Zapomniałam! Jak mogłam zapomnieć?! No cholera jasna żesz, by to wszystko!
Zapomniałam, że miałam zjeść crème brûleé à Paris.
No trudno, to w ramach deseru będą piosenki.
Marie Laforêt nie jest Paryżanką, ale za to śpiewa w taki sposób… Po francusku śpiewa tak, jak ja bym chciała umieć.
Śpiewam czasem z nią dla ćwiczenia – oto powód do radości dla tych wszystkich, którzy nie muszą tego słuchać. Posuwam się w tych ćwiczeniach na tyle daleko, że ostatnio złapałam się na śpiewaniu tej oto piosenki na Placu.
Na głos śpiewałam, niezbyt głośno dodam usprawiedliwiająco…
Piękna to kobieta jest do tego. Francuzka w końcu.
To była wesolutka piosenka, ale nie dajcie się zwieść pozorom w żadnym razie. Ona śpiewa piosenki smutne tak, że… One są oczywiście, jak to zwykle bywa z piosenkami w szczególności francuskimi, o miłości.
O miłości straszliwie nieszcześliwej.
Co z tą miłością jest, że się tak nieszczęśliwie kojarzy zazwyczaj to ja nie wiem, ale prawda historyczna jest taka, że uczucia skrzywdzone znajdują całkiem ładne ujścia, z przeproszeniem twórcze.
Zauważyłam też, że francuskie smutne miłosne piosenki, mają jakże wesolutką muzyczkę. Dopiero drugi plan zdradza. O ile.
Tutaj już pół na pół.
A tu, to pół na pół gdzie indziej się znajduje. Smutek, w każdej postaci.
I głębiej. Piosenka napisana dla ojca… Doczekała się wielu prześmiewczych wersji polskich…
Dorosła kobieta śpiewa, jak mała dziewczynka do ojca, który odszedł do innej kobiety. To jest prawdziwe jej doświadczenie.
Co się dzieje w duszy takiej dziewczynki, wie tylko ona. Potem niesie to ze sobą przez życie.
Jak pusty, ciężki tobołek.
Sais-tu que Jean est rentré à l‘école
Il sait déjà l’alphabet, il est drôle
Quand il fait semblant de fumer
C’est vraiment ton portrait
Crème brûleé jest słodki.
Pewnie za słodki, jak dla mnie.
Szkoda, że zapomniałam…
komentarze
ładna pani
prezes,traktor,redaktor
max -- 19.11.2008 - 00:28Wiem
cholera, że ładna.
Ty mnie nie denerwuj, bo ona nagrała dwadzieścia lat później (tak mniej więcej) beznadziejną piosenkę, i nadal jest ładna. Co najmniej.
Jak mnie będziesz Maxie denerwował to Ci to wstawię w komentarz.
No.
:)
Gretchen -- 19.11.2008 - 00:32>Gretchen
No kurczę, zawiodłaś mnie.
Jeszcze latem zapowiadałaś muzycznik francuski a tu co? Jedna Marie Laforet? A gdzie reszta?
Rozczarowanam strasznie…
Czy zwróciłaś uwagę, że Francuzki mają bardzo często głodne oczy?
Delilah -- 19.11.2008 - 09:30(przy czym nie chodzi mi o głód w sensie dosłownym)
>Gretchen
nie bierz tego do siebie ale jak słyszę “piosenkę fhrancuską” to bolą mnie zęby :P
ooooooo rrrriedorrrrjan!
Docent Stopczyk -- 19.11.2008 - 10:41
re: Muzycznik Gretchen: En Français svp!
piękne piosenki i piękne oczy, jak to możliwe, że tyle w nich smutku, że nie znalazł się nikt kto by roziskrzył
AnnaP -- 19.11.2008 - 10:56Delilah
Nooooooooo miła Pani! :)
Marie Laforet jest cool. No.
Zwłaszcza w kwestii tych oczu, co to Ty widzisz i ja widzę.
Gretchen -- 19.11.2008 - 11:06Pani Gretchen
A jak spiewa Pierwsza Dama Francji?
