No mam jakies takie odczucia ambiwaletne w tej kwestii. Otóż co do Homera (o ile istniał), to nie wiem. Szekspir zapewne brał kasę z teatrum, w którym wystawiano jego sztuki, ale Marlowe już za nie kasy nie brał, tylko za swoje. Sa co prawda koncepcje, że Szekspir to Marlowe, ale…
Jeśli ktos Panu zapłaci za stworzenie czegoś, to ma prawa wydawnicze, albo reguluje to umowa między wami. Panu pozostają osobiste prawa autorskie. I tych Panu nikt nie odbierze. Spora grupa twórców, głównie muzyków, ale i literatów, malarzy czy rzeźbiarzy wykonywała swoje dzieła na zamówienie książąt, królów etc. Oni im za to płacili, ale nie sa to dzieła owych zamawiających tylko twórców.
Wyjdźmy moźe z czasów pierwotnych czyli prostej wymiany towarowej: jeden robił to, a drugi coś innego. I tym się wymieniali. Doszło do specjalizacji uwarunkowanej umiejętnościami, talentem. Skończyła się równość w tym względzie, o ile kiedykolwiek istniała. By ten proces wymiany mógł funkcjonować trzeba zapomnieć o wulgarnie pojmowanej równości, bo będzie to zaprzeczeniem indywidualności człowieka, czyli niepowtarzalności jednostki. W innym przypadku będzie to po prostu proces zwany kradzieźą, bezprawnym rozporządzaniem cudzą własnością. Bezprawnym zarówno pod względem formalnym (czyli prawa stanowionego) jak i etycznym.
Ja i tylko ja mam prawo dysponować swoją własnością=wytworem moich zdolności manualnych czy teź intelektualnych. Reszta jest kwestią umowy. I tak jest sprawiedliwie moim zdaniem.
Szanowny Eumenesie
No mam jakies takie odczucia ambiwaletne w tej kwestii. Otóż co do Homera (o ile istniał), to nie wiem. Szekspir zapewne brał kasę z teatrum, w którym wystawiano jego sztuki, ale Marlowe już za nie kasy nie brał, tylko za swoje. Sa co prawda koncepcje, że Szekspir to Marlowe, ale…
Jeśli ktos Panu zapłaci za stworzenie czegoś, to ma prawa wydawnicze, albo reguluje to umowa między wami. Panu pozostają osobiste prawa autorskie. I tych Panu nikt nie odbierze. Spora grupa twórców, głównie muzyków, ale i literatów, malarzy czy rzeźbiarzy wykonywała swoje dzieła na zamówienie książąt, królów etc. Oni im za to płacili, ale nie sa to dzieła owych zamawiających tylko twórców.
Wyjdźmy moźe z czasów pierwotnych czyli prostej wymiany towarowej: jeden robił to, a drugi coś innego. I tym się wymieniali. Doszło do specjalizacji uwarunkowanej umiejętnościami, talentem. Skończyła się równość w tym względzie, o ile kiedykolwiek istniała. By ten proces wymiany mógł funkcjonować trzeba zapomnieć o wulgarnie pojmowanej równości, bo będzie to zaprzeczeniem indywidualności człowieka, czyli niepowtarzalności jednostki. W innym przypadku będzie to po prostu proces zwany kradzieźą, bezprawnym rozporządzaniem cudzą własnością. Bezprawnym zarówno pod względem formalnym (czyli prawa stanowionego) jak i etycznym.
Ja i tylko ja mam prawo dysponować swoją własnością=wytworem moich zdolności manualnych czy teź intelektualnych. Reszta jest kwestią umowy. I tak jest sprawiedliwie moim zdaniem.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 18.02.2008 - 14:07