akurat z Szanghaju, który w Polsce prowadzi knajpę, oczywiście chińską, a jego żona jest w tym Szanghaju urzędnikiem skarbowym (nie wiem, czy to ma jakiś związek). Ale do rzeczy, zawsze mnie zastanawiało, dlaczego on tak oszczędza na ogrzewaniu i w lokalu panuje atmosfera jak w lodówce, przez co najlepiej nie zdejmować kurtki albo natychmiast zamówić coś płonącego na półmisku. Rozumiem tęsknotę za krajem, ale żeby aż tak?
znam Chińczyka
akurat z Szanghaju, który w Polsce prowadzi knajpę, oczywiście chińską, a jego żona jest w tym Szanghaju urzędnikiem skarbowym (nie wiem, czy to ma jakiś związek). Ale do rzeczy, zawsze mnie zastanawiało, dlaczego on tak oszczędza na ogrzewaniu i w lokalu panuje atmosfera jak w lodówce, przez co najlepiej nie zdejmować kurtki albo natychmiast zamówić coś płonącego na półmisku. Rozumiem tęsknotę za krajem, ale żeby aż tak?
:DDD
s e r g i u s z -- 22.01.2008 - 03:52