Dom Elżbiety XXII

Spojrzeli na siebie i wtedy oboje zauważyli, że silny zapach imbiru i piżma zniknął. Dom pogrążył się w mroku, światło zapalone w hollu, rzucało wąska smugę na pamiętnik.
Bicie zegara ogłosiło północ. Piotr odruchowo, też spojrzał na zegarek.

- Kurcze, jak późno – zauważył, spoglądając na Elżbietę.- Pewnie chciałabyś odpocząć? I jak do diaska mogłaś czytać przy takim świetle?

- Nie, nie jestem zmęczona, ale pewnie ty tak. Jeśli chcesz, mogę ci posłać w drugiej sypialni. – Uśmiechnęła się zachęcająco i kokieteryjnie. – A jak mogłam czytać? Nie wiem, ale widziałam wyraźnie.

- Słuchaj i tak miałbym dyżur, więc raczej bym nie spał, chyba, że byłaby to najspokojniejsza noc w szpitalu. A jeżeli nie masz nic przeciw temu, moglibyśmy czytać dalej. Zwłaszcza, że obu nas to dotyczy.

- Ciebie? – Nagle Ela zareagowała jakoś dziwnie – gdyby Ksawery był prawdziwym facetem i kochał ją naprawdę, nigdy by na to nie pozwolił!

- Na co? Elu, nie reaguj tak, on naprawdę nie wiele mógł jej ofiarować poza swoją miłością, a ona po prostu wybrała…

- Nie kończ! Dobra, lepiej czytajmy, zobaczmy jak to się skończyło. – Zapaliła lampę i postawiła na stole.

Ksawery , gdy mu powiedziałam o oświadczynach i o naszych kłopotach, moich i ojca, najpierw mi współczuł, a gdy mu powiedziałam, że oświadczyny przyjęłam, by ojciec mógł w spokoju dokonać żywota tu, wybuchnął gniewem. Nazwał mnie potworem bez serca, powiedział, że sprzedałam się, by naigrywać się z jego ubóstwa. Odebrało mi wtedy mowę, to było jak chłosta od najdroższej mi istoty, poczułam się nic nie wartą i zbrukaną…o naiwności!
Wtedy ostatni raz go widziałam przed moim ślubem.

Wyprowadził się od nas tego samego dnia, podobno najął się na nauczyciela u jakiegoś bogatszego chłopa za jedzenie i kąt do spania. Chciałam tam biec, przeprosić go, ale, no cóż, nic nie miałam na swoje usprawiedliwienie.
On mną pogardził, a ta pogarda bolała bardziej, niż perspektywa ślubu z człowiekiem, który nawet ze mną ani razu nie rozmawiał, oświadczył się ojcu, a ojciec za moją zgodą oświadczyny przyjął. Potem zaraz wyjechał za granicę i miał stawić się dopiero w dzień ślubu, czyli 18 lipca 1874 roku.

Wtedy nie rozumiałam jeszcze pobudek Gerarda, czemu chciał się ze mną ożenić. Dlaczego, zanim przybył (swoją drogą, nagle i nikt go nie znał w okolicy), skupił nasze długi i dlaczego tak naprawdę nie chciał mnie poznać, nim staniemy przed ołtarzem?

- Właśnie, to dziwne – Elżbieta podniosła głowę znad pamiętnika – myślałam, że ten Mioducki, był tu stąd.

- Podejrzewam, że najpierw poznał ich słabości, stąd ten skup długów. Tylko rzeczywiście, czemu akurat ich wybrał, wtedy wielu takich drobnych ziemian miało podobne kłopoty.

- Mam ochotę na herbatę, zaschło mi w gardle – Ela spojrzała na Piotra. – Może pójdźmy do kuchni wstawię wodę i zrobię jakąś jajecznicę, bo jestem bardzo głodna.

Potem, gdy kończyli jeść, popijając herbatę Piotr zaproponował, ze może teraz on będzie czytał, a ona odpocznie.

Średnia ocena
(głosy: 8)

komentarze

Sorry, że dziś krótszy

ale coś mi nawala komp i boję się, że mi wykasuję to co napisałam dziś.

Pozdro.:D

ps A tu jednak bezpieczniej.
Wspólny blog I & J


No, no,

za krótkie:)

I po co ta jajecznica?

Miałem już dziś nic nie jeść, a mnie normalnie tu kusi teraz jakaś wizja:0, acz na jajecznice o tej godzinie zbyt leniwy jestem.

