“Długie pożegnanie” to chyba najlepsza rzecz Chandlera, aż se musze odnowić znajomość z tym panem, w domu mam tylko jego Ołówek, ale biblioteki niedaleko, kurde, za dużo zaległości ksiązkowych (a w tym przypadku raczej nie zaległości to tylko raz przeczytane ksiązki, a jak Niemcy mówią Einmal ist keinmal)
A tak w ogóle
“Długie pożegnanie” to chyba najlepsza rzecz Chandlera, aż se musze odnowić znajomość z tym panem, w domu mam tylko jego Ołówek, ale biblioteki niedaleko, kurde, za dużo zaległości ksiązkowych (a w tym przypadku raczej nie zaległości to tylko raz przeczytane ksiązki, a jak Niemcy mówią Einmal ist keinmal)
grześ -- 16.12.2009 - 22:05