Przeglądałem stare zdjęcia. Czarno białe, bo inne były wtedy rzadkością. Znalazłem jedno interesujące, bo i czasy ciekawe, jak w straszliwym chińskim przekleństwie, i zbieżność dat szczególna. Przy stole trzech młodych ludzi. Swetry, brody, wąsy, na tacy flaszka. Przesypująca się popielniczka. Na odwrocie napis „Trzej królowie- 6 styczeń 1981’” Patrzę na swój wizerunek oceniając upływ czasu. Bo ja wiem… Może siwizną skronie jeszcze nie pokryte, za to zawirowania losowe przydały mi teraz włosów. Przy tej flaszce zmienialiśmy wtedy świat. Boże! Jacy my byliśmy wtedy mądrzy. Jak dokładnie wiedzieliśmy, czego potrzebuje ten kraj, i jak te potrzeby zaspokoić. Przy stanie odmiennej nieco świadomości, i z niewielką jednak do tego legitymacją czuliśmy się rzeczywistą, przewodnią siłą narodu. Inteligenci. Po studiach. Miara wszechrzeczy. Wyrośli z ludu, żyjący z Nim, rozumiejący go przez naszych ojców, matki, braci, siostry, kumpli, świeżą pracę… Co z tego zostało? Jeden z Mędrców, dawny związkowy aktywista, jest teraz prezesem dużej spółki. I straszliwym cynikiem. Pijakiem też. Drugi beznadziejnym alkoholikiem i lumpem.
A ja próbuję to wszystko ogarnąć, i z czasem widzę, że wiem coraz mniej. Siedząc przy kominku, przy szalejącej na zewnątrz zamieci, natrafiam u mojego ulubionego Pratchetta na słowa:
„Ludzi opowiadających się po stronie ludu i tak zawsze czekało rozczarowanie. Odkrywali, że lud na ogół nie przejawia wdzięczności, nie docenia, nie jest postępowy ani posłuszny. Lud okazywał się zwykle małostkowy, konserwatywny, niezbyt mądry, a nawet nieufny wobec mądrości. I tak dzieci rewolucji stawały przed prastarym problemem: nie chodzi o to, że rząd jest niewłaściwy, bo to oczywiste, ale że ma się do czynienia z niewłaściwym ludem.”
(Nocna Straż)
Problem w tym, że część owych ludowych przywódców nigdy nie odkryje tego, że to właśnie oni nie są dla Ludu właściwi. A szkoda, bo wszystkim nam, z tą ich nagle nabytą wiedzą żyłoby się znacznie lepiej.
komentarze
No ale fajnie jest mieć
etap zmieniania świata, nawet przy wódce tylko.
Idealizm, dobra rzecz w sumie.
Pozdro od cynika idealisty:)
A Pratchetta nie znam.
grześ -- 05.01.2009 - 11:21Pewnie szkoda.
grzesiu
Poza tym, że bylismy niesamowicie naiwnymi idealistami, to nic więcej dodać się chyba nie da. Nie mieliśmy pojęcia o mechanizmach rynkowych, o funkcjonowaniu normalnego spoleczeństwa tym bardziej.
Dlatego byliśmy tak cudownie wszechwiedzący. Z receptą na wszystko.
A Pratchetta polecam. Zwłaszcza dla kogoś, kto ma wszelkie szanse na to aby stać się z czasem erudytą.
Pozdrawiam.
tarantula
tarantula -- 05.01.2009 - 12:03Tarantulo
A ja próbuję to wszystko ogarnąć, i z czasem widzę, że wiem coraz mniej.
Nie wszystkich byłoby stać na takie stwierdzenie. To wielka odwaga móc tak o sobie powiedzieć. Godna szacunku i bardzo rzadka w dzisiejszych czasach.
;)
Chylę czoła i szczerze pozdrawiam
RafalB -- 05.01.2009 - 17:22Wtedy, Panie Sąsiedzie,
to jednak udawało się coś zrobić, mimo pozornej niemożliwości – a to jakiś zwariowany festiwal, a to jakiś teatrzyk studencki. Po prostu czasy były inne.
Dzisiaj, z każdym nowym dniem, odkrywam nową zmienną, która ma wpływ na potencjalne inicjatywy czy projekty. I te kolejne zmienne powodują, że coraz częściej włażę na drabinę.
Pozdrawiam serdecznie
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 06.01.2009 - 13:03Panie Sąsiedzie
Zacytuję slowa, jakie tyran Segesty w V wieku pne rzekł do wysłannika etruskiego:
“Im dłużej przyglądam się światu tym większa mnie nachodzi ochota, by biegać po łące, żreć trawę i beczeć jak koza!”
Jeżeli po to, żeby pomalować sufit, albo naprawić rynnę, to wszystko w porządku. Byle nie w celu szybkiego zespolenia się ze Stworcą.
Wzajemne pozdrowienia
tarantula
tarantula -- 06.01.2009 - 13:20RafalB
Z latami przybywa mi pokory.
Jeden z największych umyslów w historii przyznał sie pod koniec zycia do absolutnej niewiedzy. Ale nie bylo to stwierdzenie dosłowne. Raczej wskazówka , rodzaj wytycznej do poznania swiata.
tarantula
tarantula -- 06.01.2009 - 13:24Ten tyran, Panie Sąsiedzie,
to był bardzo mądry człowiek. Bo jakby się przyjrzeć temu, co się w okolicy – dalszej i bliższej – dzieje… Zresztą w młodości, to niemal wszyscy to robiliśmy:-)
Teraz to tylko niejednokrotnie marzenia.
Ukłony niewątpliwe
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 06.01.2009 - 13:39Tarantulo
Dokładnie tak odczytałem Twoje zdanie ;)
Tym bardziej to godne szacunku.
Pozdr
RafalB -- 06.01.2009 - 17:47