Jasne, że rodzice powinni decydować i brac odpowiedzialność za dziecko. Cholernie trudno ustalic od jakiego wieku ta dowolnośc w doborze przedmiotów. ja zrobiłbym 4-5 letnia obowiązkową podstawówkę żeby nauczyć czytać pisać i rachować, a potem niech sobie dobierają.
Nie ma granicy wieku. Jedenastolatek może być lepiej ukształtowany niż siedemnastolatek. Dzisiaj to i 30 latki nie wiedza co maja w życiu robić.
Natomiast programy nie są tak bardzo posunięte, żeby po kilku latach nie można było nadrobić gdy np ktoś się zorientuje, że ta fascynacja biologią to ślepa uliczka, a teraz ma ochotę na historię sztuki. Taki kurs historii na poziomie gimnazjum można spokojnie w rok łyknąć. Tyle, że dzisiaj ucza się go ci co nie chcą i maja godzine lub dwie w tygodniu, więc mozna tłuc grochem o ścianę, a i tak Kazimierz wielki bedzie Jagiellończykiem co bronił kraju przed Szwedami. Potem został premierem PiSu. Taki szczwany Kaziuk:))
Bon
Jasne, że rodzice powinni decydować i brac odpowiedzialność za dziecko. Cholernie trudno ustalic od jakiego wieku ta dowolnośc w doborze przedmiotów. ja zrobiłbym 4-5 letnia obowiązkową podstawówkę żeby nauczyć czytać pisać i rachować, a potem niech sobie dobierają.
Nie ma granicy wieku. Jedenastolatek może być lepiej ukształtowany niż siedemnastolatek. Dzisiaj to i 30 latki nie wiedza co maja w życiu robić.
Natomiast programy nie są tak bardzo posunięte, żeby po kilku latach nie można było nadrobić gdy np ktoś się zorientuje, że ta fascynacja biologią to ślepa uliczka, a teraz ma ochotę na historię sztuki. Taki kurs historii na poziomie gimnazjum można spokojnie w rok łyknąć. Tyle, że dzisiaj ucza się go ci co nie chcą i maja godzine lub dwie w tygodniu, więc mozna tłuc grochem o ścianę, a i tak Kazimierz wielki bedzie Jagiellończykiem co bronił kraju przed Szwedami. Potem został premierem PiSu. Taki szczwany Kaziuk:))
Piotr Saj -- 14.02.2009 - 15:23