Te mechanizmy obronne, o którch Pan pisze, uruchamiają się i owszem, ale działają w taki sposób, by chronić zaburzenie czyli nie wywoływać zmiany w chorej osobowości. Stąd każda próba pokazania narcyzowi, że jest narcyzem napotyka stanowczy opór i odpór. Nie lubimy się frustrować przecież, prawda?
Inna rzecz, że taki narcyz to w gruncie rzeczy męczy się sam ze sobą i męczy się z innymi. Sam gdzieś głęboko ma wątpliwości, przeczuwa, dręczy się, nazwijmy rzecz po imieniu – cierpi, a świat zewnętrzny choćby nawet i chciał (zazwyczaj jednak nie chce), nie jest w stanie sprostać i potwierdzić nieskazitelnego i kryształowego obrazu takiegoż narcyza.
niestety
Te mechanizmy obronne, o którch Pan pisze, uruchamiają się i owszem, ale działają w taki sposób, by chronić zaburzenie czyli nie wywoływać zmiany w chorej osobowości. Stąd każda próba pokazania narcyzowi, że jest narcyzem napotyka stanowczy opór i odpór. Nie lubimy się frustrować przecież, prawda?
Inna rzecz, że taki narcyz to w gruncie rzeczy męczy się sam ze sobą i męczy się z innymi. Sam gdzieś głęboko ma wątpliwości, przeczuwa, dręczy się, nazwijmy rzecz po imieniu – cierpi, a świat zewnętrzny choćby nawet i chciał (zazwyczaj jednak nie chce), nie jest w stanie sprostać i potwierdzić nieskazitelnego i kryształowego obrazu takiegoż narcyza.
Gretchen -- 05.02.2008 - 12:13