I nie śmiałbym też niczego sugerować na temat Pana gustów, nawet poniekąd (tu ukłon dla Pana Referenta) Pana rozumiem.
Pan zwykł snuć swe rozważania w cieniu pampusza na Twerbulu.
I stąd zapewne ten zachwyt Pana, odbiorcy pierwszego jelenia na rykowisku, który podobno też był arcydziełem skończonym.
Natomiast ja często śmigam po blogach zaangażowanych i tych jeleni już się napatrzyłem.
Dlatego ta notka dla mnie, to tania konfekcja blogerska, mało oryginalny głos w chórze – joteszowa mowa.:)
Co zaś tyczy prasy naszej codziennej, to zgadzam się z Panem w całej rozciągłości.
Z tą uwagą jedynie, że mizeria tzw. mediów prawicowych, nie bierze się z braku odbiorcy, bo ostatnie preferencje wyborcze takiej tezie wyraźnie przeczą, co z braku kapitału mogącego je wzmocnić.
Bowiem nasz kapitał, jak kolor okładki dzieła mistrza z Trewiru, ma odcień cokolwiek czerwony.
Na zachodzie Europy odcień ten, jak wiadomo, nie jest to już taki jednobarwny.
O tradycjach przebiegle zmilczę.
Myśli Pan, że przesłanie notki i głosy pod nią są głosami, ważącymi cokolwiek, choćby przez chwilę?
Toż to tylko wyraz satysfakcji, że tym razem, z kolei Sakowiczowi się nie udało.
Tak jak uprzednio Kaczyńskiemu z Ekspresem Wieczornym.
Satysfakcji niedowidzących.
Nie dostrzegającego nawet tego prostego faktu, że zrobienie z Ekspresu Wieczornego opiniotwórczego pisma w rodzaju FAZ, to zadanie dla tytana, z wielką kasą i mocnym wsparciem, a nie 160 centymetrowego doktora prawa z Żoliborza.
Coś jak zrobienie z Dody Elektrody Marii Callas…
A będąc już przy operowej metaforze, zreasumuję tak;
publiczność tutejsza opery nie lubi, bo nie. I jako, że nie lubi, to do niej nie pójdzie za nic, nawet tylko po to, by się przekonać, czego tak naprawdę nie lubi.:)
Ależ Panie Telemachu, no naprawdę trudno mi się zgodzić...
I nie śmiałbym też niczego sugerować na temat Pana gustów, nawet poniekąd (tu ukłon dla Pana Referenta) Pana rozumiem.
Pan zwykł snuć swe rozważania w cieniu pampusza na Twerbulu.
I stąd zapewne ten zachwyt Pana, odbiorcy pierwszego jelenia na rykowisku, który podobno też był arcydziełem skończonym.
Natomiast ja często śmigam po blogach zaangażowanych i tych jeleni już się napatrzyłem.
Dlatego ta notka dla mnie, to tania konfekcja blogerska, mało oryginalny głos w chórze – joteszowa mowa.:)
Co zaś tyczy prasy naszej codziennej, to zgadzam się z Panem w całej rozciągłości.
Z tą uwagą jedynie, że mizeria tzw. mediów prawicowych, nie bierze się z braku odbiorcy, bo ostatnie preferencje wyborcze takiej tezie wyraźnie przeczą, co z braku kapitału mogącego je wzmocnić.
Bowiem nasz kapitał, jak kolor okładki dzieła mistrza z Trewiru, ma odcień cokolwiek czerwony.
Na zachodzie Europy odcień ten, jak wiadomo, nie jest to już taki jednobarwny.
O tradycjach przebiegle zmilczę.
Myśli Pan, że przesłanie notki i głosy pod nią są głosami, ważącymi cokolwiek, choćby przez chwilę?
Toż to tylko wyraz satysfakcji, że tym razem, z kolei Sakowiczowi się nie udało.
Tak jak uprzednio Kaczyńskiemu z Ekspresem Wieczornym.
Satysfakcji niedowidzących.
Nie dostrzegającego nawet tego prostego faktu, że zrobienie z Ekspresu Wieczornego opiniotwórczego pisma w rodzaju FAZ, to zadanie dla tytana, z wielką kasą i mocnym wsparciem, a nie 160 centymetrowego doktora prawa z Żoliborza.
Coś jak zrobienie z Dody Elektrody Marii Callas…
A będąc już przy operowej metaforze, zreasumuję tak;
publiczność tutejsza opery nie lubi, bo nie. I jako, że nie lubi, to do niej nie pójdzie za nic, nawet tylko po to, by się przekonać, czego tak naprawdę nie lubi.:)
Pozdrawiam serdecznie
yassa (gość) -- 15.05.2009 - 16:44