Donald przeprasza, że znów, po raz kolejny nie udało mu się dotrzymać słowa. Przeprasza, że znów powiedział za dużo. Pewnie myślał, że tym razem na pewno uda mu się słowa dotrzymać, obietnicę zrealizować, zapowiedź spełnić. Jak wiemy, w polityce wszystko jest możliwe, także to, że jednego dnia mówi się coś; że bierze się chcąc czy nie, świadomie czy nie, odpowiedzialność za słowo, a drugiego przeprasza się za to, że okazało się być inaczej niż się zapowiadało.
Przypomniał mi się dowcip. Pewien mężczyzna wypadł z okna 20 piętrowego wieżowca. Lecąc w dół błaga Boga: Panie jeśli tylko przeżyję, obiecuję, że zacznę żyć inaczej. Przestane oszukiwać, zdradzać żonę, kraść w pracy. Bóg wysłuchał modlitwy skruszonego grzesznika. Ten natomiast już po przeżytym upadku, wstając i otrzepując ubranie z kurzu, mówi: “Człowiek w stresie takie głupoty opowiada…”
Może nasz Donald też był w stresie? Był w wielkim stresie, kiedy opowiadał o tym, że najważniejsza jest miłość w polityce. W jeszcze większym stresie musiał być, kiedy mówił na przykład o kastracji pedofilów. Wszak to temat naprawdę stresujący…dla tych właśnie. W studziennym stresie być musiał, kiedy zapowiadał dymisję – niedymisję Grada. Nasz Tusk, to zrozumiałe, żyje w ciągłym i permanentnym stresie. Każdy, chyba premier takiego, jak Polska kraju musi być w wielkim stresie. Wszak układy z Katarczykami, (kto w Polsce wie, gdzie Katar leży? ), muszą napawać stresem. Poza tym ostatnie wydarzenie, kiedy to przed swoim własnym domem grupa mężczyzn niezbyt przychylnie nastawionych, premiera oczekiwała, także niczym pozytywnym nie nastrajają.
Kiedyś popularność wielką osiągnęła strona internetowa, gdzie każdy mógł przeprosić prezydenta Lecha Kaczyńskiego. I przepraszali. Każdy za to, za co tylko chciał i mógł przeprosić.
Może już czas, żeby ciągle przed kamerami specjalnie nie występować; czasu swojego i naszego nie marnować na specjalne konferencje prasowe, podczas których chciałyby Premier przepraszać swój Naród za kolejne kłamstwo; może by stronę internetową założył, na której mógłby przeprosiny on-line nieustannie składać?
Czy to dobrze, że Donald naród przeprasza? Nie wiem. Boje się tylko, że niebawem premier nasz będzie musiał przepraszać, za cykliczne nas przepraszanie. Tego mógłbym nerwowo nie wytrzymać...
Ale czemu się dziwić. Nasz premier zdaje się żyć na pograniczu rzeczywistości i fikcji. To jakaś Irlandia mu się w Polsce śni, to innym razem, cuda jakieś zapowiada. A jeszcze ciągle zakochany chodzi i o miłości mówi na każdym kroku. W takich warunkach, kto by się przejmował jakimiś obietnicami czy składanymi deklaracjami . Wiadomo wszak, że jak kto zakochany, to często buja w obłokach, co zapewne niezbyt dobrze wpływa na kontakt ze światem realnym, a i o upadek łatwo bardzo bolesny…