Spojrzeli na siebie i wtedy oboje zauważyli, że silny zapach imbiru i piżma zniknął. Dom pogrążył się w mroku, światło zapalone w hollu, rzucało wąska smugę na pamiętnik.
Bicie zegara ogłosiło północ. Piotr odruchowo, też spojrzał na zegarek.
- Kurcze, jak późno – zauważył, spoglądając na Elżbietę.- Pewnie chciałabyś odpocząć? I jak do diaska mogłaś czytać przy takim świetle?
- Nie, nie jestem zmęczona, ale pewnie ty tak. Jeśli chcesz, mogę ci posłać w drugiej sypialni. – Uśmiechnęła się zachęcająco i kokieteryjnie. – A jak mogłam czytać? Nie wiem, ale widziałam wyraźnie.
- Słuchaj i tak miałbym dyżur, więc raczej bym nie spał, chyba, że byłaby to najspokojniejsza noc w szpitalu. A jeżeli nie masz nic przeciw temu, moglibyśmy czytać dalej. Zwłaszcza, że obu nas to dotyczy.
- Ciebie? – Nagle Ela zareagowała jakoś dziwnie – gdyby Ksawery był prawdziwym facetem i kochał ją naprawdę, nigdy by na to nie pozwolił!
- Na co? Elu, nie reaguj tak, on naprawdę nie wiele mógł jej ofiarować poza swoją miłością, a ona po prostu wybrała…
- Nie kończ! Dobra, lepiej czytajmy, zobaczmy jak to się skończyło. – Zapaliła lampę i postawiła na stole.
Ksawery , gdy mu powiedziałam o oświadczynach i o naszych kłopotach, moich i ojca, najpierw mi współczuł, a gdy mu powiedziałam, że oświadczyny przyjęłam, by ojciec mógł w spokoju dokonać żywota tu, wybuchnął gniewem. Nazwał mnie potworem bez serca, powiedział, że sprzedałam się, by naigrywać się z jego ubóstwa. Odebrało mi wtedy mowę, to było jak chłosta od najdroższej mi istoty, poczułam się nic nie wartą i zbrukaną…o naiwności!
Wtedy ostatni raz go widziałam przed moim ślubem.
Wyprowadził się od nas tego samego dnia, podobno najął się na nauczyciela u jakiegoś bogatszego chłopa za jedzenie i kąt do spania. Chciałam tam biec, przeprosić go, ale, no cóż, nic nie miałam na swoje usprawiedliwienie.
On mną pogardził, a ta pogarda bolała bardziej, niż perspektywa ślubu z człowiekiem, który nawet ze mną ani razu nie rozmawiał, oświadczył się ojcu, a ojciec za moją zgodą oświadczyny przyjął. Potem zaraz wyjechał za granicę i miał stawić się dopiero w dzień ślubu, czyli 18 lipca 1874 roku.
Wtedy nie rozumiałam jeszcze pobudek Gerarda, czemu chciał się ze mną ożenić. Dlaczego, zanim przybył (swoją drogą, nagle i nikt go nie znał w okolicy), skupił nasze długi i dlaczego tak naprawdę nie chciał mnie poznać, nim staniemy przed ołtarzem?
- Właśnie, to dziwne – Elżbieta podniosła głowę znad pamiętnika – myślałam, że ten Mioducki, był tu stąd.
- Podejrzewam, że najpierw poznał ich słabości, stąd ten skup długów. Tylko rzeczywiście, czemu akurat ich wybrał, wtedy wielu takich drobnych ziemian miało podobne kłopoty.
- Mam ochotę na herbatę, zaschło mi w gardle – Ela spojrzała na Piotra. – Może pójdźmy do kuchni wstawię wodę i zrobię jakąś jajecznicę, bo jestem bardzo głodna.
Potem, gdy kończyli jeść, popijając herbatę Piotr zaproponował, ze może teraz on będzie czytał, a ona odpocznie.
komentarze
Sorry, że dziś krótszy
ale coś mi nawala komp i boję się, że mi wykasuję to co napisałam dziś.
Pozdro.:D
ps A tu jednak bezpieczniej.
Alga -- 02.02.2010 - 23:02Wspólny blog I & J
No, no,
za krótkie:)
I po co ta jajecznica?
Miałem już dziś nic nie jeść, a mnie normalnie tu kusi teraz jakaś wizja:0, acz na jajecznice o tej godzinie zbyt leniwy jestem.
Pozdrówka.
grześ -- 02.02.2010 - 23:04Wiesz, wolę to mieć w dwóch miejscach,
a niech mi szlag trafi komp?
Potem jak odzyskać?
