Borsuku,

Borsuku,

zdradzę, że właściwie jakoś tak się składa,że w moim cyklu większość filmów o miłości będzie, acz w różnych jej przejawach czy odmianach.

Zapraszam do kolejnych odcinków, za kilka dni następny pewnie, ale na razie cicho sza, co to będzie.

A film jest taki, że można go oglądać kilka razy i nie nudzi, no i ta Juliette Lewis, magiczna, w ogóle lubię jej kilka ról strasznie, chocby jeszcze zupełnie inne w “Kalifornii” czy “urodzonych mordercach”.

Pozdrówka.


Osobisty Notatnik Filmowy Grzesia. Czas start:) czyli "Co gryzie Gilberta Grape'a" By: tecumseh (27 komentarzy) 25 listopad, 2008 - 13:24