Panie Lorenzo

Panie Lorenzo

Nie będę sie starał dotrzymać kroku Pańskiej politycznej wypowiedzi, bo ani ze mnie kulturalny ani zdystansowany gość. Prosze wybaczyć plebejskosc. Parę haseł.
Kosciół przeżył może nie dwa tysiące, ale jednak kilkanaście setek lat i pewnie ma zamiar jeszcze trochę przeżyć. Za dwadzieścia lat, nikt nie będzie dociekał, jak się ten czy inny dostojnik babrał z SB. W ocenie długofalowej strategii, babranie się, a teraz wrzucanie tego pod dywan, jest jak najbardziej uzasadnione. Stan posiadania zachowany, baza materialna jest i ma sie doskonale, a nawet rośnie. Dobra przekazane na rzecz KK w Polsce – jak czytałem – przekraczają wartościowo to, co mu komuna odebrała. Wystarczy poszperać choćby i pooglądać mapę Zabrza. Na przykład.
Takiemu Isakiewiczowi usta się zamknie (jeśli porzuci kapłaństwo, to jeszcze dostanie łate, że wolał nienawiść rozliczeń niż powołanie), a przeciętny wierny ma do czynienia z proboszczem, a nie biskupem, więc ślizganie sie tego czy innego purpurata nie ma zasadniczo znaczenia dla jego (wiernego) wiary i poczucia więzi ze Kościołem (wspólnotą).
Co jakiś czas walnie sie z ambony albo w jakimś liście o potrzebie przebaczenia, o tym że ksiądz też człowiek i mógł chwile słabości mieć, a KK uczy przebaczenia a nie zemsty i takie tam. Zainteresowani rozliczeniem świń wymrą, wymrą same świnie. Problem zniknie, a Kościół (jako instytucja) będzie miał się świetnie. A interes wiernych? Dlaczego miał by mieć znaczenie. Każdym z którym rozmawiam, chodzi do kościoła dla swojego Boga, a nie dla swojego proboszcza czy zamkniętego w palacu biskupa.

Panie Lorenzo – nie dajemy sie nabierać na fałszywe uśmiechy Tuska czy Kaczyńskiego, dlaczego mielibyśmy na fałszywy bełkot purpuratów?

Pozdrawiam.


W czym naprawdę jest problem? I jaki? By: germania (26 komentarzy) 12 marzec, 2009 - 14:27