To jest mentalność biurwy

To jest mentalność biurwy

Wczoraj poszedłem do apteki po Ortanol, lek osłonowy przy nadkwasocie. Usłyszałem, że muszę mieć receptę. Po wyjaśnieniu, że jestem w Polsce czasowo i nie ma sensu chodzenie do lekarza po receptę, pani uznała, że może sprzedać lek ale musi podać personalia pacjenta. Oświadczyłem, że nie mam dokumentów przy sobie, a to poda pan jakieś dane. Mówię więc Jan Kowalski. No wie pan, obruszyła się pani.
Przed opuszczeniem apteki zdążyłem tej pani życzyć powodzenia w biznesie i dodałem, że przez podobnych ludzi zmarło wczoraj dziecko.

To Apteka Piastowska za Lidlem w Sosnowcu, obok ul. Piłsudskiego.

W sąsiedniej aptece dostałem ten lek bez problemów.


Białe fartuchy a ręce we krwi By: parakalein (16 komentarzy) 6 marzec, 2008 - 11:33