Ostatnio oglądałem na Discovery albo czymś takim, jak męczył się jakiś idiota konsekwentnie wymawiając nazwisko Icek Kagen – Isajach Kejdżen.
Czy jest granica śmieszności/głupoty? No i gdzie autorytety? Nie mam tu na myśli telewizyjnych sprawozdawców sportowych.
Igła
Heh
Ostatnio oglądałem na Discovery albo czymś takim, jak męczył się jakiś idiota konsekwentnie wymawiając nazwisko Icek Kagen – Isajach Kejdżen.
Czy jest granica śmieszności/głupoty?
No i gdzie autorytety?
Nie mam tu na myśli telewizyjnych sprawozdawców sportowych.
Igła
Igła -- 31.01.2008 - 14:31