Jacek już śpi, ale przedtem zjadł omlet z trzech jaj.;p
Pozdro.:D
Wspólny blog I & J
Alga -- 02.02.2010 - 23:07Zaraz zrobię
jakąś absurdalną potrawę, zacznę od tego, że wbiję dwa jajka, a dalej to już co podleci :> Mnie pory doby na szczęście nie dotyczą.
Ale motyw z herbatą i jajecznicą (w powieści) bezbłędny :D Takie rzeczy zawsze się zdarzają, kiedy zagadka ma już się wyjaśnić, ktoś chce jajecznicę, albo wchodzi służąca i pyta, jakie państwo mają dyspozycje na obiad, albo sufit spada ludziom na głowy, albo wybucha pożar… No nie można przecież tak od razu przejść do rzeczy.
Pozdrawiam
Pino -- 02.02.2010 - 23:15PIno,
szczególnie ten sufit jest najbardziej prawdopodobny:)
grześ -- 02.02.2010 - 23:23Oczywiście,
o ile akcja rozgrywa się w tzw. nowym budownictwie.
Pino -- 02.02.2010 - 23:27Jasne Pino
sufit, jajecznica, albo służąca…nie ma tak łatwo, by wszystko wyjaśnić od razu.
A cieszę się, że (ale widać od razu, żeś kobieta), nie marudzisz, tylko sobie coś uszykujesz do jedzenia.;p
Pozdro.:D
Alga -- 02.02.2010 - 23:29Wspólny blog I & J
No pewnie,
choć mniej kobiece (no chyba, że w stylu tych fatalnych z lat dwudziestych ubiegłego wieku, lub Jandy w człowieku z marmuru) jest we mnie to, że o ile większość ludzi pali, kiedy nie ma co jeść, to ja zaczynam jeść dopiero, kiedy skończą mi się papierosy :p
Pozdrawiam
Pino -- 02.02.2010 - 23:34O!
Normalnie Marlena Dietrich z Ciebie!
A wiesz, niestety to mam podobne…tylko, że mnie raczej rzadko brakuje papierosów, zawsze wtedy sępię od domowników.
Wspólny blog I & J
Alga -- 02.02.2010 - 23:37Hi hi,
dziękuję, Marlena była fajna. :)
Nie mam domowników! Nareszcie wiem, skąd ten mój problem. Muszę sobie jakichś zorganizować.
A skoro już przywołałaś...
O, zaśpiewam to Grzesiowi 29 lipca :p
Pino -- 02.02.2010 - 23:44Fajna była...czasem nawet Jacek mnie do niej porównuje.
choć nie mam tak wyskubanych brwi.;p
Alga -- 02.02.2010 - 23:50A za piosenkę dzięki.;D
Pozdro.:D
Wspólny blog I & J
W kwestii przechodzenia do rzeczy
“Tristam Shandy” – Polecam!
Wspólny blog I & J
Jacek Jarecki -- 03.02.2010 - 09:04Panie Grzesiu!
Pan wie bardzo mało o tym co jest prawdopodobne i nie. Ja pamiętam takie pismo, które mój ojciec wystosował do spółdzielni z okazji jubileuszowego 20. opadnięcia tynku z sufitu na 20 lecie zamieszkania. A tynk nie zawsze spadał w pomieszczeniu aktualnie pustym. Czasem ktoś dostawał po głowie. Z sześciu pomieszczeń chyba tylko w jednym pokoju nie spadło…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 03.02.2010 - 15:48Iwono!
Bardzo mi się podoba.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 03.02.2010 - 15:49Jerzy
bardzo Ci dziękuję i b. się cieszę.
Serdeczności.:D
Alga -- 03.02.2010 - 16:09Wspólny blog I & J
Alga
Jajecznica o 5.22 ?
No dobra! Idę robić, bo inaczej cały dzień mnie śledziła będzie….
Czekam na długi kawałek :)
dorcia blee -- 05.02.2010 - 05:22To nie jest głupia MYŚL,
mam dwa yayka od kury grzebiącej, zgodnej z interpretacją Sądu Najwyższego.
Radio Bażant wita naszą kochaną Dorcię Blee następującą piosenką:
Pino -- 05.02.2010 - 05:28Witam Radio Bażant!
Jestem zranna :) Spać nie mogę, katar mam.
Lechu poczćiwy o gołębiach, a ja zainspirowana “teledyskiem” zaśpiewam:)
dorcia blee -- 05.02.2010 - 05:51Dorotko
Ja też tak mam, że jak bohaterowie moich książek jedzą, to mi się też to chce.
Pozdro.:D
Ps. No, zobaczymy, czy będzie długi.;p
Alga -- 05.02.2010 - 22:57Wspólny blog I & J
A dziewczyny
Dzięki, za śliczne piosenki. Zwłaszcza ta śliczna wiolonczelistka z Ewą Szykulską...naprawdę była śliczna.
Pozdro.:D
Alga -- 05.02.2010 - 23:07Wspólny blog I & J