najbardziej podczas pobytu w szpitalu, to nie był syf wszechobecny czy oberwane krany i brak żarówek.
To było traktowanie chorego człowieka jak bydlęcia, sztuki z zawieszona na szyi kartą chorego.
Ja rozumiem, że można zobojętnieć?
Ale do jakiego stopnia?
Akurat wczoraj miałem szczęście spotkać 2 lekarzy, którzy podeszli do mnie jak do człowieka i wcale nie dali mi odczuć , że robią mi jakąś łaskę.
Wprost przeciwnie.
Igła
To co mnie uderzyło
najbardziej podczas pobytu w szpitalu, to nie był syf wszechobecny czy oberwane krany i brak żarówek.
Igła -- 06.03.2008 - 13:18To było traktowanie chorego człowieka jak bydlęcia, sztuki z zawieszona na szyi kartą chorego.
Ja rozumiem, że można zobojętnieć?
Ale do jakiego stopnia?
Akurat wczoraj miałem szczęście spotkać 2 lekarzy, którzy podeszli do mnie jak do człowieka i wcale nie dali mi odczuć , że robią mi jakąś łaskę.
Wprost przeciwnie.
Igła