jak bober się gotuje a politykę uprawia, albo odwrotnie
Wiosna nam się już zapędziła w lato, niczem Szerpowie i pan Prezydent w wysokie niczem Himalaje, berlińskie progi.
No i czas bobrowy nastał.
A moje pierwsze świadome zetknięcie z bobrem, miało miejsce w pewnej galicyjskiej wiosce, gdziem, jak pamietam, siedział na progu chaupy ( to bez błędu jest ), nad rzeką Białą, i w jednym ręku trzymałem misę z okraszonym masłem bobem ( masło było wyrobu domowegoj ) a w drugiej jeszcze ciepły podpłomyk, wyłożony plastrami jabłka i posypany cukrem. I to obiad był.
A za mną piec chlebowy stygł, po wypieku, jaskółka, która w sieni gniazdo miała ćwierkała i latała w te i nazad, a za mną ona sień chłodna była, ino z polepą glinianą na podłodze. A ja pewnie ze sześć lat miałem, na bosaka byłem i zerkałem za horyzont, za paryję i sąsiednią górę, bo tam jak babka gadała, już "rusinowa strona" była. A na deser psiorki były, ino trza było je samemu zerwać.
Potem też żem bóbr pojadał, co wiosny, ot taki z wody. Dali, to zjadłem.
Aż mnie na 2 miesiące nad Zalewem Zegrzyńskim, na kursie maklerskim nie zamknęli, włącznie z sobotami i niedzielami to było, zajęcia po 8-10 godzin z przerwą na obiad.
Tam, żem się skumplował z takim chłopakiem, co on potem mi powiedział, że Rusin jest, z tych co ich komuchy wysiedlili, no i że on takoż mistrzem polski juniorów w zapasach był, więc jam już nie przeciwstawiał mu się za bardzo. Potem to on doradcą w rządzie stanowym w Sydney został i straciliśmy kontakt.
I on mia taką historię rzekł, jakeśmy się już zaprzyjaźnili.
On się zakochał w dziewczynie z Persji, teraz to się Republika Islamska nazywa.
I tak mu zależało na pannie, że raz dwa, wypowiedział, " że nie masz Boga nad Allacha a Mahomet jest jego prorokiem".
No i żyli ze sobą, ale krótko i nieszczęśliwie, czyli inaczej niż w bajce.
On ( i ona ) potem odwrotnie, tę formułkę wypowiedział, ale jak ona brzmi, to już nie pamiętam.
Ale pamiętam przepis po persku na bober, któren to od niego usłyszałem, bo to wiosna była, a my spragnieni tradycyjnych potraw i smaków, ze stołówki ino korzystawszy.
Młody bober trza ugotować w posolonej wodzie i jak miękki będzie, odlać i zestudzic. Obrać z łupinek, na patelni na oliwie poddusić pod przykryciem, soląc, pieprząc i ziołami zbliżonymi do zestawu prowansalskiego podsypując.
Ale wcześniej, na tej oliwie trza cebule i czosnek lekko podrumienić, a potem jak wyżej. I to dobre jest.
Ale dzisiaj jakiem z Ciapkiem w sklepie był i z bobrem młodym wrócił, tom inaczej zrobił.
Zajrzałem do lodówki a tam tylko dymka była i coś co w sklepie wędzonka nazwali.
No tom, na patelke tę wędzonkę pokrajał i wrzucił, z dymką i z ząbkiem czosnku.
Potem boberek przepłukany. Doprawiłem pieprzem, jarzynką i tymiankiem, troche wody podlawszy. I przykryłem na małym ogniu tak koło 20 min. zostawiwszy.
Jak wróciłem to sok odparował a bóber był miękki i pachnący, jak Futrzak prawie, chocia żem go nie widział.
I śmiem twierdzić, Panie prof. Sadurski, że polityka i publicystyka to tak jak gotowanie jest. Czyli sztuka pewna. Ale tak w polityce jak i w gotowaniu trza tych produktów używać, co dostępne są pod ręką, a nie zagranicznych, choćby najsmaczniejszych ( kalmary i ośmiornice to ja wielbię, ale w Brukseli, bo tam świeże są, prosto ze straganu, jadłem ). Bo kuchnia to zawsze na produkcie regionalnym polegała, a z zagranicznych to przyprawy, smaki, pikantności ino czerpała. A pierwiastkowianie ma sie tak do podwójnej większości, że jej składnikiem jest, jako słuszna przyprawa, smakowitości jej nadająca, i dla miejscowych zjadliwa.