Pozdrówka.


Wiesz, wolę to mieć w dwóch miejscach,

a niech mi szlag trafi komp?
Potem jak odzyskać?
Jacek już śpi, ale przedtem zjadł omlet z trzech jaj.;p

Pozdro.:D

Wspólny blog I & J


Zaraz zrobię

jakąś absurdalną potrawę, zacznę od tego, że wbiję dwa jajka, a dalej to już co podleci :> Mnie pory doby na szczęście nie dotyczą.

Ale motyw z herbatą i jajecznicą (w powieści) bezbłędny :D Takie rzeczy zawsze się zdarzają, kiedy zagadka ma już się wyjaśnić, ktoś chce jajecznicę, albo wchodzi służąca i pyta, jakie państwo mają dyspozycje na obiad, albo sufit spada ludziom na głowy, albo wybucha pożar… No nie można przecież tak od razu przejść do rzeczy.

Pozdrawiam


PIno,

szczególnie ten sufit jest najbardziej prawdopodobny:)


Oczywiście,

o ile akcja rozgrywa się w tzw. nowym budownictwie.


Jasne Pino

sufit, jajecznica, albo służąca…nie ma tak łatwo, by wszystko wyjaśnić od razu.

A cieszę się, że (ale widać od razu, żeś kobieta), nie marudzisz, tylko sobie coś uszykujesz do jedzenia.;p

Pozdro.:D
Wspólny blog I & J


No pewnie,

choć mniej kobiece (no chyba, że w stylu tych fatalnych z lat dwudziestych ubiegłego wieku, lub Jandy w człowieku z marmuru) jest we mnie to, że o ile większość ludzi pali, kiedy nie ma co jeść, to ja zaczynam jeść dopiero, kiedy skończą mi się papierosy :p

Pozdrawiam


O!

Normalnie Marlena Dietrich z Ciebie!
A wiesz, niestety to mam podobne…tylko, że mnie raczej rzadko brakuje papierosów, zawsze wtedy sępię od domowników.

Wspólny blog I & J


Hi hi,

dziękuję, Marlena była fajna. :)
Nie mam domowników! Nareszcie wiem, skąd ten mój problem. Muszę sobie jakichś zorganizować.

A skoro już przywołałaś...

O, zaśpiewam to Grzesiowi 29 lipca :p


Fajna była...czasem nawet Jacek mnie do niej porównuje.

choć nie mam tak wyskubanych brwi.;p
A za piosenkę dzięki.;D
Pozdro.:D
Wspólny blog I & J


W kwestii przechodzenia do rzeczy

“Tristam Shandy” – Polecam!

Wspólny blog I & J


Panie Grzesiu!

Pan wie bardzo mało o tym co jest prawdopodobne i nie. Ja pamiętam takie pismo, które mój ojciec wystosował do spółdzielni z okazji jubileuszowego 20. opadnięcia tynku z sufitu na 20 lecie zamieszkania. A tynk nie zawsze spadał w pomieszczeniu aktualnie pustym. Czasem ktoś dostawał po głowie. Z sześciu pomieszczeń chyba tylko w jednym pokoju nie spadło…

Pozdrawiam


Iwono!

Bardzo mi się podoba.

Pozdrawiam


Jerzy

bardzo Ci dziękuję i b. się cieszę.

Serdeczności.:D
Wspólny blog I & J


Alga

Jajecznica o 5.22 ?
No dobra! Idę robić, bo inaczej cały dzień mnie śledziła będzie….

Czekam na długi kawałek :)


To nie jest głupia MYŚL,

mam dwa yayka od kury grzebiącej, zgodnej z interpretacją Sądu Najwyższego.

Radio Bażant wita naszą kochaną Dorcię Blee następującą piosenką:


Witam Radio Bażant!

Jestem zranna :) Spać nie mogę, katar mam.

Lechu poczćiwy o gołębiach, a ja zainspirowana “teledyskiem” zaśpiewam:)


Dorotko

Ja też tak mam, że jak bohaterowie moich książek jedzą, to mi się też to chce.

Pozdro.:D

Ps. No, zobaczymy, czy będzie długi.;p
Wspólny blog I & J


A dziewczyny

Dzięki, za śliczne piosenki. Zwłaszcza ta śliczna wiolonczelistka z Ewą Szykulską...naprawdę była śliczna.

Pozdro.:D
Wspólny blog I & J


Subskrybuj zawartość