Agawa -- 19.11.2008 - 11:11Clip jest bardzo sympatyczny, dama jest urocza i podobno zakochana
A glos?
Stopczyku
Nie jestem tak osobiście związana z piosenką fransuską en general, że się tak wyrażę, żebym miała zaraz brać do siebie Twój ból :))
Miło jednak, że mimo takiej zmasowanej dawki wyzwalacza bólu, postanowiłeś zajrzeć.
:)
Gretchen -- 19.11.2008 - 11:14Aniu
Ależ się znalazł w końcu, tylko że z tego co pamiętam to Szwajcar.
Smutne oczy to ważna rzecz.
:)
Gretchen -- 19.11.2008 - 11:17Pani Agawo
Obrazek prześliczny, zachwycający wręcz.
Natomiast czy ona umie śpiewać?
No nie wiem… nie wiem…
Pozdrawiam Panią dziękując oczywiście :)
Gretchen -- 19.11.2008 - 11:19Gretchen
powiem tak: panie jest śliczna i ma ładny głos:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 19.11.2008 - 11:28>Gretchen
No to ode mnie inna dama piosenki francuskiej. U nas mniej znana, a i we Francji mająca lata świetności za soba. A szkoda, bo temperament ma niesamowity.
A zatem – specjalnie dla dla Mademoiselle Gretchen “La Parisienne”
!!
Delilah -- 19.11.2008 - 12:11>zawsze do Ciebie
zaglądam, chociaż czasami, prawda, nie mam nic do napisania :)
Docent Stopczyk -- 19.11.2008 - 11:37
Max
Aaaa!
:))
Gretchen -- 19.11.2008 - 11:42Hm, jestem przy czwartej i na razie powiem tak,
drugi utwór mnie zauroczył.
ten, co leci czyli czwarty , tyż dobry.
Ale w ogóle zgadzam si e z Delilah, może jakiś przegląd muzyki francuskiej?
Jako ściągawkę polecam mój przegląd niemieckiej muzy:), dawno temu dokonany i cąłkiem niezły acz skrajnie subiektywny (he, he, widzę,że mi ego rośnie i sam się chwalę, ale co tam, ktoś musi)
Pozdrawiam.
grześ -- 19.11.2008 - 11:45Koniec świata!!!
Grześ się ze mną zgadza!!!
Prawdziwe święto.
Przydałoby się to jakoś uczcić, niestety ja chwilowo mam tylko herbatę.
Delilah -- 19.11.2008 - 11:59No ja kawę
i cuś słodkiego do niej.
A ja się zresztą czesto z tobą zgadzam, a ostatnio to ty się raczej ze mną nie zgadzasz, no.
A w ogóle to dwie ostatnie piosenki, Gretchen, najlepsze są chyba.
Znaczy podobają mi się bardzo.
A teraz slucham tego, co Delilah wkleiła, bo tej pani prezydentowej to za bardoz się słuchać jednak nie da.
Pozdrówka.
grześ -- 19.11.2008 - 12:05P.S.Delilah,
O a to co wkleiłas, pełne energii, po tych smętnawych piosenkach miła odmiana:)
Widzisz, jak dzisiaj dobry dla ciebie jestem:)
grześ -- 19.11.2008 - 12:10Ale mi się zmieni pewnie niedługo, he, he.
>Grzesiu
Zmieniłam wersję, ta starsza ma więcej pałeru:)
No i zaraz coś jeszcze wrzucę.
Delilah -- 19.11.2008 - 12:13Madames et Monsieurs et Grześ!
A właściwie to wyłacznie dla Grzesia w ramach świętowania Dnia Zgody i Dobroci
!!
Delilah -- 19.11.2008 - 12:20No energetycznej piosenki posłuchałem,
tej drugiej special for me tyż, ale co to za propagowanie konopii?
grześ -- 19.11.2008 - 13:01:)
>Grzesiu
Co tam konopie, klimat się liczy. A w tej piosence jest taki jak lubisz: mroczny, egzystencjalny, wręcz gotycki:)
Uśmiechnij sie do Gretchen, to Ci tekst przetłumaczy :)
La mort a pour moi le visage d’une enfant,
Delilah -- 19.11.2008 - 13:08Au regard transparent,
Son corps habile au raffinement de l’amour,
Nous prendras pour toujours,
Elle m’appelle par mon nom,
Quand soudain je perds la raison,
Est ce un malefice,
Ou l’effet subtil du cannabis.