Jackowi Jareckiemu dedykuję, któren gotować potrafi, ale mu się nie chce. No i wkurzony na mnie nieco.
Ty to wiesz, jak człeka od durnot politycznych odwrócić. A to chłodnik a to bober.
Ja jadam z łupinkami, leniwy jestem ale i w łupinach zawsze tkwi mineralna treść jadła, po co ją wywalać?
Nie wspomnę już o radości rozgryzania.
Bo ja też stary jestem ( dawniej głupi ).
;)
Bober to dobra sprawa - nie wiedziałem, że już mozna kupic ... Musze sprawe nadrobic... Tylko ze ja go po prostu ugotuje.
pozdrowienia
Czy Pan o bobie, czy o bobrach, bo nie wiem, ale jeżeli w łupinach to bób, więc, najlepiej go w wodzie osolonej ugotować z dodatkiem kopru i z łupinami wcinać, można polać trochę masełkie. Muszę córce trwałą dokończyć, więc lecę. Pozdrawiam.
primo po pierwsze to cos z tym pitosem pitolisz:)-zguglowalem pitosa i wyszlo mi ze to -przepraszam -gwizdek jest ...a nie sos z mazowiecka...ales mnie starego wrobla na pitos zlapal :):):)
primo po drugie to sie zgadzam z analogia polityczno-publicystyczno-kulinarna a sadurski to obywatel swiata jest i tak samo dobrze sie czuje przy morskich potworach-jak mawia moja czeska zona-jak i przy chlebie ze smalcem czy innych truflich pasztetach -tak sobie mysle...
a primo po trzecie to kurde ci zazdroszcze tego bobu!no!tutaj jestem skazany na bob z puszki-fava bean-co sie nijak ma do swiezego..kiedys kupilem swiezy zielony w meksykanskim markecie-zagladam w takie dziwne "etniczne" miejsca -ale guzik...jakis taki we wlochatych strakach nabubrzony...zjadlem ale tylko wspomnienia bobie od babci z bodzentyna wywolal...
no i tak...powinien byc ten wpis u smakoszka...sorki za rozwleklosc
No to nieźle pana wywiało w czasie tych łowów, aż do Meksyku?
To proszę coś podrzucić jakąś potrawę z fasoli, ciągle na westernach ją zajadają.
Co do pitosu, to może być wyrażenie domowe albo wioskowe, w odróżnieniu od sosu, bo ten już taki skończony był.
Pitos zaś to taki sok który potrawa sama puszczała na ogniu, jest więc pitos z mięsa ale może też być pitos spod duszonych jabłek itp.
Nie wiem, gdzie pan grzebał w wikipedi, ja tutaj.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dialekt_mazowiecki
Na dole jest spis słów, większość z nich znam i stosuję, choć niektóre już rzadko, o niektórych tom nawet nie wiedział, że gwarowe.
A w spisie wiosek badanych wymienione są Staroźreby, po miejscowemu Starozreby, wieś gminna o 6 km odległa od mojej.
Już myślałem, że będę miał okazję napisać, jak uczestniczyłem (raczej biernie, bo za mały jeszcze byłem) w walce z rodziną bobrów, które zalewały łąki. One budowały tamę, my ją rozbieraliśmy. One odbudowywały tamę, my znowu ją rozbieraliśmy. I tak przez pewien czas. Ale widzę, że jest jeszcze lepiej. Smacznie to wygląda, chociaż umówmy się, szczytem Pana możliwości nie jest, ani sztuki kulinarnej wyczynem. Piszę, żeby się Panu w głowie nie przewróciło. Wszyscy tylko chwalą i chwalą. Bób bardzo smaczny, a takiego podpłomyka z jabłkiem (choć bez cukru, bo cukier smak podpłomyka zabija) też bym zjadł.
Pozdrawiam,
A jaskółki, to one tak piszczą, kwilą ultradźwiękowo, z tego co pamiętam.
róznie cwaniakowie podawali, ale mi utkwiło jako zdanie ulubione, bo jakoś tak to jest wytłumaczone pokretnie, dlaczego niby jest postne, że...
" ogon bobra, który ten w wodzie żyjąc, chętnie miewa"
Podobno: "dobra to jest zupa z bobra, ale lepsza d..a z wieprza"
Igła: plus za Futrzaka, minus za bób (oprócz innych darów Wszechmocny poskąpił mi zamiłowania do bobu, a co by Mu szkodziło ?). No i tradycyjny plus za styl smakowity.
