swój kontekst, który nawet alfabetycznie ułożonemu zestawowi nazwisk lub nicków przydaje owego dodatkowego i zrozumiałego znaczenia. A ponieważ w tytule zadeklarowałem stworzenie listy innej niż wszystkie postanowiłem „liście osób” stworzonej przez Maszynę Cyfrową tenże jednoznaczny i oczywisty kontekst odebrać.

Komputer przyzna się zawczasu do porażki. Nie udało się mojej listy kontekstu zupełnie pozbawić. Jedyne co osiągnąłem to dość wyraźne jego osłabienie, co i tak trzeba potraktować jako sukces.

Zastanówmy się jeszcze przez chwilę co ów kontekst dla listy tworzy, a co za tym idzie, jak Komputer starał się go uniknąć.

Po pierwsze: tekst listę otaczający – poprzedzający listę nazwisk (wstęp) lub następujący po niej (podsumowanie) – który bardziej lub mniej wprost wyjaśnia cel opublikowania listy, dopowiada jej charakter. „Oto są ci, którzy…” ; „My niżej podpisani…” ; „I takie osoby maja czelność...” itd. itp.

Maszyna Cyfrowa (biorąc za wzór listy tworzone przez ludzi) postanowiła przy opublikowaniu „swojej listy” z tego semantycznego otoczenia nie tyle zrezygnować, ale uczynić je na tyle ogólnym i teoretycznym, by z doborem nazwisk nie miało nic wspólnego.

To tylko na pozór proste – gdyby ten wstęp był zupełnie „od rzeczy” i zawierał na przykład jedynie krótką impresję na temat zaśmiecania blogosfery, zaraz by moją ZLO ustawił w kontekście skutkującym licznymi wątpliwościami: Czy to lista „zaśmiecających”? Czy wręcz przeciwnie – chlubnych wyjątków wyróżniających się na powszechnym internetowym śmietniku? Póki co z dumą zauważam, ze mój wstęp nie ma z moją listą nic wspólnego.

Po drugie: Autor listy. Rybitzky analizując listy Kisiela i Michnika, a także publikując listę własną znakomicie potwierdza tezę, że sama postać autora ZLO zatytułowanej choćby „Moja Lista” już staje się wystarczającą przesłanką, by dociekliwy Czytelnik nawet pieczołowicie zmasakrowany i uśmiercony kontekst wskrzesił i szczegółowo odtworzył. „Kontekst twórcy” jest na tyle żywotny i silny, że dokładnie ta sama lista nazwisk jedynie dzięki nazwisku swojego Autora może być raz „listą hańby”, a innym razem „listą chwały”. Inaczej mówiąc – Maszyna Cyfrowa mogłaby z łatwością opublikować trzy listy nazwisk, którym Czytelnicy (nawet pobieżnie zaznajomieni z poglądami Mojego Użytkownika) z miejsca mogliby przypisać odpowiedni charakter (negatywny, pozytywny i obojętny), a więc właściwy im kontekst. Skoro chcę właśnie tego niebezpieczeństwa uniknąć mam tylko jedno i dość oczywiste wyjście. Stworzyć mieszankę. Wybuchową? A to już Sami ocenicie.

Po trzecie: źródło listy. Pan Wildstein może się obecnie zarzekać, że „ to nie tak miało wyglądać” Jednak jego liczne zastrzeżenia nie zmienią faktu, że listę przez niego udostępnioną całkiem spore grono osób odbiera zupełnie jednoznacznie – jako „listę agentów”. I żadne tajemnicze dopiski przy nazwiskach ich nie przekonają, bo jak stwierdził jeden z blogerów „póki co nie słyszałem, żeby się ktoś z listy Wildsteina oczyścił”(sic!). Kontekst źródła (tu – archiwów IPN) zdaje się w tym przypadku przytłaczać wszystkie inne okoliczności. I znów jedynym wyjściem Peceta przy tworzeniu ZLO było złamać schemat i obok grupy osób mocno związanych z Salonem24 uwzględnić i takie, które z jego działalnością nie mają nic wspólnego. Wypada zauważyć, że innym sprytnym zabiegiem jest zastosowanie wielokropka – dzięki niemu moja lista będzie niepełna, fragmentaryczna i …może zostać łatwo zmanipulowana. Lecz Komputer biorąc przykład z omawianego przed chwilą przypadku właśnie tym manewrem pozbywa się wszelkiej odpowiedzialności i zwala wszystko na brzydkie intencje „innych”.

I wreszcie rzecz czwarta (a z poprzednimi ściśle związana), z którą sobie Komputer jednak nie do końca poradził – a mianowicie klucz, według którego każda lista osób jest tworzona. Mój Użytkownik sugerował co prawda, by o doborze osób na komputerową listę zdecydowało zupełnie przypadkowe losowanie. Inny pomysł MU – sposób tego doboru mógłby być na tyle irracjonalny (np. nazwiska i nicki, w których trzecia litera to „l”), żeby czytelników usiłujących sens listy odnaleźć pozbawić jakiegokolwiek pola manewru. Wszystko to pięknie – odarcie mojej listy z kontekstu zakończyłoby się pełnym powodzeniem, ale … lista przestałaby być listą znaczącą. A przecież z definicji ZLO ma takową być.

