Na marginesie akcji protestacyjnej w sprawie Tybetu i wynikającego stad zagrożenia wolności nasuwa się kilka refleksji.
Przede wszystkim należy zastanowić się jakiego typu społeczeństwo tam istnieje. I nie zamierzam dokonywać tu uczonych analiz, ale przedstawić swe przemyślenia.
Wnioskiem jest, że organizacja tamtego społeczeństwa jest zdecydowanie hierarchiczna, co wynika z całej tamtejszej kultury. Cesarz był jedynym uprawnionym do składania ofiar Niebu. W rodzinie głowa, czyli ojciec rodziny, ma znakomicie wyższy status niż w cywilizacji europejskiej. Generalnie ludzie starsi są tam w wysokim poważaniu.
Ten typ organizacji życia społecznego wytworzył jako cechę pozytywną informowanie władz o wszelkich niezgodnościach z obowiązującymi przepisami. Czyli „donoszenie” jest tam cnotą obywatelską.
Chiny to Państwo Środka, czyli z założenia uważane jest za centrum świata, a zatem i mieszkańcy są czymś lepszym od pozostałej populacji. Olimpiada ma tu być jednym z elementów potwierdzających tę tezę. Także ekspansja gospodarcza.
No i polityka demograficzna. Przy jednym dziecku na rodzinę zaistniał brak dziewczynek „na rynku” – wynikło to z religijnego nakazu, aby być pochowanym przez potomka płci męskiej. Zatem wiele małżeństw robiło „wszystko”, aby jedynym dzieckiem był chłopczyk. Te dzieci zostały wychowane w sposób egoistyczny.
Obecnie szacuje się, że istnieje brak partnerek dla od kilku do kilkunastu milionów Chińczyków. To jest pokolenie w wieku prokreacyjnym, czyli nie mające możliwości zneutralizowania agresji związanej z seksualnością.
I jeszcze jeden czynnik. Może najważniejszy. W metodologii europejskiej zakłada się, że jak ludzie osiągną pewien poziom wiedzy i świadomości, to będą lepiej funkcjonować w społeczeństwie. Tymczasem w odniesieniu do Chińczyków, których „postępowe gremia” chcą uświadamiać, może powstać na początku następujące pytanie:
dlaczego my, Chińczycy, mieszkańcy Państwa Środka, najstarszej (lub prawie najstarszej cywilizacji), przy zauważalnych i podkreślanych przez władze, pozytywnych cechach narodowych, mamy żyć na tak niskiej stopie w porównaniu z gnuśnymi i niczym pozytywnym niewyróżniającymi się osobnikami z Zachodu?
I proszę im to wytłumaczyć. Bezstresowo.
komentarze
Ale co ma do tego Tybet?
Przecież Tybet to nie Chiny.
dawniej KriSzu
Dymitr Bagiński -- 24.04.2008 - 22:08Dymitr Bagiński
Ostatnio jest tak wiele użalań się nad Tybetem, że konieczne jest nawiązanie. A wszystkie uwagi są czynione z punktu widzenia “starszych braci”, czyli mądrzejszych i bardziej doświadczonych.
KJWojtas -- 25.04.2008 - 06:02Tymczasem to chińska cywilizacja jest starsza, a nasz “wyskok rozwojowy” jest tylko epizodem. Warto o tym pamiętać rozpatrując relacje.
No dobrze...
Starsza? – a to niby w jaki sposob? To zalezy jak liczyc cywilizacje – bo nasza, liczac od pojawienia sie pierwszych osrodkow miejskich ma jakies 6000 lat…
Niezly epizod – prawda?
Z tym starszenstwem to jest, panie Wojtasie, taka gazetowa madrosc.
I czy oni musza dla podkreslenia znaczenia swojej kultury pozyczac NASZA olimpiade? i NASZA (tfu!) coca-cole?
a jesli musza, to o czym to swiadczy?
xipetotec -- 25.04.2008 - 21:56xipetotec
Czy starsza?
KJWojtas -- 26.04.2008 - 05:34Mezopotamia, Sumerowie – chyba nawet trochę więcej niż 6000. Ale chińskie ośrodki cywilizacyjne są niewiele młodsze. Pewnie można mowić o jakieś 4000 – 4500.
Tyle, że z Sumerów i cywilizacji Międzyrzecza mamy pamiątki, a chińska jest cały czas żywa.
Co do pożyczania; ten wpis ma raczej zwrócić uwagę, że być może oni chcą “pożyczyć” dużo więcej. I jak będziemy walczyć o “różyczki” to możemy stracić “las”.