Referent: Ale historia ! To Pan jako ekolog grinpisowy z bobrami się zmagał ? Przewrotna sytuacja, bo to bić te bobry za regulację rzeki czy chwalić za działanie sił natury. Ot zagwozdka. W owych czasach jeszcze chyba nie można było Brukseli na te bobry nasłać, żeby im kazała tamę rozbierać.
... ale mojej Maman przykazanie pomnę, iżby do gotującego się bobu
oraz kalafiora dodawać zawsze łyżeczkę cukru.
Kiedy to o polityce jest, a Jaśnie Pani to tylko o wetach myśli.
Pani ma rację cukier i do kalafiora i do fasolki i do bobu.
Panie Igła i do polityki też cukru łyżeczkę, by przy gotowani nie nabrała tzw. tęgości, bo to i mniej strawne i na żołądek może zaszkodzić.
Ja już panu pisałem kiedyś, żeś żelazny facet, co właśnie ze śpiku idzie. Pan zapewne tylko mięsiwo.
To wpadnij do smakoszka na kiełbasę.
A Bulzacki?
To gruby cwaniak jest.
Ten Zahir go prowadzi, ale ja go zdemaskuje.
Proponuję jednak aby kobiety bliżej bduarowych spraw się koncentrowały a mniej politycznych.
:-))) Bruksela o całej akcji nic nie wiedziała. Uczestnicy akcji nawet nie przewidywali, że Bruksele może to interesować.
Bobrom nic się nie stało. Żeremie przeniosły w górę rzeki. Zalały inne łąki. O ich dalszym losie nic nie wiem. Dzisiaj mam w pamięci, że to bardzo sprytne i pracowaite zwierzaki. W ciagu kilku dni potrafią stworzyć jezioro.
Pozdrawiam,
Tu mówi gruby cwaniak. Pozdrawiam. Ukłony dla Ciapka,
A to synek mi radość uczynił, rzadką moim życiu kozaczym.
Znalazł w sieci film - Cichy Don, z '57r, w oryginale.
No to jak już ten łup ściągniety zostanie to uciecha wielka u mnie w chutorze będzie.
Ażem z radości puścił sobie dzikie śpiewy kibiców Celticu Glasgow, które zaśpiew pijanych Dońców przypominają nieco.
A ja głuchy co nieco i prosty w duszy nieskomplikowanej.
A teraz idę step kosić, bo to i pora jest. Wszak sianokosy.
cóż za szowinizm Pan nam tu serwuje? Bo się z Xężną Panią obrazimy! :D
Jaki szowinizm?
Wszak w buduarze dostajecie i dajecie to co najlepsze.
Wety znaczy.
I wylazł z Pana Szowinista, a niech Pan zrozunie, że bez pierwiastka cukru, to i w buduarze nici mogą być tylko, a Pan wie co to nici, bo sam Pan Igła. Pozdrówki. :D
... Owoż mowy nie ma. Oraz być nie może.
Żeby Waszmość Panowie tę politykę nadal, jak przez ostatnich lekko licząc 3 tysiące lat z drobnymi wyjątkami dzierżyli w swych bezwzględnych a mocarnych dłoniach?
Tę lekcję ludzkość już odrobiła, zatem taką opcję należy raz na zawsze wykasować.
Z powodu, że dość tych świństw. Хватит,
Jeśli rozejrzeć się dookoła nieuzbrojonem okiem, a co gorsza jeszcze wyjrzeć oknem - coż my widziem?
Ano, to, jak sobie Waszmościowie poczynają.Czyli jeden płacz oraz zgrzytanie zębów.
Proszę sobie poczytać materiały źródłowe na temat jedynego autentycznie słusznego (oraz - co istotniejsze - skutecznego) ustroju społeczno-politycznego, jaki występuje w przyrodzie.
A mianowicie o matriarchacie. Któren przynosi efekty dokładnie odwrotne niż skompromitowany już chyba wystarczająco system patriarchalny. Co to wojny do postania, od rokoszu do konfliktu.
Ile można, że zapytamy retorycznie.
I ta Waszmość Panów polityka... O, potąd jej mamy. Znaczy, po kokardę.
Trzeba zdobyć się na odwagę tudzież uczciwość, Waszmość Panowie. Być może jedno i drugie - straceńcze.
I przekazać z dobrawoli stery nam, białogłowom.
Gdyż wzbiera w nas coraz mocniejsze przeświadczenie, iż Waszmość Panów rządy zaistniały, jak to był wspomniał niegdyś Sławomir Mrożek, wyłącznie przez przypadek.
