Generalnie podzielam Pańskie tezy
Z wyjątkiem jednej: nie ma sensu być bodhisattwą.
Otóż nie jest tak, że taka postawa nic nie daje, ponieważ ogół nie dzieli się na dwa przeciwstawne obozy. Wbrew temu co próbują nam wmówić szanowni organizatorzy IV RP, jedynie słusznych obchodów rocznicy utworzenia WZZ i innych takich.
Postawa Leskiego potrzebna jest, bo jeszcze nadaje sens nieopowiadaniu się po żadnej stronie konfliktu, próbie chociaż zwerbalizowania prawdy i tym podobnym próbom.
Dla mnie jest to samo w sobie bardzo cenne, bo jako przedstawiciel niszowej grupy, która nie lubi by ją zbyt mocny nurt porywał cenię sobie innych, którzy potrafią zapamiętale przypominać bliźnim, że jednak nie wszyscy rodza się bliźniakami.
Jak Pan spojrzy na tego najwspanialszego bothistattwę, Jezusa z Nazaretu, to dostrzeże pan na pewno, że jego postawa przyniosła owoce i dała dużo siły takim outsiderom jak ja, nieskromnie powiem.
Panie Zbyszku
Generalnie podzielam Pańskie tezy
Z wyjątkiem jednej: nie ma sensu być bodhisattwą.
Otóż nie jest tak, że taka postawa nic nie daje, ponieważ ogół nie dzieli się na dwa przeciwstawne obozy. Wbrew temu co próbują nam wmówić szanowni organizatorzy IV RP, jedynie słusznych obchodów rocznicy utworzenia WZZ i innych takich.
Postawa Leskiego potrzebna jest, bo jeszcze nadaje sens nieopowiadaniu się po żadnej stronie konfliktu, próbie chociaż zwerbalizowania prawdy i tym podobnym próbom.
Dla mnie jest to samo w sobie bardzo cenne, bo jako przedstawiciel niszowej grupy, która nie lubi by ją zbyt mocny nurt porywał cenię sobie innych, którzy potrafią zapamiętale przypominać bliźnim, że jednak nie wszyscy rodza się bliźniakami.
Jak Pan spojrzy na tego najwspanialszego bothistattwę, Jezusa z Nazaretu, to dostrzeże pan na pewno, że jego postawa przyniosła owoce i dała dużo siły takim outsiderom jak ja, nieskromnie powiem.
Pozdrawiam serdecznie o poranku
RafalB -- 08.09.2008 - 06:55