.. czyli jak wypiwszy, a nawet na trzeźwo, rozum można stracić
Przeczytałem dzisiaj w Rzepie artykuł Jankesa, twardy i dobry, a także jak mu się Sadurski odwinął, szablą na odlew chlasnąwszy.
Powiem szczerze, cała swoją duszą kozaczą, po jankeskiej stronie jestem. Ale Sadurskiego uważnie przeczytałem. Bo choć tylko prosty, staniczny Kozak jestem, no może z racji szkół, co najwyżej Kozak kadet, to swój um mam.
I co widzę, że zapętliło się strasznie, i że Sadurski nie ma racji, bo politykę z publicystyką miesza. Niektórzy do tego ognia, pod kocioł dokładają, jak Leski, ale ten dobrze sypie, o innych zmilczę.
Ale jak to w dawnej Rzeczpospolitej bywało na frasunek, dobry trunek.
O nalewkach to będzie, dobrych.
Nie takich co to dla pijaka imprezowego są. Te moje, muszą się odstać, coby smaku i mocy nabrać. A potem zwalają z nóg, na długo.
Nalewka na wiśniach.
Litr wiśni na litr wódki, trza wziąć. Niech będzie kilogram, lepiej półtora. Wiśnie wydrylować, od czego żony i córki są. Wydrylowane wiśnie wraz z sokiem do dużego słoja wrzucić i wódką zalać, dobrą ale nie najdroższą, byle 40% miała. Na dokładkę pół laski wanilii i kawał kłącza tataraku rozkrojonego na kawałki ( kłącza a nie liści ), kilka goździków. Zamknąć szczelnie, w chłodne i ciemne miejsce wstawić. Żadne tam parapety słoneczne, i owoce cukrem zasypane. Tfuj.
Niech ten owoc ciągnie sobie, można czasem zaglądnąć i słojem potrząsnać.
I tyle, najlepiej ze 3 lub 4 miesiące, a i do wiosny jak kto cierpliwy.
Potem nalewkę ściągnąć do oddzielnego naczynia, szczelnego. Na pozostałe wiśnie wlać jakieś 1/3 litra miodu. Raczej mieszanego, bez wyrazistego smaku. Zostawić na 2/4 dni wstrząsając mimo przechodząc.
Powstały likier, zlać do odstawionej nalewki. Owoców pozostałych nie zażerać ani wyrzucać.
Do połączonej nalewki wlać ze 3/4 litra spirytusu, i na dzień odstawić.
Następnego dnia przez gazę przepuścić i zabutelkować.
Trzymać najlepiej do następnego roku.
Pić w dobrym towarzystwie.
Smorodinówka
To nalewka na czarnych porzeczkach jest.
Ale najpierw to trza tzw. listówkę zrobić. Czyli kupić pare butelek niezłej ale nie najdroższej wódki, i do środka końcówki pędów czarnej porzeczki pchać, razem z młodymi listkami. Napchać tak, aż wódka z butelek wychodzić będzie. Zakręcić spowrotem i odstawic w ciemne miejsce.
Jak czarna porzeczka dojrzała będzie to tę wódką zalać. Na jedną butelkę listówki trza dać jakieś w objętości podobną ilość porzeczek i zalać to w słoju.
Też na parę miesięcy, i trzymać w ciemnym miejscu, potrząsając ino.
Potem z miodem i owocami i spirytusem, postępować,tak jak przy wiśniówce.
Agrestówkę podobnie można zrobić.
Ale ten tatarak i wanilię z goździkami to tylko do wiśniówki napisałem.
Orzechówka teraz.
Tę robi się wtedy jak orzechy dochodzą do swojej wielkości. Ale niedojrzałe są.
Takie trza zerwać i z zielona łupiną na plastry pokroić, kilka orzechów ( z 6-7) na pół litra wódki, do tego można łyżeczkę miodu dodać. Trzymać ze 3-4 miesiące aż brunatnej barwy nabierze. Zlać, przecedzić. To gorzka wódka jest. Żołądkowa. Na zgagę poimprezową i kłopoty polityczne.
No i do owoców z nalewek wracam, takich pachnących miodem, sadem i wódką.
Śmieciówka to będzie.
Wszystkie te owoce: wiśnie, agrest, porzeczki ( czarne, czerwone ) leśne, maliny i inne, po zlaniu z nich likieru, nie wyżerać łapczywie ani nie wyrzucać, broń Panie. One długo stać mogą. A jak sie już ich nazbiera, to.