Owoż dobry Pan Bóg otrzymał niegdyś list następującej treści:
"Proszę uprzejmie o przekazanie mi władzy nad światem. Jak powód mogę wymienić przemożną wolę panowania".W`podpisie; Adam.
No będąc akurat w nastroju żartobliwym, prośbie tej uczynił zadość. Na chwilę.
Ile u Waszmość Panów ta chwila wyniosła? Trzy tysiące lat?
No to już пора и честь знать.
Coda.
Przyszedł czas na Wielką Zmianę Warty.
Pozdrowienia
Хватит !, пора и честь знать ?
A znam te wasze amazońskie obyczaje, tę pierś obciętą coby lepiej z łuku szyć.
Widzę efekty. Te begerowe i jarugwe. Babochłopy. Co szyć igłą już nie chcą ale czym innym nie potrafią.
Konserwatywny ze mnie Kozak, choć nie starowier.
Kobieta wsparciem dla Kozaka, odpoczynkiem i twierdzą.
Ot co.
Ani nam w główkach babochłopowanie.
My in natura samą łagodność, czułość, zrozumienie personifikujemy. Ku tworzeniu, budowaniu, wznoszeniu, ku nowemu życiu jedynie usposobione jesteśmy.
Wyszczególnione zaś przez Waćpana kobietony wybrykiem przyrody nazwać jeno wypada. Ani nam z nimi po drodze, ani im z nami.
Same z powierzchni Ziemi naszej nazbyt cierpliwej znikną, gdy wzorców paskudnych a szkaradnych przed oczyma mieć nie będą.
Jakowych? Aże wymieniać ich hadko. To i zaniecham. Waćpan sam dobrze wie, kto zacz i ilu ich. Czterystu sześćdziesięciu w niskiej izbie, stu w wyższej, co nie znaczy, że wysokiej. Takowej nam los od dawna nie chce zdarzyć.
Azali Waszmościowych szaszek nie dość, by owe zakute łby w komplecie odesłać tam, gdzie już smoła w kotłach dla nich się warzy?
Waszmość Panów szlachetne zalety serca, ciała tudzież umysłu znamy. Jako też prawość oraz męstwo, którymi światu się zalecacie. Zatem nie wątpimy ni chwili, iż pójdziecie w naszym imieniu mir przywracać przeciw wrażym mocom ciemnym, jak do tańca.
Czym wdzięczność naszę zaskarbicie sobie dozgonną.
"Głowa umie łączyć niebo z szyją
Niebo w szyje wpada poprzez głowę
Głowa często lubi być niczyją
I dlatego ciągle jest jak jest"
Klaus Mitffoch
Czy tak?
Ale to pułapka jest.
... choć o tym samym:
Siedem podków, bo tak mi się chciało,
Siedem guseł, bo jedno za mało.
I juz dzwonią zegary poezji.
Srebrne anioły długimi skrzydłami,
Długie wieczory srebrnymi drogami
Ciągną z odludnych diecezji...
I padną uroki i zaczną się cuda
I może nam nawet wywołać się uda
Ducha z płomieniem świecącym na czole.
Kazimierz Wierzyński
Milordzie, proszę nie sprawiać mi zawodu.
Waszmość jesteś w moim odczuciu istotą na wskroś eteryczną.
Pozdrawiam
Jak to, jaki szowinizm???
MĘSKI!
Ha, uzurpatorze. Śpikiem Pan oczy mydlisz, a przecie taki znawca kulinariów powinien pierwej z auszpikiem kojarzyć. Widzę, że tradycja samozwańców nad Donem wciąż miewa się nieźle.
I nie dziwota! Bób, podobnie jak moja ukochana kasia (gryczanka) oraz (świeży!) szpinak to prawdziwa ambrozja słowiańskich bogów. A chociażem w Paryżach ostrygi z szampanem jadał, każdemu, kto ośmieliłby się powyższej tezie zaprzeczyć, wyzywam na walkę konną lub pieszą!
Pozapładniał nas ten owocowo-warzywny PANIKE, czy co..?
Cuś w galarecie, to jest to cuś dla mnie.
A uczyłem się pierwszych galaret robić u pewnej żydowskiej familii, która już dawno wyemigrowała, gdzie pani domu mając pomoc kuchenną u boku, wezwała mnie, Piotrka i Jakuba ( tak mu trza było mówić bo był mocno starszy i mógł w nosa dać) do wysysania, i wylizywania kostek z nóżek wieprzowych. Na galaretę wyrychtowanych.
życzyłes sobie dumek, to teraz zajrzyj z łaski swojej do mnie ;)
Myślałam, że to "Igła o babie".
:)