Wychodzi na to, że sprytna jakaś osoba (za poduszczeniem męża koleżanki, albo innej osoby dochodzącej), przy okazji kota, przymusiła niewinną kobietę do radykalnej diety, to pewnie i dobrze się okazało. Dla trwałości związku, czy cóś.
A z tego, co Pani pisze, wynika, że przy okazji mieszkanie koleżanki generalnie bardziej ochajtnięte się zrobiło. Pogłębia to moje przekonanie, że głównie chodziło o kota, a reszta miała tło społeczne.
Pozdrawiam, z lekko seksistowskim (przepraszam) wyrazem twarzy
Pani Julll, koty to dranie!
Wywalenie takowego każdemu pomaga.
Wychodzi na to, że sprytna jakaś osoba (za poduszczeniem męża koleżanki, albo innej osoby dochodzącej), przy okazji kota, przymusiła niewinną kobietę do radykalnej diety, to pewnie i dobrze się okazało. Dla trwałości związku, czy cóś.
A z tego, co Pani pisze, wynika, że przy okazji mieszkanie koleżanki generalnie bardziej ochajtnięte się zrobiło. Pogłębia to moje przekonanie, że głównie chodziło o kota, a reszta miała tło społeczne.
Pozdrawiam, z lekko seksistowskim (przepraszam) wyrazem twarzy
yayco -- 22.04.2008 - 16:51