Kiedyś wujek opowiadał mojemu ojcu przez telefon, jaki to sobie piękny dom zbudował. Tata pojechal go odwiedzić, i kierując sie opisem, nie dość, że chałupy nie znalazl, to jeszcze w ogóle pobłądził i cała rodzina go szukała. A koło rzeczonego domu z pięć razy przechodził.
Stanisław Lem pisał kiedyś fantastyczne recenzje z nieistniejących powieści fikcyjnych autorów. Trochę ludzi się nabrało mimo, że o tym zabiegu formalnym uczciwie uprzedził. Mówią, że sztuka polazla obecnie na manowce i w sensie akademickiego memłania eklektyków (ja też, ja też!) nie ma już jej wcale.
Pamiętacie postać domorosłego pisarza z “Dżumy”? To było coś w rodzaju zapowiedzi. “Och jakie dzieło stworzę. Jeszcze nie ma, ale panie i panowie : chapeau bas!“
Oj, co to będzie!
Kiedyś wujek opowiadał mojemu ojcu przez telefon, jaki to sobie piękny dom zbudował. Tata pojechal go odwiedzić, i kierując sie opisem, nie dość, że chałupy nie znalazl, to jeszcze w ogóle pobłądził i cała rodzina go szukała. A koło rzeczonego domu z pięć razy przechodził.
Stanisław Lem pisał kiedyś fantastyczne recenzje z nieistniejących powieści fikcyjnych autorów. Trochę ludzi się nabrało mimo, że o tym zabiegu formalnym uczciwie uprzedził. Mówią, że sztuka polazla obecnie na manowce i w sensie akademickiego memłania eklektyków (ja też, ja też!) nie ma już jej wcale.
Pamiętacie postać domorosłego pisarza z “Dżumy”? To było coś w rodzaju zapowiedzi. “Och jakie dzieło stworzę. Jeszcze nie ma, ale panie i panowie : chapeau bas!“
tarantula
tarantula -- 23.02.2009 - 21:39