Elle m’appelle par mon nom,
Quand soudain je perds la raison,
Est ce un malefice,
Ou l’effet subtil du cannabis.
La mort ouvrant sous moi
Ses jambes et ses bras,
S’est refermée sur moi,
Son corps m’arrache enfin les rales du plaisir,
Et mon dernier soupir.
Delilah i Grześ
Fajnie się Was podsłuchuje :)
Delilah, dzięki za piosenkę. Rzeczywiście po tych smętach moich, to miła odmiana.
Gretchen -- 19.11.2008 - 14:20Stopczyku
:))
Tyle powiem.
Gretchen -- 19.11.2008 - 14:21Pani Gretchen
Jedna z najpiękniejszych jej piosenek:
Ta wersja szczególnie mi się podoba.
Zdecydowanie musi Pani wrócic do Paryża.
Crème brûleé.......
Pozdrawiam serdecznie
Agawa -- 19.11.2008 - 15:54Ach te kobiety!!!
czepiły się Marie Laforet jak pijany płota, jakby piosenka francuska oznaczala tylko sentymentalno-melancholijno-depresyjne klimaty.
Nie dziwię się, że później Docenta zeby bolą.
Delilah -- 19.11.2008 - 19:14Delilah
Czasem sentymentalno-melancholijny klimat jest wielce sympatyczny.
Agawa -- 19.11.2008 - 19:48Otrzasnąć pył bitewny i pomarzyć o milości:)
Może następna notka będzie o kabaretach?
Gretchen
Spiewasz na Placu?!
Po francusku?!
Ile w tej Polsce dobrego sie dzieje.
Borsuk -- 19.11.2008 - 20:22Pozdrawiam zasluchany.
Pani Agawo
Jaaakie piękne smutkowe.
Ale wie Pani, że ja o tym crème zapomniałam? Też coś, doprawdy. Jestem zażenowana sobą.
Może ten Paryż chce mnie tam ściągnąć, żeby jeszcze coś mi zrobić?
Pozdrawiam Panią słuchając i paląc.
Gretchen -- 19.11.2008 - 21:22Delilah
Pewnie, że nie tylko takie klimaty, ale takie się przecież najbardziej kojarzą.
Mnie w każdym razie.
:)
Gretchen -- 19.11.2008 - 21:23Borsuku
Głównie wieczorami, ale czujnie się rozglądam czy nie ma nikogo dookoła :)
Może powinnam w rewirze Pana Merlot, to zaraz by się tu wygadał i szydło z worka by wyjszło.
Pozdrawiam baaaaardzo serdecznie.
Gretchen -- 19.11.2008 - 21:26Borsuku,
w moim rewirze występują poważne braki w dostawach panny G.
merlot -- 19.11.2008 - 22:07Ludzie czekają godzinami, marzną, szczękają zębami, niekiedy złorzeczą...
Nie przychodzi. Nie śpiewa. Porażka…
merlocie
...nie tańczy, gości rozmową nie bawi…
prezes,traktor,redaktor
max -- 19.11.2008 - 22:14Panie Merlot
Na swoje usprawiedliwienie dostawca ma jedynie nawał pracy godny określenia meksyk .
Coś się w ostatnich tygodniach takiego porobiło, że nie dostawca kontroluje pracę lecz praca kontroluje dostawcę.
Wygląda na to, że zaczyna się przecierać.
Mam nadzieję niebawem zaśpiewać w Pańskim rewirze, Panie Merlot.
Tylko potem żeby nie było na mnie…
Pozdrawiam przeprośliwie zgadzając się, że ma Pan rację.
Gretchen -- 19.11.2008 - 22:17Max
Jeszcze mam tańczyć?
O mamo…
Co prawda dzisiaj mi Docent przypomniał, że od lat marzę o nauczeniu się flamenco…
Ostatnio jednak walczy we mnie dzika chęć systematycznego strzelania, tylko nie wiem jak się do tego zabrać.
