Niedziela...

Wesoło i refleksyjnie…
Zimna biel za oknem i ciepły uśmiech…
Szarość i kolory…
Coś się kończy, a nic się przecież nie kończy.
Niepokojąca chwilami cisza i wesoły głos, płynący przez odebrany telefon.
Emocje.
Muzyka. Treść, przekaz.

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

Partyzancie

Twój wpis koreluje z moim na moich blogach :)
I Twój, i mój powstały w tym samym prawie czasie

Pozdrawiam :)


MarekPl

Właśnie przeczytałem.
Zgadzam się.
A Bukartyk, świetny.

Pozdrawiam


A czemu tak króciutko?

A poza tym będę jak zwykle się czepiał, nie lubię Myslowitz, chyba że ich stare kawałki, to było coś.

Takiego nowego, pełnego energii, świeżego, a póxniej zaczęli smęcic tak, że nawet dla smęciarza jak ja to zbyt smętne jest.

Więc wrzucę ich coś z dawnych czasów:

A póxniej się zepsuli gorzej niż różne portale blogowe:)

Jeszcze kilka piosenek z “Miłość w czasach popkultury” lubię.


Grześ

Dlaczego krótko? Bo przywykłem do takiej formy chyba:)
Ech..do Myslovitz mam stosunek mocno letni. Po prostu ta piosenka jakoś na mnie działa.

A za star kawałki dzięki.

Pozdrowienia


Z twarzą Marylin Monroe

Jeden z dwóch kawałków, które bardzo mocno mi się kojarzą z moim obozem przygotowawczym przed studiami (wrzesień 2006, Solina).

Drugi był ten:


Iry też nie lubię,

w sumie nigdy nie rozumiałem popularności tego zespołu…


Paryzancie

Bardzo piękne.

Dostrzeganie całości wydaje mi się bardziej wartościowe, niż widzenie częściowe.

Poszukam później fragmentu z jednej książki i Ci tu wkleję.

:)


Pino&Gretchen

Dzięki.
Może bez sensu tak celebrować, ale jakoś łezka się w oku zakręciła, gdy sobie przypomniałem, co się kiedyś tam dokładnie o tej porze wydarzyło.:)

Pozdrawiam


Partyzancie

Lubię Cię równie oglądać, jak i czytać.

Zawsze ze smakiem i taktownie.

Pięknie, braciszku


Dorciu

Dzięki. Ta notka musiała dziś powstać. Co sobie będę odpuszczał...
Zawsze to jakoś weselej.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość