aleś mnie zaskoczył? Tą Neną.
To ona jeszcze żyje?:)
Wieki temu, podczas mojej pierwszej bytności w Berlinie(wtedy zachodnim) miałem przyjemność popijać z nią piwo -niestety w większym towarzystwie:).
Była naprawdę śliczna. To było jeszcze przed ileś tam Luftbalonami.
I gdyby nie ona to wizyta w tym mieście byłaby dla mnie traumą:
Jechałem pociągiem. Po Berlin- Hauptbahnhof zostałem sam w wagonie.
Po chwili pociąg zatrzymał się na granicznej, absolutnie wymarłej stacji.
Na peronie w równym szpalerze stali niemieccy pogranicznicy w siodlatych czapkach z bronią i z wilczurami na krótkich smyczach. Flagi DDR z cyrklem i młotem i FDJ-toskie hasła.
Rewizja, bieganie po dachu pociągu, rozkręcanie wszystkiego co się rozkręcić dało i powolny przejazd przez miedzymurową ziemię niczyją. Okraszoną wieżami strażniczymi, penetrującymi teren ostrym światłem reflektorów. Czułem się jakbym grał w jakimś filmie.
Po czym wylądowałem Na ZOO Bnhf. W wersji “Dzieci z dworca ZOO”.
Przejazd ze świata komunistycznej szczęśliwości do świata kapitalistycznej dekadencji:)
A obsługa ZOO była DDRowska, czyli 0 życzliwości i kontaktu.
I gdyby nie berlińscy rock&rollowcy pewnie miałbym uraz do tego miasta do dziś:)
pozdrawki
Ps.
A o ile dobrze pamiętam to Nena na imię miała Gabi a śpiewanie to nie był jej najmocniejszy atut:)
re: Najpiękniejsze głosy kobiece na Dzień Kobiet nie tylko dla k
aleś mnie zaskoczył? Tą Neną.
To ona jeszcze żyje?:)
Wieki temu, podczas mojej pierwszej bytności w Berlinie(wtedy zachodnim) miałem przyjemność popijać z nią piwo -niestety w większym towarzystwie:).
Była naprawdę śliczna. To było jeszcze przed ileś tam Luftbalonami.
I gdyby nie ona to wizyta w tym mieście byłaby dla mnie traumą:
Jechałem pociągiem. Po Berlin- Hauptbahnhof zostałem sam w wagonie.
Po chwili pociąg zatrzymał się na granicznej, absolutnie wymarłej stacji.
Na peronie w równym szpalerze stali niemieccy pogranicznicy w siodlatych czapkach z bronią i z wilczurami na krótkich smyczach. Flagi DDR z cyrklem i młotem i FDJ-toskie hasła.
Rewizja, bieganie po dachu pociągu, rozkręcanie wszystkiego co się rozkręcić dało i powolny przejazd przez miedzymurową ziemię niczyją. Okraszoną wieżami strażniczymi, penetrującymi teren ostrym światłem reflektorów. Czułem się jakbym grał w jakimś filmie.
Po czym wylądowałem Na ZOO Bnhf. W wersji “Dzieci z dworca ZOO”.
Przejazd ze świata komunistycznej szczęśliwości do świata kapitalistycznej dekadencji:)
A obsługa ZOO była DDRowska, czyli 0 życzliwości i kontaktu.
I gdyby nie berlińscy rock&rollowcy pewnie miałbym uraz do tego miasta do dziś:)
pozdrawki
Ps.
yassa -- 08.03.2008 - 21:56A o ile dobrze pamiętam to Nena na imię miała Gabi a śpiewanie to nie był jej najmocniejszy atut:)