taaak, gałązka świeżego rozmarynu obowiązkowo. Do zalewy dodałbym jeszcze kilka kropel, dosłownie kilka, octu balsamicznego. Wieprzek zyskałby na wytrawności.
Jutro, jak będzie pogoda, to spróbuję się z tymi polędwiczkami zmierzyć.
Ciotka Laura będzie wniebowzięta, zawsze narzeka i basuje jej przy tym wuj Leon, że ze mnie kulinarna fujara bez inwencji. W kółko karkówka i karkówka. No to się zdziwią.
A Grześ niech nie będzie taki do przodu; od razu wiedziałem z kim mam przyjemność.
Zbyteczna nawet była fotka zaszczycającego Pana Premiera.
Wiedziałem już, gdy nie zdejmując nogi z gazu, na tej nowopowstającej autostradzie, rozjechałaś mię na cacy. Kultowy symbol Mireksa na masce sportowego furaka rozerwał mnie na strzępy.
Dobrze, że u nas piszesz, bo tu ludzie mili, otwarci i przyjaźni.
Nie to co w salonie.
Trochę dziwie się, że jeszcze pozwalasz Mirkowi tam zaglądać. Podobno jacyś pisowcy całkiem poważnie mu grozili.
Sam byłem, jak i on, mocno tym strwożony.
No, ale odważnego masz chłopa. Naprawdę odważnego.
Dobrze byłoby kupić jakiegoś pieska z wyglądem. Pomyślcie o tym.
Jakby co, mam jednego takiego na oku. Wystarczy tylko dać znać na priva.
I słuchaj Gretchen; najgorsi to ci niby przyjacielscy. Bo to prawda, sam się raz zawiodłem. Ciężko to przeżyłem. Jeszcze dziś trudno mi o tym mówić...
A wracając jeszcze do polędwiczek: co do nich?
Raczej nie wino, bo to jakieś takie… pretensjonalne.
A do konsumpcji lepiej żłopnąć browca, nieprawdaż?
Tobie dobrej nocy, a Mirkowi spokojnej.
Ps.
Gretchen; ciocia Laura ma wole i wcale nie jest nim zachwycona, więc
zupełnie Cię nie rozumiem, ale pozdrawiam serdecznie
Inko,
taaak, gałązka świeżego rozmarynu obowiązkowo. Do zalewy dodałbym jeszcze kilka kropel, dosłownie kilka, octu balsamicznego. Wieprzek zyskałby na wytrawności.
Jutro, jak będzie pogoda, to spróbuję się z tymi polędwiczkami zmierzyć.
Ciotka Laura będzie wniebowzięta, zawsze narzeka i basuje jej przy tym wuj Leon, że ze mnie kulinarna fujara bez inwencji. W kółko karkówka i karkówka. No to się zdziwią.
A Grześ niech nie będzie taki do przodu; od razu wiedziałem z kim mam przyjemność.
Zbyteczna nawet była fotka zaszczycającego Pana Premiera.
Wiedziałem już, gdy nie zdejmując nogi z gazu, na tej nowopowstającej autostradzie, rozjechałaś mię na cacy. Kultowy symbol Mireksa na masce sportowego furaka rozerwał mnie na strzępy.
Dobrze, że u nas piszesz, bo tu ludzie mili, otwarci i przyjaźni.
Nie to co w salonie.
Trochę dziwie się, że jeszcze pozwalasz Mirkowi tam zaglądać. Podobno jacyś pisowcy całkiem poważnie mu grozili.
Sam byłem, jak i on, mocno tym strwożony.
No, ale odważnego masz chłopa. Naprawdę odważnego.
Dobrze byłoby kupić jakiegoś pieska z wyglądem. Pomyślcie o tym.
Jakby co, mam jednego takiego na oku. Wystarczy tylko dać znać na priva.
I słuchaj Gretchen; najgorsi to ci niby przyjacielscy. Bo to prawda, sam się raz zawiodłem. Ciężko to przeżyłem. Jeszcze dziś trudno mi o tym mówić...
A wracając jeszcze do polędwiczek: co do nich?
Raczej nie wino, bo to jakieś takie… pretensjonalne.
A do konsumpcji lepiej żłopnąć browca, nieprawdaż?
Tobie dobrej nocy, a Mirkowi spokojnej.
Ps.
yassa (gość) -- 09.05.2009 - 23:29Gretchen; ciocia Laura ma wole i wcale nie jest nim zachwycona, więc
zupełnie Cię nie rozumiem, ale pozdrawiam serdecznie