Grzesiu,

Grzesiu,

widzę, że negatywnego odzewu nie ma. Myślę, że jeśli grzecznie poprosimy Mad Doga i RafałaB, to nam pomogą, stanowiąc swoisty bufor. Bo teraz mi wpadło do głowy, że moglibyśmy po prostu każdy napisać własną ogólną notkę nt. kina i własnej wizji kina. Myślę, że starcie european vs. hollywood jest samo w sobie pomysłem nienajlepszym. Raczej, by było uczciwie, każdy z nas musiałby zaprezentować swoją wizję ogólniejsza. A potem moglibyśmy podyskutować ze sobą. Tak, by nie było sytuacji w której jeden drugiego zmusza do obrony nieswoich racji.

Zresztą, temat jest do przemyślenia. Wiemy obydwaj całkiem dobrze, że żaden z nas nie odrzuci dobrego filmu tylko dlatego, że był wyprodukowany w innym miejscu niż się spodziewał. Więc dyskusja będzie z tego sensowna. Bez nonsensów prezentowanych tu przez dyskutantów co kwadrans.


Wristcutters: A Love Story czyli świat samobójców By: ernest (30 komentarzy) 12 luty, 2009 - 19:37