pamietam, jak stacjonowalem w czasie odbywania sluzby ojczyznianej wojskowej w garnizonie przy jeziorze, jednym z tych najwiekszych. podobnie jak w szanghaju, problemem nie bylo zimno, tylko wlasnie wilgoc, przegryzajaca sie przez dowolna ilosc ubran. potem wystarczylo pare stopni mrozu i ubrania po prostu zamarzaly i sztywnialy jak deski.
nigdy pozniej juz tak nie marzlem jak wowczas. bo na suchym mrozie, o ile nie ma wiatru, to nawet i 30 stopni niegrozne.
wilgoc
pamietam, jak stacjonowalem w czasie odbywania sluzby ojczyznianej wojskowej w garnizonie przy jeziorze, jednym z tych najwiekszych. podobnie jak w szanghaju, problemem nie bylo zimno, tylko wlasnie wilgoc, przegryzajaca sie przez dowolna ilosc ubran. potem wystarczylo pare stopni mrozu i ubrania po prostu zamarzaly i sztywnialy jak deski.
Griszeq -- 22.01.2008 - 14:37nigdy pozniej juz tak nie marzlem jak wowczas. bo na suchym mrozie, o ile nie ma wiatru, to nawet i 30 stopni niegrozne.