Białe fartuchy a ręce we krwi

W Kartuzach zmarło 6-cio miesięczne, niewinne, cudowne jak każde i tak samo bezbronne dziecko. Złożyło swoje życie na ołtarzu „skierowania”, nowego boga, boga tych, którzy w dupie mają pacjenta, jego życie i cały świat jeśli nie przychodzi ze stówką w zębach.

ŻYCZĘ KAŻDEMU, KTO PRZYŁOŻYŁ RĘKĘ DO TEGO MORDERSTWA, ABY SPOTKAŁ GO LOS TAKI SAM JAK DZIECKO.

WIĘCEJOBY ZDYCHALI POD OKIENKIEM W KTÓRYM PRZEMIŁA PANI DOMAGA SIĘ KSIĄŻECZKI UBEZPIECZENIA, NUMERU PESEL CZY WŁAŚNIE SKIEROWANIA!!!!

Nie odnajduję w sobie w tej chwili ani śladu Boga, Miłosierdzia, Wybaczenia, ani Miłości do bliźniego w kitlu. Mam to gdzieś, że grzeszę, zaprzeczam człowieczeństwu czy coś tam jeszcze. Mam to solidnie gdzieś. Tak myślę i tak piszę, choć wiem, że osobiste cierpienie nigdy nie będzie tak wielkie jak utrata dziecka. Żaden ból fizyczny nie będzie w stanie oddać bólu rodzica tracącego swoje ukochane dziecko. Życzę im bólu osobistego, fizycznego, bo wiem, że Ci tak zwani ludzie nie mogą odczuć już żadnego bólu psychicznego. Oni nie mają żadnych uczuć, które można by było zranić. Nie posiadają sumienia, empatii, miłości ani nawet instynktów stricte zwierzęcych, tych podstawowych – opiekuńczych.

Trzeba być czymś niżej człowieka, żeby nie “dotknąć dziecka”, tylko dlatego, że nie ma papierka.

Już dawno chciałem napisać o nowym bogu i klasie podludzi, którzy go wyznają, ale zawsze jakoś mnie powstrzymywała nadzieja, że ja spotykam ten margines, ten marginalny syf obecny w każdym środowisku zawodowym. Teraz tą nadzieję już zupełnie straciłem, więc piszę:

Służba zdrowia to grupa zawodowa składająca się generalnie z PODLUDZI i nielicznych przedstawicieli zasługujących na miano człowieka, lekarza, doktora, siostry.

Protesty, głodówki, sraty taty, dupa w kraty, a pacjent niech zdycha albo się ewakuuje.

Za sznurki ciągnie Pan BUKIEL – niewydarzony polityk, kręcący się wokół Jego Kabotyńskiej Mości (oszusta konkursowego, tego od walki z czerwonymi i jednoczesnego załatwiania spraw z Kwaśniewskim) i samego UPR. Pan Bukiel – który w przerwach pomiędzy startami w wyborach zajmuje się wyciąganiem kasy od pacjentów, znaczy niby bierze od rządu, ale rząd to niby skąd ma – mieniący się przedstawicielem wielkiej rodziny w białych fartuchach, powinien, jako paradoksalnie specjalista właśnie od chorób wewnętrznych i medycyny rodzinnej, zająć się tym wewnętrznym burdelem w „białej” rodzinie, a nie szukać sponsorów dla podludzi i ich papierkomanii.

Nie słyszałem, żeby środowisko medyczne ich związek lub jakiś przedstawiciel wystąpił w mediach i grzmiał – „w naszym środowisku są pijawki, wysysają z naszego organizmu środki, których później brakuje dla pacjentów i tych, którzy zasługują na podwyżki. Nasze środowisko trawi nowotwór właścicieli prywatnych praktyk medycznych, który żywi się naszą tkanką aby zapewnić prawidłowy rozwój swojego, obcego, organizmu. Nasi przedstawiciele przyzwyczaili się do dowodów wdzięczności i przyjmuje je nawet wtedy gdy pacjent zmarł, a rodzina jeszcze o tym nie wie. Musimy wyeliminować z naszej rodziny tych, których niewiedza, brak szacunku, obojętność i nieludzkie podejście mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia naszych pacjentów. Musimy zlikwidować patologie we własnym gronie….”

Nic mi nie wiadomo o jakiejś, podobnie do protestów wobec rządzących, ZORGANIZOWANEJ akcji Naczelnej Rady / Izby Lekarskiej, Związków Zawodowych mającej na celu walkę z korupcją, patologią w środowisku. Żadnych infolinii – „widzisz nieprawidłowości dzwoń”. Żadnych.

Czyli co?? Święte środowisko, doskonałe w organizacji i bezbłędnie działające???