Wrzucić je do wspólnego słoja, i wódką oraz spirytusem , tak pół na pół zalać, aby przykryte zostały, w tym słoju wspomnianym. Wstrząsnąć porządnie. Odstawić na na 2 tygodnie. Zlać, odcedzić. Spożywać.
Proporcye miodu na wytrawne smaki podałem. Można więcej dać na słodkie.
Miód z owoców zlany, może zostać likierem nalewkowym nazwany i oddzielnie spożywany być może. Jako wety dla wybranych. Niekoniecznie Kozaków, ale dam na pewno.
Pani Aldze i Xsiężnej Pani, polecam. Magiczne to driakwie są. Z ukłonem.
Profesorowi Sadurskiemu orzechówkę na niestrawność dyktuję i zalecam. Bo to wódka poimprezowa jest. A impreza dla wybranych, zbyt długo w Polsce trwała.
Jankesowi, jedną z flaszek odstawiam.
Na zdrowie.
Bo polityka to jak gotowanie jest. Już to pisałem
Miesza smaki, daje na wstrzymanie, mięsa bejcuje, smak z owoców ściąga.
Na efekt smakowy, potrza czekać.
A nalewka, to nie wino jest, dojrzewa, ale nie kwaśnieje.
P.S. 1/ Paniom, innym niż wymienione( bo te, to amazonki są ), jeżeli zauważą, że ich facet, płci obojga, wszak w Europie stoim, z przyczyn politycznych pianę z pyska toczy, należy onego na majdan wyprowadzić ( na podwórko), na burce położyć ( stary koc może być ) i wrazić mu w pysk szablę ( Wrońskiemu wystarczy finkę, on wie o co chodzi ), no i nacisnąć. W rozwartą szczękę drwiakwie opisane wyżej lać, aż bąble nosem puszczać zacznie. Następnie zawinąć szczelnie i powrozem związać. Obic kijem, od góry do dołu starannie, albo Galopującego Majora lub Łowcę debili, włóczących się po majdanie, przez onego przegonić. Trzymać w chłodnym miejscu. Może być to pierwiastek sześcięnny z tuzina dni. Odkryć na chwilę, jak dalej pianę z pyska toczy, zakryć. Po kolejnym dniu dojrzeje.
Wypuścić, przepłukać, od dzieci z dala trzymać, na miasto do roboty wysłać.
Jak wróci, to podziękuje.
P.S./2 Panie Smakoszek, jak chcesz to do Smakoszka wklej. :)
salomonie jeden...
ales mo narobil smaku!
tylko doradz brachu skad klacz tataraku mam wziac?! chyba ze kto w gosci do mnie jadac przemyci-o!juz wiem!nalewka skusze!nie mowiac oczywiscie ze dopiero naa drugi rok gotowa bedzie-he he he
no porobilo sie panie w poli-tyce i w publicys-tyce porobilo emocje puszczaja bo wentyla w postaci nalewki brak!
a popatrz ze nawet mloda marta pod weglarczykiem chlopakow podsumowala!
ps
fakt do smakoszka poszol!zeby nie bylo ze to polityczny tekst
Ale ja na niestrawnosc nigdy nie cierpie. Meczy mnie natomiast kac (nie teraz, ale czasem).
Pozdr., WS
Dręczycielu...
Pozdr.
Jeszcze proszę o przepis na jabłecznik.
Ps. Dobrze jedna podejgłrzewałam żeś Pan szowinista, czemu żona i córki mają drylować?
A nie łaska samemu drylownicą, albo i agrafką, która bliska jest Igle?
Pozdrawiam.:D
Najważniejsze, żeby o proporcjach pamiętać przy smakowaniu. Smorodinówka od braci wschodnich była swego czasu bardzo pożądanym specjałem dopóki...
Ot gówniarza od tamtej pory wzdryga już sam zapach. Choć po prawdzie już bardzo dawno nie widziałem tego przysmaku.
Wklejkę zrobiłem jako PS.
To Ciapek mi ją podyktował, kiedyśmy po Jareckie, razem poszli.
a moze u smakoszka to jako "almanach nalewkowicza w kozaczej czapie" by stalo?
tak mi sie napisalo u jankesa w komencie...nie zeby jakies kopyrajty czy cus...