:)
Gretchen -- 19.11.2008 - 22:20Panno G.
Po pierwsze trzeba mieć uk.
Po drugie założyć do niego szczałę.
Po trzecie naciągnąć.
Po czwarte wycelować.
Potem pójdzie już gładko.
merlot -- 19.11.2008 - 22:23Gretchen
najprostsze rozwiązanie sa najlepsze,
moja znajoma (zresztą Twoja imienniczka) chodzi na Bemowie na strzelicę :)
może tak?
:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 19.11.2008 - 22:25Panie Merlot
Kiedy ja nie chce z uku, tylko z broni palny.
No.
Gretchen -- 19.11.2008 - 22:25O! Max!
Czekaj, czekaj… Na Bemowie jest strzelnica? To pewnie jest też gdzieś bliżej mnie…
A jak nie ma to jest na Bemowie…
Proste rozwiązania są najlepsze, prawda to.
:)
Gretchen -- 19.11.2008 - 22:28Podobno jest
i podobno sporo pań tam strzela,
i ludzie obsługujący chętnie pomagaja udzielają wskazówek,
ale uków nie mają,
przynajmniej na razie
(z tego co słyszałem)
prezes,traktor,redaktor
max -- 19.11.2008 - 22:30A to zmienia postać rzeczy.
Tytuł: To Wszystko
merlot -- 19.11.2008 - 22:32Autor: Janusz Anderman
Strony: 51 – 54
Wydawnictwo Literackie
Kraków 2008
A jeśli chodzi o strzelnicę,
to to jest trochę jak siłownia. Nie uchodzi…
merlot -- 19.11.2008 - 22:34Pani Gretchen
Na pewno chce Panią sciągnąć. On taki jest. Ten Paryż.
Agawa -- 19.11.2008 - 22:35A 365 gatunkow serów? Ze o winach juz nie wspomnę.
Max
Jest! jest strzelnica na Warszawiance :)
Cudownie, po prostu cudownie :))
Gretchen -- 19.11.2008 - 22:41Gretchen, kurde!
Jeszcze trochę i zaczniesz z panem Wikim Trzecim na polowania jeździć! Wiem, że będziesz strzelać w odwrotną stronę, ale po cholerę Ci kłopoty?
Tak tylko pytam, z troski…
merlot -- 19.11.2008 - 22:46Cjeszę śję
prezes,traktor,redaktor
max -- 19.11.2008 - 22:49Panie Merlot
Mam znaczy przeczytać, tak? Czy co?
I dlaczego nie uchodzi?
Kiedyś w jakimś zrywie młodzieńczym chodziłam na siłownię... Długo to nie trwało, bo ja mam niski próg odporności na pewien rodzaj męskich klimatów i bardzo czuły nos.
Kiedyś, jako pacholę wygrałam konkurs strzelecki i mi się to przypomniało. Niby tylko wiatrówka, ale jednak iluś chłopaków strzelało :)
Lewaczce nie uchodzi Panie Merlot?
Gretchen -- 19.11.2008 - 22:49Pani Agawo
Że on jest podstępny to już się przekonałam. Te sery (mamusiu… to wspomnienie masła…) i wino, to jest jakiś argument.
Choć... Choć w sumie najbardziej na świecie kocham wina portugalskie i Lizbonę (drugie miejsce na liście ukochanych miast), i te oliwki. Pyycha.
Natomiast już się na mnie zasadzają, żeby do tego Paryża wrócić w większym gronie, że niby będzie fajnie.
No mówię Pani spisek to jest.
:)
Gretchen -- 19.11.2008 - 22:52Panie Merlot
Polowanie – jamais!
I tak do końca w odwrotną stronę to nie zamierzam jeszcze, kurka no.
Tak bym sobie normalnie do tej tarczy…
I jakie kłopoty ma Pan na myśli, bo się zaniepokoiłam całkiem…?
Gretchen -- 19.11.2008 - 22:54Panno G.
Przeczytać i owszem.
Książka dobra.
Strony 51-54 wskazują jak zaposiąść pistolet wzór TT drogą kupna.
