Fakt, pogadałem sobie dziś z panem Eligiuszem.
Fakt, to co pisze, to tania prowokacja.
Fakt, lepiej byłoby zmilczeć.
Na ogół tak robię, ale czasami coś mnie podkusi, by spróbować.:)
Zazwyczaj po degustacji zniesmaczony najuprzejmiej dziękuję, bo mam świadomość, że biorę udział w jakimś seminarium kretynów.
Chyba nie myśli Pan, że u nas w TXT takie zjawisko nie występuje?
Bo jeśli tak, to jak nazwać kołka, któremu wydaje się, że Angole nabijają się z gen.Sosabowskiego dlatego, że pozwolił wystrzelać własnych żołnierzy?
I na swoim poziomie usiłuje ironizować, że za to w nagrodę dostał posadę w magazynie.
Bełkot absolutnego kretyna. Nic nie wiedzącego o gen Sosabowskim i jego żołnierzach, o ich wzajemnych stosunkach. O kontekście i okolicznościach.
Zupełnie nie orientującym się o czym pisze.
Tokuje taki cieć napuszony niczym pierwszoklasista- prymus, przekonany o swym geniuszu, na akademii ku czci…Żeby mamusia pochwaliła, tatuś zauważył, a Pani dała 6.
Z nadzieją, że może wydrukują jego złote myśli na prestiżowych stronach, których oficjalnie, później można byłoby się wyprzeć...
Gdyby nie był takim ignorantem, to wiedziałby, że Anglosasi uważali, a potwierdza to ichnia literatura, że Sosabowski to był jedyny rozsądny generał biorący udział w operacji Market-Garden.
Już nawet nie trzeba umieć czytać, wystarczyłoby obejrzeć film “O jeden most za daleko” by coś wiedzieć.
A nie kompromitować się swoją bezdenną głupotą, która ma służyć jako argument jakiejś absurdalnej tezy.
Tezy zakompleksiałego, acz usilnie aspirującego kretyna.
W takim wpisie wszystko się pięknie składa, i ma Pan rację, często z taka fiksacją notki cudownie korespondują komentarze.
Ale czasami zdarzy się, że wpadnie ktoś rozsądny i napisze dobitnie; jesteś pan durne bydle!
Zapada wówczas taka niezręczna cisza… i administracja ma kłopot.:)
To stanowi właśnie o uroku wyrafinowanej prozy blogowej.:)
Pytanie; czy w związku ze specyfiką blogosfery mam przestać pisać i komentować w ogóle, czy ograniczyć się jedynie do rozmowy z nielicznymi?
W nowym, nieznanym mi jeszcze, dziewiczym miejscu?
Panie Jacku, czuję jakby Pan do mnie rozmawiał.:)
Fakt, pogadałem sobie dziś z panem Eligiuszem.
Fakt, to co pisze, to tania prowokacja.
Fakt, lepiej byłoby zmilczeć.
Na ogół tak robię, ale czasami coś mnie podkusi, by spróbować.:)
Zazwyczaj po degustacji zniesmaczony najuprzejmiej dziękuję, bo mam świadomość, że biorę udział w jakimś seminarium kretynów.
Chyba nie myśli Pan, że u nas w TXT takie zjawisko nie występuje?
Bo jeśli tak, to jak nazwać kołka, któremu wydaje się, że Angole nabijają się z gen.Sosabowskiego dlatego, że pozwolił wystrzelać własnych żołnierzy?
I na swoim poziomie usiłuje ironizować, że za to w nagrodę dostał posadę w magazynie.
Bełkot absolutnego kretyna. Nic nie wiedzącego o gen Sosabowskim i jego żołnierzach, o ich wzajemnych stosunkach. O kontekście i okolicznościach.
Zupełnie nie orientującym się o czym pisze.
Tokuje taki cieć napuszony niczym pierwszoklasista- prymus, przekonany o swym geniuszu, na akademii ku czci…Żeby mamusia pochwaliła, tatuś zauważył, a Pani dała 6.
Z nadzieją, że może wydrukują jego złote myśli na prestiżowych stronach, których oficjalnie, później można byłoby się wyprzeć...
Gdyby nie był takim ignorantem, to wiedziałby, że Anglosasi uważali, a potwierdza to ichnia literatura, że Sosabowski to był jedyny rozsądny generał biorący udział w operacji Market-Garden.
Już nawet nie trzeba umieć czytać, wystarczyłoby obejrzeć film “O jeden most za daleko” by coś wiedzieć.
A nie kompromitować się swoją bezdenną głupotą, która ma służyć jako argument jakiejś absurdalnej tezy.
Tezy zakompleksiałego, acz usilnie aspirującego kretyna.
W takim wpisie wszystko się pięknie składa, i ma Pan rację, często z taka fiksacją notki cudownie korespondują komentarze.
Ale czasami zdarzy się, że wpadnie ktoś rozsądny i napisze dobitnie; jesteś pan durne bydle!
Zapada wówczas taka niezręczna cisza… i administracja ma kłopot.:)
To stanowi właśnie o uroku wyrafinowanej prozy blogowej.:)
Pytanie; czy w związku ze specyfiką blogosfery mam przestać pisać i komentować w ogóle, czy ograniczyć się jedynie do rozmowy z nielicznymi?
W nowym, nieznanym mi jeszcze, dziewiczym miejscu?
Trzeba się zastanowić, może tak należy zrobić...
Pozdrawiam serdecznie
yassa (gość) -- 29.07.2009 - 22:00