Pan Bukiel i reszta zachowują się tak, jakby wcale im nie zależało na podwyżkach i poprawie warunków pracy. Im zdaje się chodzi o nieustanny burdel, strajki, głodówki i protesty – wykorzystywanie pielęgniarek – co pozwoli się paść tym, do których zdesperowani ludzie pójdą i zapłacą.

„MY CHCEMY KASY – a jak nie masz skierowania to możesz se umierać, nas to generalnie WALI”

Pamiętam oburzenia słowami “pokaż lekarzu co masz w garażu..”..może jednak trzeba im jednak tam kuknąć – zwłaszcza tym Związkowo-Izbowym, tak “just in case..”, prewencyjnie.

A tych podludzi z Kartuz wsadzić do aresztu od razu, może być nawet wydobywczy, ten areszt – to mnie z kolei generalnie wali. Byle by siedzieli i nie mieli kontaktu z pacjentami bez skierowań.

“Krew” tej niewinnej ofiary plami ręce całej służby zdrowia.

Parakalein
Picture_18m.jpg

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Drogi Parakaleinie

Jeden tekst – dwa problemy. Przynajmniej dwa. Na razie nierozwiązywalne.
Problem pierwszy – “skierowanie” czyli “papier”. Wymysliła go wszechwładna biurokracja. A ludzie tak sie do tej hydry wszechograniającej przyzwyczaili, że przestają reagować po ludzku. Ten “papier/skierowanie/zaswiadczenie” oślepil ich na ich własne nieszczęście i nie potrafią sobie dalszej egzystencji bez niego wyobrazić.

Problem drugi – służba zdrowia. Jaka do diabła służba? kto tu komu służy? Jeśli używamy sformułowania “służba” to stwórzmy odpowiadjący tej formie korpus funkcjonariuszy, wyposażony w odpowiednie prawa i obowiązki. Tyle w kwestii służby. Natomiast ta armia lekarzy poszła na studia z własnej i nieprzymuszonej woli, mieszka w prywatnych domach/mieszkaniach i do żadnej służby się nie poczuwa. Bo niby dlaczego?

Jesli jest to więc zawód, to sprywatyzujmy ten obszar, bo tylko na tej zasadzie będzie można wymagać lub wręcz żądać odpowiedniej usługi (!) od wykonujacego ją rzemieślnika. Tak – własnie rzemieślnika. Skoro można to robić w przypadku napraw samochodów, reperacji zębów etc. to dlaczego nie można i w tym przypadku.

Niech mi nikt nie wmawia, że nie da się stworzyć efektywnego systemu refundacji kosztów naprawy zdrowia (nawet przy częściowym udziale państwa czyli naszych podatków), bo to oznacza, że kpi z mojej inteligencji.

Jeśli jednak tak się nie dzieje, to znaczy, że ktoś – za moje pieniądze!!! – chce i robi mnie w bambuko, robiąc przy tym gigantyczna kasę.

Pozdrawiam serdecznie

PS. Jak Ci się taki wątek podoba to napisz szerszy tekst, bo o ile pamiętam trochę jesteś w tej materii biegły. Idzie mi tu nie tyle o rozważania, jak zatkać dziurę w dziurze, tylko jak zmienić kompletnie ogląd sprawy zmieniając kąt spojrzenia czyli optykę.

Pozdrawiam raz jeszcze


.

.


.

.


Żadna reforma systemu,

żadne innowacje, refundacje itp. niczego nie zmienią jeśli jeden człowiek nie będzie w stanie dostrzec człowieka w drugim.
A to ostatnio coraz częstsza przypadłość. Niestety.


To co mnie uderzyło

najbardziej podczas pobytu w szpitalu, to nie był syf wszechobecny czy oberwane krany i brak żarówek.
To było traktowanie chorego człowieka jak bydlęcia, sztuki z zawieszona na szyi kartą chorego.
Ja rozumiem, że można zobojętnieć?
Ale do jakiego stopnia?
Akurat wczoraj miałem szczęście spotkać 2 lekarzy, którzy podeszli do mnie jak do człowieka i wcale nie dali mi odczuć , że robią mi jakąś łaskę.
Wprost przeciwnie.
Igła


@ PARALEKIN

Włos się jeży, jak to czytam. Straszne :-(((((

NIE DLATEGO, ze piszesz tak emocjonalnie – bo ja TAK SAMO REAGUJĘ JAK TY!!!

Jezy mi się włos dlatego, że z przerażeniem myślę nad tym, co by się stało z tą “pielęgniarką”, gdyby to było MOJE DZIECKO.

Zatłukłbym na miejscu. Ręką. I tyle.

Pzdr.


@ MAGIA

Najlepsze w opisywanym przez ciebie przypadku jest to, że dosłownie kilka miesięcy temu w mediach przedstawiono awanturę o to, że jakąś starowinkę przywiezioną przez wnuka do szpitala musiało PONOWNIE przywieźć do szpitala WEZWANE z szpitalnego telefonu pogotowie.

