Panie Lorenzo - Kościół w (niemoralnej) polityce

Panie Lorenzo - Kościół w (niemoralnej) polityce

germania

Jeśli wierni są zdania, że oprócz kwestii wiary ich kościól winien zajmować się polityką, to mają problem, jako że polityka uprawiana na tym padole lez nigdy nie byla i pewnie nie będzie sferą dla grzecznych dzieci oraz dziewic. Raczej wręcz przeciwnie.

To racja jest, niewątpliwa.
Dość przywołać kontrowersyjną sprawę postawy Watykany wobec zbrodni nazistowskich, zwłaszcza Zagłady Żydów. Dla większej skuteczności dyplomatycznej, oraz dla strategii ratowania co się da, Pius XII niezwykle oszczędny był w oficjalnych stanowiskach. Dziś czyni mu się z tego zarzut.
I trzeba przyznać, że nawet jeśli rzeczywiście dzięki jego kuluarowym decyzjom uratowano mnóstwo osób, a ostrożne stanowisko zapobiegło rzezi chrześcijan — słabo wypada w kontekście Jezusowego zalecenia, by Kościół był światłością świata i solą ziemi.

Ten konflikt jest i będzie odwieczny.
Bo chrześcijanie nie mogą, podkreślam, nie mogą en masse zamknąć się w gettcie.
Tym odróznia się chrześcijaństwo od judaizmu, m. in.

Nie mogą też chrześcijanie wyłączyć ze sfery swych działań polityki, bowiem dla nas zbawienie dotyczy wszelkich sfer aktywności ludzkiej: duszy i ciała.

Natomiast mnie dziwi nie tyle fakt, że w dyplomatycznych — koniecznych — rozgrywkach, iluś tam dzisiejszych biskupów się pogubiło. Nawet nie zdziwi mnie, że ktoś z nich się okazał szują i karierowiczem. Kościół nie jest prowadzony przez herosów, a Jezus nadał imię Skały temu uczniowi, który był raptusem i w godzinie próby zawiódł. Bez tortur.

Dziwi mnie, że Kościół te słabości stara się ukryć, zatuszować.


W czym naprawdę jest problem? I jaki? By: germania (26 komentarzy) 12 marzec, 2009 - 14:27