i to nie z powodu duchoty, choć zapewne w powiązaniu, wszedłem dziś do sklepu by kupić wino na obiad, który szykuję na jutro dla dalszej, ale za to licznej rodziny. Tysiące butelkek na półkach irytowały mnie, bo musiałem dokonać wyboru, czemu mój nastrój wybitnie nie sprzyjał.
W pewnym momencie, w kącie, z wysoka, uśmiechnęła się do mnie – Gretchen… Nagle, jak w kinie, wszystko wokół zrobiło się ładniejsze, milsze, bardziej znajome.
Z tej półki w kącie (wysokiej, nie powiem;-) mrugało do mnie wino maven z białym domkiem i intensywnie niebieskim niebem na etykiecie.
Zabawne, ale skończyłem zakupy w zupełnie innym humorze.
W równie złym nastroju
i to nie z powodu duchoty, choć zapewne w powiązaniu, wszedłem dziś do sklepu by kupić wino na obiad, który szykuję na jutro dla dalszej, ale za to licznej rodziny. Tysiące butelkek na półkach irytowały mnie, bo musiałem dokonać wyboru, czemu mój nastrój wybitnie nie sprzyjał.
W pewnym momencie, w kącie, z wysoka, uśmiechnęła się do mnie – Gretchen… Nagle, jak w kinie, wszystko wokół zrobiło się ładniejsze, milsze, bardziej znajome.
Z tej półki w kącie (wysokiej, nie powiem;-) mrugało do mnie wino maven z białym domkiem i intensywnie niebieskim niebem na etykiecie.
Zabawne, ale skończyłem zakupy w zupełnie innym humorze.
merlot -- 18.07.2008 - 14:18