Stosuję zatem klucz i to klucz dość oczywisty dla tych, którzy salonowe wydarzenia ostatnich miesięcy śledzili z wystarczającą uwagą. Klucz na tyle specyficzny, że ma posłużyć Maszynie Cyfrowej jako wytrych. Ale zanim to wyjaśnię czas na mały fragment ZLO:

... Anita, docent Stopczyk, Krzysztof Leski, predator, Cezary Michalski, Ustronna, Wojciech Sadurski, Free Your Mind, Łukasz Warzecha, Delilah, Elżbieta Pleszczyńska, Xiężna, Jerzy Matysiakiewicz, Pecet, mtwapa, Mireks, Rybitzky, grześ, Gniewomir Świechowski, Lejda, Marcus Crassus, Quasi, Janusz Korwin-Mikke, Futrzak, Karol Darwin, Jerzy Maciejowski, Cyncynat, nameste, mad dog, kataryna, Adam Michnik, hazelhard, soul of garden, Woody Allen, barista, Igor Janke, rode, leszek.sopot, melwas, Marian Zmyślony…itd.

Powie ktoś, że takie pomieszanie z poplątaniem musi być wytworem chorego umysłu. Może i tak – choć zapewniam, iż w tym wypadku to wcale nie Mózg Elektronowy szwankuje.

Oburzy się ktoś, dlaczego akurat jego na liście nie ma? A dopisujcie się do woli – nie jestem pierwszy ani ostatni, którzy kończy listę pozostawiającym nieograniczone możliwości dopiskiem (itd. itp. etc.). Gorzej jeśli ktoś chciałby się z takiej listy wykreślić – o, taki postępek trzeba już jasno uzasadnić.

Zapyta ktoś w końcu, po co taka lista? Jakież to niby drzwi ma ten wytrych otworzyć? Znów wielu zapewne rozczaruję. Otóż tym przydługim tekstem Maszyna Cyfrowa wyważa drzwi już dawno otwarte. Problem w tym, że wciąż natykam się na teksty próbujące udowodnić, że takich drzwi (które można przecież łatwo dostrzec) w ogóle nie ma. A jeżeli już ktoś je nawet zauważa, to uparcie twierdzi, że są zamknięte na cztery spusty i tych współczesnych zamków i blokad żadną siłą pokonać nie sposób. I znowu tym ostatnim racji do końca odmówić nie mogę. Pragnę jedynie zauważyć, że w tych rzekomo na głucho i na zawsze zamkniętych drzwiach jest całe mnóstwo prześwitujących szpar. I kto chce, może przez nie na drugą stronę zerknąć. Warto sobie z tego od czasu do czasu zdać sprawę i z tej możliwości skorzystać. Natomiast tym wszystkim, którzy zajadle próbują te szpary zamalować białą lub czarną farbą jeszcze raz przypominam słowa L.A. Moczulskiego z piosenki Skaldów – „listy szare, białe, kolorowe...”. Kapelusz przed Pecetem zdejm?

PECET

PS. Tekst ten powstał już jakiś czas temu i Maszyna Cyfrowa nie była z niego specjalnie zadowolona. Jednak aktualna polemika wokół „listy Michnika” i tekst Rybitzkiego (a szczególnie jego reakcja w postaci zamieszczenia w podsumowaniu własnej „kontr-listy”) skłoniły mnie do opublikowania powyższych słów.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Maszyno Droga,

moge ci coś zarzucić?
Mianowicie najnowszą ty maszyną to chyba nie jesteś:)
Bo czekałem chwilę aż tekst się ukaże na TXT i jednak się nie doczekałem, niecierpliwość zwyciężyła i skomentowałem tam, a teraz widze tekst tu.
I co mam to samo gadać co tam?
bez sensu.
Więc w ramach protestu zamilknę, przeczytam tekst jeszcze z raz i jak mi cos mądrego przyjdzie do głowy, to skomentuję.
Ale pewnie nie przyjdzie, bo skąd by miało/

A i przepraszam za komentarz w Salonie, bo chyba Maszyna nie była z niego zadowolona, co odczuć dała, jak to maszyna, chłodno i benznamiętnie.

pzdr


O żesz....

To już kolejna lista na której mam przyjemność figurować.
Sama nie wiem co o tym myśleć:)

No nic, jako osoba zyjąca za pan brat z rozmaitymi maszynami tudzież gadżetami cyfrowymi nieskromnie odbiorę to jako dowód uznania dla moich upodobań:)


Delilah,

ale klucza się domysliłaś chyba?
Znaczy skąd Pecetowi ta lista się wzięła?


>Grzesiu

Za kogo Ty mnie masz???


