co do kałużyńskiego, to mi się u niego podobało, że on po prostu lubił filmy, nie szukał w filmie ideologii, intelektu, polityki, sztuki wysokiej, tylko klimat, technika filmowa, treść to było dla niego ważne.
Zachwycał się często filmami, które przez innych krytyków bywały uznawane za jakieś badziewia czy popkulturalne gnioty.
W sumie do końca interesowały go nowości, nowe tendencje w kinie, choć prezecież wiekowo już nie pasował ale wydaje się, że pisał lepiej i o flmach z lat 90-tych, które przecież ludzie od niego młodsi powinni umieć opisać lepiej znacznie niż on, urodzony w latach 20-tych w sumie.
Torlinie, ano witam,
co do kałużyńskiego, to mi się u niego podobało, że on po prostu lubił filmy, nie szukał w filmie ideologii, intelektu, polityki, sztuki wysokiej, tylko klimat, technika filmowa, treść to było dla niego ważne.
Zachwycał się często filmami, które przez innych krytyków bywały uznawane za jakieś badziewia czy popkulturalne gnioty.
W sumie do końca interesowały go nowości, nowe tendencje w kinie, choć prezecież wiekowo już nie pasował ale wydaje się, że pisał lepiej i o flmach z lat 90-tych, które przecież ludzie od niego młodsi powinni umieć opisać lepiej znacznie niż on, urodzony w latach 20-tych w sumie.
Pzdr
grześ -- 14.03.2008 - 20:01