Wczoraj poszedłem do apteki po Ortanol, lek osłonowy przy nadkwasocie. Usłyszałem, że muszę mieć receptę. Po wyjaśnieniu, że jestem w Polsce czasowo i nie ma sensu chodzenie do lekarza po receptę, pani uznała, że może sprzedać lek ale musi podać personalia pacjenta. Oświadczyłem, że nie mam dokumentów przy sobie, a to poda pan jakieś dane. Mówię więc Jan Kowalski. No wie pan, obruszyła się pani.
Przed opuszczeniem apteki zdążyłem tej pani życzyć powodzenia w biznesie i dodałem, że przez podobnych ludzi zmarło wczoraj dziecko.
To Apteka Piastowska za Lidlem w Sosnowcu, obok ul. Piłsudskiego.
W sąsiedniej aptece dostałem ten lek bez problemów.
To jest mentalność biurwy
Wczoraj poszedłem do apteki po Ortanol, lek osłonowy przy nadkwasocie. Usłyszałem, że muszę mieć receptę. Po wyjaśnieniu, że jestem w Polsce czasowo i nie ma sensu chodzenie do lekarza po receptę, pani uznała, że może sprzedać lek ale musi podać personalia pacjenta. Oświadczyłem, że nie mam dokumentów przy sobie, a to poda pan jakieś dane. Mówię więc Jan Kowalski. No wie pan, obruszyła się pani.
Przed opuszczeniem apteki zdążyłem tej pani życzyć powodzenia w biznesie i dodałem, że przez podobnych ludzi zmarło wczoraj dziecko.
To Apteka Piastowska za Lidlem w Sosnowcu, obok ul. Piłsudskiego.
W sąsiedniej aptece dostałem ten lek bez problemów.
vannelle -- 06.03.2008 - 19:59