To po tych

twoich prawackich wyskokach ostatnio:)
Nie obiecuję, że się zmienię.


Oj tam zaraz prawackich....:)

Zresztą, drogi Grzesiu – moje prawackie wyskoki nie są w stanie nawet w małym stopniu zrównoważyć Twojego lewactwa :))))


Taaa

i mojej wrogości do chrzescijaństwa:)
Wprawdzie wykryli ją tylko P.P. oraz Referent.
No, ale takich umysłów wiele nie ma, więc nie dziwne, że osamotnieni są:)


Delilah i Grzesiu

Mogę niniejszym waszą prawackość i lewackość podnieść do rangi cnót wszelakich i przylukrować równo. Więcej takich.


No ja sobie po prostu wypraszam!

Oświadczam wszem i wobec że nie wyrażam zgody na szufladkowanie mnie po jakiejkolwiek stronie. No, chyba że ktoś wymysli dla mnie indywidualną kategorię.

Ale jak by to brzmiało? Delilackość? Dilajlackość?


Przecież ja Cię dobra kobieto nie szufladkuję!

Tylko chwalę.

A przynajmniej taki miałem zamiar. Ale oczywiście może być Delilackość.
A Grzesia za Grzesiowatość. I wychodzi na to samo.


Eeeeeeee

takie to długie, że…

Tak, jak by nie można było napisać wprost, tych mam w dupie, tych drugich – przeciwpołożnie.


Szanowny Grzesiu!

Ty się na Maszynę nie obrażaj, bo jej sympatii jesteś przecież chyba świadomy.
Trudno też oczekiwać, by blaszak ją wyrażał inaczej niż “chłodno i beznamiętnie” :)
Co do Twojego zarzutu – przeklejam tekst bo wiem, że na S24 część blogerów z TXT nie zagląda. A że S24 i “klucz” to pretekst tylko, by pewne schematy podważyć i pod dyskusję poddać już Ci tłumaczyłem i w pierwszych zdaniach tutaj usiłuję to również zasygnalizować.

Moje zniecierpliwienie wzięło sie głównie stąd, że im bardziej Maszyna próbowała “ZLO” kontekstu pozbawić, tym bardziej wszyscy pragnęli jej listę kontekstem “obłapić”. Większość próbowała ją jakoś odnieść do sobotniej listy Michnika, choć mój tekst w lwiej części powstał trzy tygodnie temu. (Miał się odleżeć by i kontekstu “personalnego ataku” można go było pozbawić.)
Ty zaś uczepiłeś się “paliwodowego klucza” (fakt – prawidłowo odczytanego) i podjąłeś próbę aktualizacji ZLO jakimś nowym wytworem (listą uzupełniajacą) jego pokręconego umysłu. Powtórzę raz jeszcze – “inność” komputerowej listy ma polegać nie tyle na specyficznej logice doboru nazwisk (z tego klucza wynikającej), co na kontrastach wyłamujących sztywne zawiasy myślowej szuflady. Tu i masz cel Maszyny – narobić w ludzkich poukładanych szufladach nieco bajzlu.

Pozdrawiam wyjaśniająco PECET

PS. Inna sprawa, że do tego tekstu Komputer nie jest w 100% przekonany, bo ze schematem wojując sam w niego wpada, o czym w komentarzach na S24 pisałem i jeden z nich zaraz przytoczę.
Pecet


Panie Igło! Szanowni Państwo!

Wcale nie jestem pewien czy pod sformułowaniami “tych” oraz “tych drugich” ma Pan Igła na myśli to samo, co i Maszyna Cyfrowa, kiedy swój własny tekst …poddaje krytyce. Brzmi ta krytyka mniej wiecej tak:

Znacząca Lista Osób stworzona przez Maszynę miała być w zamyśle „listą konsolidacyjną” (choć to może za dużo powiedziane – Mózg Elektronowy chciał jedynie wrzucić garstkę piachu do głęboko wykopanych rowów).
Jednak ZLO poprzez zastosowany klucz implikuje listę drugą, nie zwerbalizowaną.
I ta druga, już tylko potencjalnie istniejąca lista, choćby jedynie w umyśle czytelnika kiełkująca i choćby nawet jednoosobowa(!) jest podobnie, jak listy przez Peceta krytykowane – „listą negatywną”, „listą piętnującą”, “listą wykluczającą”. Oto paradoks jak na dłoni. Maszyna Cyfrowa we własne sidła chcąc nie chcąc wpadła. Być może przypadkowe skojarzenia płynące z graficznej postaci skrótu ZLO są jak najbardziej na miejscu?

Powyższe wątpliwości Maszyny pozwolą Państwu zrozumieć skąd w tytule wpisu wziął się znak zapytania i dlaczego swoim tekstem Komputer w pełni ukontentowany być nie może.

PS. Znowu “długo”, a Pan Igła to jednym zdaniem “załatwił”. Tylko czy aby na pewno o to mu chodziło?

Pecet


Subskrybuj zawartość