“Piotr Semka określił leśne ustawki jako >quasi-bandyckie<”.
;)
Foxxie, wybacz, we mnie nie znajdziesz zrozumienia. Mieszkam w miescie, gdzie odbywaja sie mecze; jechalem kilka razy pociagiem, ktorym w tym samym czasie jechali tzw. zorganizowani kibice; ogladam na ulicach panow w dresach albo jasnych spranych dzinsach. Bez znaczenia jest dla mnie przy tym, czy przypadkowo ci intelektualisci wychowania fizycznego opiekuja sie pomnikiem Dmowskiego czy Pilsudskiego, czy chodza na marsze itd. Marny to sojusz z kims, kto rozumuje w sposob przez ciebie przedstawiony w notce, nawet jesli o jakichs sprawach myslimy podobnie. Co inne tu jest pierwsze, a co inne drugie.
Piszesz o prawach obywatelskich i dziadku Romaszewskim… Zabawne dosyc, przynajmniej mnie bawi, jak sobie pomysle, gdy czlowiek szuka bocznych przejsc, zeby nie wpasc na troglodytow, choc nie przecze, ze kazdemu takie prawa przysluguja, w tym prawo do obrony. Akurat u mnie PO zyskalo (nic to PO per saldo nie daje), a PiS stracilo, kiedy proporcje i wektory zostaly ustawione tak a nie inaczej. Inna sprawa, czy PO da sobie z kibolstwem rade. Pewnie da sobie rade, jak ze wszystkim innym. To inna sprawa.
Czy gdyscie nie nazywali siebie kibicami i nie dzialoby sie to na meczach albo po nich, gdy tak sobie lazicie w kupie, to tez byloby normalne takie lanie na – jak piszesz – gole piesci po lasach. Albo nie po lasach, na przyklad na Agrykoli, bo to widzialem na wlasne oczy. Jaka roznice w przyrodzie robi to, ze ktos sie nazwie kibicem czy “fanem pilki”? Rzecz sie od tego zmieni? Semka o tyle nie mial racji, ze tu nie ma nic quasi, to po prostu jest bandytyzm, taki atawistyczny bandytyzm. Klasyczny, w postaci czystej, tylko pod inna nazwa.
FOXX
“Piotr Semka określił leśne ustawki jako >quasi-bandyckie<”.
;)
Foxxie, wybacz, we mnie nie znajdziesz zrozumienia. Mieszkam w miescie, gdzie odbywaja sie mecze; jechalem kilka razy pociagiem, ktorym w tym samym czasie jechali tzw. zorganizowani kibice; ogladam na ulicach panow w dresach albo jasnych spranych dzinsach. Bez znaczenia jest dla mnie przy tym, czy przypadkowo ci intelektualisci wychowania fizycznego opiekuja sie pomnikiem Dmowskiego czy Pilsudskiego, czy chodza na marsze itd. Marny to sojusz z kims, kto rozumuje w sposob przez ciebie przedstawiony w notce, nawet jesli o jakichs sprawach myslimy podobnie. Co inne tu jest pierwsze, a co inne drugie.
Piszesz o prawach obywatelskich i dziadku Romaszewskim… Zabawne dosyc, przynajmniej mnie bawi, jak sobie pomysle, gdy czlowiek szuka bocznych przejsc, zeby nie wpasc na troglodytow, choc nie przecze, ze kazdemu takie prawa przysluguja, w tym prawo do obrony. Akurat u mnie PO zyskalo (nic to PO per saldo nie daje), a PiS stracilo, kiedy proporcje i wektory zostaly ustawione tak a nie inaczej. Inna sprawa, czy PO da sobie z kibolstwem rade. Pewnie da sobie rade, jak ze wszystkim innym. To inna sprawa.
Czy gdyscie nie nazywali siebie kibicami i nie dzialoby sie to na meczach albo po nich, gdy tak sobie lazicie w kupie, to tez byloby normalne takie lanie na – jak piszesz – gole piesci po lasach. Albo nie po lasach, na przyklad na Agrykoli, bo to widzialem na wlasne oczy. Jaka roznice w przyrodzie robi to, ze ktos sie nazwie kibicem czy “fanem pilki”? Rzecz sie od tego zmieni? Semka o tyle nie mial racji, ze tu nie ma nic quasi, to po prostu jest bandytyzm, taki atawistyczny bandytyzm. Klasyczny, w postaci czystej, tylko pod inna nazwa.
referent
referent -- 07.01.2013 - 20:59