Kiedy ja z jabłeczników, to najbardziej niedojrzałe papierówki pochłaniałem.
W dzieciństwie, to od sąsiadki a na dużej przerwie, to z jabłonki przed szkołą.
A ta jabłonka nadal działa.
Magia jakoś, czy cuś?
Papierówki! Niedoceniane księżniczki jabłek! To one mają (miały, bo chyba im się zdechło, niestety) pod sobą wszystkie inne jabłka. I koniecznie niedojrzałe, bo gdy dojrzałe, to już przejrzałe; taki ich urok, psia! (Kradzione najlepsze.)
to polityk chyba?
Co?
Na kaca, to słuszny stakanik śmieciówki, wytrawnej, jak znalazł.
A wcześniej mały kieliszek orzechówki, zaraz po imprezie, na rozluźnienie.
po cholerę się tu wpisywałem? idę mądrzeć
A przepis na czarną polewkę Pan znasz? Geremkowi sprezentować chciałem.
Amazonki? My z Dame Algą? Toś Pan w życiu z Amazonką do czynienia nie miał. Ale nic straconego - pani Beger studia na starszą sklepową ukończy na dniach i wtedy się zaaranżuje rendez-vous. Sądzę, że będzie nader pouczająco.
My zaś, jeśli Waść ciekaw, na przeciwległym biegunie się znajdujemy. Jako kwintesencja kobiecości. Stąd szowinistę męskiego wyczuwamy na milę. Morską.
Ot co.
Pewnie , że znam.
Mój stary ją dostał, i nie przejął sie nią wielce. Nie je do tej pory. A potem w TEJ chwili moją babcię za rękę trzymał.
A ja jem i zrobić potrafię, choć rzadko.
Waszmość Pani nasz spór męsko damski, na polityczne forum niesiesz.
Hm, w niezręcznej pozycji mnie stawiasz, na majdan stanicy całej wypychając.
No bo jak to tak?
Przed Kozakami stanąć, w jednej dłoni mietłę trzymając, a drugą hajdawery podciągać?
Przeca nie godzi się.
aleś mi ta smorodinówką smaku narobił.
/Basia/
ps. calkiem niezla jest tez limonczello, a z truskawek też niczego sobie.
Ja w sprawie tej drylownicy jeszcze, bo widać nicki mi się pomyliły i wyszło, że tylko smakoszek pretensje ma o szowinizm Pański, a my z Xężną, jako prawdziwe kobiety, a nie żadne babony, o to do Pana pretensje mamy.:D
To wy mnie na dodatek wydrylować chcecie?
Kiedy ja wrzodów nie mam.
Ino nerwy zszarpane, przez ustawiczne wojny i zajazdy.
Jeżeli już Waćpanie przeciw mnie, to ja ku Zbarażowi podążam.
Czołem.
Jakeś Pan chciał, tak Pan masz. No i konfuzyja gotowa.
No widzisz.
A ja się ino niewinnie tylko do ciebie uśmiechałem.
A teraz zobacz, jak mnie te zołzy obsiadły.
A było Jareckiego u Nicponia mi zostawić, a nie tobie do samochodu go wsadzić, pewnie do tej pory by drogi do domu szukał.
A my w step.
:)
A kto zołzą jest?
Co Panu Jacek winny?
Aż tak dopiekłyśmy?
udam, ze nie widze galaretki po nalewkach i błysku w oku, coby jakies damskie zapasy poogladac:)
/Basia/
LPR juz dawno Cie skreśliło, juz widze jak naturalizowana armija szowinistycznych młokosów pod sztandarem Agencyji Anty Orzechówkowej próbuje Kozaka zadrapać, jak pierwszy padnie to już tylko Ciapek wystarczy.
pozdrawiam
max
Jeślisz w Warszawie, mogęż wprosić się na którąś z flaszeczek? :))
Z tegorocznych nastawów, to pierwsze dobre będą koło Nowego Roku. Więc jak najbardziej.
A nie robicie jakiejś białoruskiej imprezy w Muzeum, bo kiedyś byliśmy z córką, i ona potem w tv była i cała szkoła ją szanowała.
Właśnie myślałem jak tu dogodzić moim alkoholowym ciągotom i jak znalazł!
A te orzechy to włoskie?
Tylko to czekanie.
Pozdrawiam