Siłownia tudzież strzelnica nie uchodzą panienkom z dobrych domów; orientacja polityczna tu nie stanowi (choć jako prawak domniemywam, że lewaczki z dobrych domów to jakiś oksymoron).
Proszę ten koment traktować raczej liberalnie.
merlot -- 19.11.2008 - 22:55Nie do końca odzwierciedla poglądy autora…
Max
Ładnie napisane :)
Patrz jak ten Pan Merlot mi teraz zamieszanie wprowadza.
Ech…
Gretchen -- 19.11.2008 - 22:55Panie Merlot
:)))
Przeczytam zatem, zwłaszcza że opis książki dostępny w sieci jest zachęcający…
Do czego można się posunąć jako autor, by popularność zyskać i czytelnika zatrzymać. Tak piszą, mniej więcej.
Gretchen -- 19.11.2008 - 22:58Pani Gretchen,
ja to ogólnie nie umiejący jestem po francusku, ale chciałem zaznaczyć.
Obecność.
Z powodu, że ogólnie nuda, skumbrie w tomacie i ozór na szaro. Czy coś.
Najpierw chciałem Pani wkleić piosenkę o niejakiej Brave Margot, bo to podobno piosenka jest kotom niechętna. Ja też tak mam, z tymi kotami, więc chciałem, żeby było coś ode mnie i o mnie. No.
Ale jak się okazało jest to piosenka, która jest tez o czymś innym, chociaż faktycznie kot źle w niej kończy. Nie chciałem jednak niezdrowego nastroju czynić o północy.
O północy jest niezbędny zdrowy nastrój i pozytywne podejście do okoliczności. Północnych. I temuż podobnież. Listopad, czyż nie?
I mam. O proszę, że mam:
Ale jakby co, to chciałbym zaznaczyć, że wspomniana przez Panią kobieta nie dość, że estetyczna w sobie, to potrafiła całkiem nieźle odpalić. Na co załączam:
Pozdrawiam, nic nie rozumiejąc
yayco -- 20.11.2008 - 00:00Szanowny Duch
był dzisiaj niezwykle punktualny:
yayco — 20.11.2008 – 00:00
Możemy zacząć regulować zegarki według Ducha.
O ile ktoś jeszcze używa zegarka w dzisiejszych czasach…
Pozdrawiam prawy brzeg od Grochowa do Bródna,
merlot -- 20.11.2008 - 00:12Panie Duchu Pana Yayco
Wdzięczna jestem, że Pan zaznaczył.
Ta pierwsza piosenka to jest normalnie, że nie mam słów. Taka ona jest, ta piosenka.
To ja się odwdzięczę tak:
Oraz jeszcze tak, dla podtrzymania kolei myśli.
Pozdrawiam z większym zrozumieniem.
Gretchen -- 20.11.2008 - 00:39Panie Merlot
Ja nie mam zegarka, żesz cholera.
Duch jednak się profesjonalizuje, nie można powiedzieć.
Pozdrawiam Pana z nowym dniem, choć noc.
Gretchen -- 20.11.2008 - 00:41Hyhy,
ja się przywitam, jak się zrobi jakoś bardziej dzisiaj
bo po Egri Bikaverze to się jednak nie powinnam wypowiadać
później się wytłumaczę, znaczy będę ściemniać
pururu
Ty Pino
to jesteś vino.
Rano koniaczki, łiskacze, teraz węgierskie byki…
Tragedia.
pururu oczywiście.
merlot -- 20.11.2008 - 00:57Pino
Na rozbudzenie:
Z pozdrowieniami dla Ciebie i dla Stopczyka Docenta.
:)
Gretchen -- 20.11.2008 - 01:06Panie Merlot
Jakoś, zupełnie nie wiem czemu, to właśnie jest dla Pana.
Z dedykacją od Gretchen.
Gretchen -- 20.11.2008 - 01:13Panie merlocie,
in vino veritas :D
Ale ja wina, prawda, unikam starannie, zmuszono mnie
tej wersji będę się trzymać
dziękuję Gretchen, ładne obrazki i nic nie słychać, idealne jak na mój obecny stan
pozdrawiam mineralnie