Sosabowski cd.

Sosabowski cd.

“raporty dawno zostały zweryfikowane przez historyków wojskowości jako absurdalne”

Hola, hola – jakich historyków wojskowości? Zapewne chodzi o te kilka mętnych komentarzy, jakie zawsze się plączą pod opowieściami o Sosabowskim, że przez Browninga wrobiony został, a prawda jest taka, że sam się wrobił.

1) Browning powierzył mu dowództwo nad Brygadą oczekując subordynacji wobec dowództwa brytyjskiego. Umowy Sikorskiego z Brookiem o “nizezależności” polskich wojsk na zachodzie szlag już dawno trafił, zwłaszcza po intrygach Andersa, który dogadywał się z nimi po swojemu, pragnąc samodzielności na wschodzie. Ponadto zaważyły względy wojskowe: nasi dowódcy forsujący koncepcję użycia Brygady w Powstaniu zdawali się całkowicie ignorować fakt, że Warszawa była oddalona od najbliższych alianckich baz lotniczych na zachodzie o ponad 850 mil, a od bazy we Włoszech o ponad 750 mil, co oznaczało, że jej przerzut to przelot niemal całkowicie nad krajem zajętym przez wroga.

2) Tymczasem Sosabowski z Sosnkowskim – wbrew woli Londynu upierałi się przy autonomii, pomimo tego, że cała aprowizacja i uzbrojenie były przecież brytyjskie. Kiedy w końcu Anglicy docisnęli Sosnkowskiego a ten zgodził się przekazać Brygadę (nadal pod dowództwem Sosabowskiego) Brytyjczykom, Sosabowski nadal próbował coś w tym mieszać, aż poróżnił się i z Browningiem i z rządem londyńskim.

3) Sosabowski miał rację wrzucając Anglikom zastrzeżenia, co do rozpoznania wojskowego operacji (co w sumie zaważyło na jej przebiegu), lecz kiedy przyszło co do czego – w ogóle nie potrafił zapanować nad chaotycznym użyciem Brygady, którą nominalnie wciąż kierował i dowodził. Nie dopilnował integralności jednostki (batalion przeciwczołgowy). Nad Driel źle oceniił warunki pogodowe i źle wybrał miejsce zrzutu żołnierzy (fakt, że dano mu za mało czasu na decyzję).

4) Kiedy Anglicy zarządzili odwrót ten nadal zachowywał bitewny nastrój i chciał iść na Arnhem, co było powodem kolejnej awantury z brytyjskim dowództwem. Wyzwał ich od tchórzy a oni mu na to tylko przypomnieli, że z jego eskadry już naprawdę niewiele zostało i że mógłby lepiej szanować życie swoich żołnierzy. To się Sosabowskiemu w głowie już nie mieściło. Wiadomo – Polak kuli się nie boi!

5) Browning pisząc swój raport miał wiele powodów, żeby Sosabowskiego już nie lubić. Nie znaczy to jednak wcale, że raport był tendencyjny. Natomiast polscy historycy uparli się, żeby Market-Garden przedstawiać wyłącznie w perspektywie opozycji: bohaterscy Polacy z Sosabowskim na czele versus głupie i cyniczne brytyjskie dowództwo. Tymczasem brytyjskie dowództwo mialo swoje problemy – miało złe informacje wywiadowcze, niezbyt ostrożnie oszacowało możliwości wojsk niemieckich, przeszarżowało z własnymi możliwościami logistycznymi. Sosabowski byl dla nich jedynie elementem szerszego planowania, dowódcą związku taktycznego a nie dywizji czy armii. Nie mógł i nie powinien oczekiwać, że jego protesty będą wysłuchiwane – wręcz przeciwnie – namnożyły mu wrogów.


Knuta Hamsuna do małpiej klatki Pounda! Barbur dyryguje orkiestrą nienawiści w Salonie 24 By: jarecki (18 komentarzy) 29 lipiec, 2009 - 19:08