Wybacz. Porównanie “slumdoga” (specjalnie piszę małą literą) do “Filadelfii” czy “Braveheart” to po prostu nadużycie.
W tych ostatnich, jednostka zmagając się z przeciwnościami (społecznymi, politycznymi) miała – dzięki własnemu uporowi i niezłomności – szansę na poprawę losu własnego i innych (Filadelfia) czy też poświęcając siebie pokazywała, że warto jest walczyć o niepodległość, o lepsze jutro dla całego narodu (Braveheart). Że warto jest dążyć do wyznaczonego, uczciwego celu.
To, co pokazuje w głębokiej warstwie “slumdog” jest tych nadziei i celów zaprzeczeniem.
Oto bowiem okazuje się, że twoja przyszłość zależy od “widzimisię” mediów. Okazuje się, że jesteś nikim, jesteś “slumdogiem”, ale jeśli spodobasz się widowni TV, jeśli płynąć będzie forsa na reklamy, jeśli stacja zarobi na tobie więcej niż wyda na nagrodę, która da ci szansę (jedyną) na zmianę statusu społecznego – wygrasz.
Wiesz co taki przekaz mówi więcej? Miliardy wydawane na programy “wyrównywania szans edukacyjnych” są gównem. Miliardy wydawane na “szkolenia, podnoszenie kwalifikacji” są gównem. Te miliardy płyną do kieszeni “szkoleniowców”.
Nic na tym nie zyskasz. Nic nie osiągniesz. Nauka, edukacja to przereklamowany mit. Nie musisz się uczyć, nie musisz pracować. Zostaniesz milionerem tylko wtedy, kiedy przejdziesz “casting”.
To ma być ta nowa, świetlana droga ku przyszłości?
Wiesz, myślałam, że jestem jedyną idiotką, która w ten sposób odebrała to “drogocenne przesłanie”. Obok mnie szlochała dziewczynka w wieku okołostudenckim a jej partner gadał: “O kurwa! To jest to!”
Wychodząc, usłyszałam za sobą inny głos (faceta w średnim wieku): “komunistyczna propaganda w doskonałym, amerykańskim opakowaniu”. [uzupełnienie] Pomylił się w jednym. Komuchy (z czasu przeszłego) na to nie wpadły.
Grzesiu
Wybacz. Porównanie “slumdoga” (specjalnie piszę małą literą) do “Filadelfii” czy “Braveheart” to po prostu nadużycie.
W tych ostatnich, jednostka zmagając się z przeciwnościami (społecznymi, politycznymi) miała – dzięki własnemu uporowi i niezłomności – szansę na poprawę losu własnego i innych (Filadelfia) czy też poświęcając siebie pokazywała, że warto jest walczyć o niepodległość, o lepsze jutro dla całego narodu (Braveheart). Że warto jest dążyć do wyznaczonego, uczciwego celu.
To, co pokazuje w głębokiej warstwie “slumdog” jest tych nadziei i celów zaprzeczeniem.
Oto bowiem okazuje się, że twoja przyszłość zależy od “widzimisię” mediów. Okazuje się, że jesteś nikim, jesteś “slumdogiem”, ale jeśli spodobasz się widowni TV, jeśli płynąć będzie forsa na reklamy, jeśli stacja zarobi na tobie więcej niż wyda na nagrodę, która da ci szansę (jedyną) na zmianę statusu społecznego – wygrasz.
Wiesz co taki przekaz mówi więcej? Miliardy wydawane na programy “wyrównywania szans edukacyjnych” są gównem. Miliardy wydawane na “szkolenia, podnoszenie kwalifikacji” są gównem. Te miliardy płyną do kieszeni “szkoleniowców”.
Nic na tym nie zyskasz. Nic nie osiągniesz. Nauka, edukacja to przereklamowany mit. Nie musisz się uczyć, nie musisz pracować. Zostaniesz milionerem tylko wtedy, kiedy przejdziesz “casting”.
To ma być ta nowa, świetlana droga ku przyszłości?
Wiesz, myślałam, że jestem jedyną idiotką, która w ten sposób odebrała to “drogocenne przesłanie”. Obok mnie szlochała dziewczynka w wieku okołostudenckim a jej partner gadał: “O kurwa! To jest to!”
Wychodząc, usłyszałam za sobą inny głos (faceta w średnim wieku): “komunistyczna propaganda w doskonałym, amerykańskim opakowaniu”. [uzupełnienie] Pomylił się w jednym. Komuchy (z czasu przeszłego) na to nie wpadły.
I to by było na tyle.
Magia -- 02.03.2009 - 15:53