Ta sama sytuacja!

W ogóle nie uczą się na błędach. CO to za ludzie? Czy to białe prześcieradło na grzbiecie odbiera rozum do szczętu?

Pzdr.

PS. Słowo harcerza – kończę z napastliwością :-/


Szanowna Magio

Chyba pakujemy się w niezłe maliny. Rzecz moim zdaniem w tym, że to system sprawia, że stajemy się nieludzcy. Te skierowania, zaswiadczenia stają się najważniejsze i wszechogarniające, że nie widać spoza nich człowieka.

Jak bym chcial się zastanowić, to pan mechanik samochodowy też – naprawiając samochód – macza rączki w kwestii “moje życie”. Jak źle naprawi to się mogę rozwalić, a przy okazji jeszcze parę innych osób.

Korporacja medyków (jak każda inna korporacja zawodowa) będzie broniła swoich członków przed uogólnianiem. A że taka obrona łacno może się przerodzić w obronę patologii to inna sprawa.

Sprawa prywatyzacji to także sprawa indywidualnej odpowiedzialności (także finansowej) lekarzy wykonujących swój zawód. Jak Pani zapewne wie odszkodowania za błędy w sztuce lekarskiej są np. w USA jednymi z najwyższych. Oczywiście te odszkodowania nie przywróca ofiarom tych błędów zdrowia czy życia, niemniej jednak stanowią swojego rodzaju zabezpieczenie dla chorych. I zdrowych także.

Pozdrawiam serdecznie


.

.


.

.


Szanowna Magio

Przyjmuje Pani stanowisko do wiadomości i postaram się coś na ten temat napisać, tylko muszę się mocno zadumać, by podołać zastrzeżeniom adwersarzy (?), bo moim zdaniem trzeba go potraktować metodą “odbrązawiania mitów”. Po prosu wszyscy obracamy się także i w tej kwestii w sferze mitycznej, którą sami stworzyliśmy. A walka z mitami bywa niekiedy bolesna, zarówno dla twórców (kontynuatorów w wierze w mity) tych mitów, jak i dla tych, którzy chcą je odmitologizować.

Pozdrawiam serdecznie


To jest mentalność biurwy

Wczoraj poszedłem do apteki po Ortanol, lek osłonowy przy nadkwasocie. Usłyszałem, że muszę mieć receptę. Po wyjaśnieniu, że jestem w Polsce czasowo i nie ma sensu chodzenie do lekarza po receptę, pani uznała, że może sprzedać lek ale musi podać personalia pacjenta. Oświadczyłem, że nie mam dokumentów przy sobie, a to poda pan jakieś dane. Mówię więc Jan Kowalski. No wie pan, obruszyła się pani.
Przed opuszczeniem apteki zdążyłem tej pani życzyć powodzenia w biznesie i dodałem, że przez podobnych ludzi zmarło wczoraj dziecko.

To Apteka Piastowska za Lidlem w Sosnowcu, obok ul. Piłsudskiego.

W sąsiedniej aptece dostałem ten lek bez problemów.


*

mam wrazenie, ze zle adresujesz pretensje. mianowicie: to nie jest fanaberia tej pielegniarki albo tamtego lekarza, ze nie przyjmuja pacjenta bez skierowania lub przywiezionego inaczej niz karetka – to jest problem kretynskich procedur, ktore ktos napisal a ktos inny klepnal. zgaduje, ze za pacjenta bez skierowania nfz po prostu nie zaplaci – mozesz powtorzyc siedemset osiemdziesiat cztery razy, ze to sluzba i ze maja sluzyc, ale leki, ktore trzeba podac, nabywa sie droga kupna i trzeba za nie zaplacic.

pojechac po lekarzach jest najprosciej. w tym wszakze przypadku – wyjatkowo niecelnie. trzeba zmienic procedury, a to mozna zrobic jedynie jasno adresujac pretensje. dlaczego np. nie pozwac do sadu panstwa od procedury, ktora kaze wolac skierowania?

pozdrawiam serdecznie
rode


@autorze

Rozumiem emocje, ale aby rozwiązać problem “służby” zdrowia, trzeba wyrachowania. Trzeba zacząć od góry: zmienić absurdalny zapis w konstytucji o “równym dostępie” do usług ochrony zdrowia. Ta ryba zaczęła psuć się od głowy.

dawniej KriSzu


.

.


rode

Stosując się do bezsensownych nieraz zapisów prodeduralnych, tzeba dostrzec potrzeby drugiego człowieka. Czyli po prostu być człowiekiem.
Nie ma wytłumaczenia dla znieczulicy, z ktorej sie rozgrzeszamy, tłumacząc ją koniecznościa stosowania takich własnie przepisów.


Subskrybuj zawartość