no i dzięki niezawodnej Pani Renacie wiemy już wszystko:).
A ja zostałem tylko utwierdzony w swoim przeświadczeniu.
Dziękuję Pani!
Żadnych konkretów, tylko chowanie sie za plecami Pana premiera Marcinkiewicza:)
Coś mi się wydaje, że Pan Premier Tusk, gdyby ów szczyt odbywał sie w Krakowie lub Wiedniu, nie wykazywałby takiego nim zainteresowania.
A w Peru, wraz z małżonką, czemu nie skorzystać z okazji?
Zwłaszcza, że taka nieprędko może się znowu trafić:)
Garść faktów przemawiających za taką hipotezą:
Przede wszystkim szczyt dotyczył lokalnych, łacińsko amerykańskich, problemów walki z nędzą i nierównościami społecznymi.
A jako,że zorganizowany przez Unię nie dziwi udział w nim pana Borosso.
Nie dziwi też udział Pana Zapaterro, premiera Hiszpanii, która ma tradycyjnie bliskie
stosunki z tą częścią świata.
Ani pani kanclerz Merkel, wiadomo najhojniejszy płatnik unijny.
Oni musieli być.
A czy zdobywali Andy wraz z małżonkami, o tym agencje milczą.:)
Jakoś dziwnie cicho natomiast o aktywności naszego Pana Premiera na samym szczycie, jakiś referacik może czy choćby, jakieś przeproszenie za Jedwabne:).
I tu muszę Pana zmartwić, prawdopodobnie te wszystkie ordery to Pan Premier, niestety, otrzymał z klucza.
Jeśli się mylę, to może ktoś dobrze poinformowany, np. Pani Renata, wskaże mi przykłady zaangażowania Pana Premiera w sprawy Peru.
Wiem, że jak na razie, mój osąd peruwiańskich wakacji może być niesprawiedliwy.
Nie mam jeszcze wszystkich danych.
Może sie okazać, że w wyniku tej historycznej wizyty, płockie ZOO wzbogaci się o nowy, wspaniały,okaz dorodnego kondora andyjskiego wraz z jajem.
Wówczas zobowiązuję się ten komentarz publicznie odszczekać na stronie głównej TXT!
Bo jak na razie wszystko wskazuje na to, że zamiast kondora mamy tylko jaje.
A nawet dwóch:)
Szanowny Panie Lorenzo,
no i dzięki niezawodnej Pani Renacie wiemy już wszystko:).
A ja zostałem tylko utwierdzony w swoim przeświadczeniu.
Dziękuję Pani!
Żadnych konkretów, tylko chowanie sie za plecami Pana premiera Marcinkiewicza:)
Coś mi się wydaje, że Pan Premier Tusk, gdyby ów szczyt odbywał sie w Krakowie lub Wiedniu, nie wykazywałby takiego nim zainteresowania.
A w Peru, wraz z małżonką, czemu nie skorzystać z okazji?
Zwłaszcza, że taka nieprędko może się znowu trafić:)
Garść faktów przemawiających za taką hipotezą:
Przede wszystkim szczyt dotyczył lokalnych, łacińsko amerykańskich, problemów walki z nędzą i nierównościami społecznymi.
A jako,że zorganizowany przez Unię nie dziwi udział w nim pana Borosso.
Nie dziwi też udział Pana Zapaterro, premiera Hiszpanii, która ma tradycyjnie bliskie
stosunki z tą częścią świata.
Ani pani kanclerz Merkel, wiadomo najhojniejszy płatnik unijny.
Oni musieli być.
A czy zdobywali Andy wraz z małżonkami, o tym agencje milczą.:)
Jakoś dziwnie cicho natomiast o aktywności naszego Pana Premiera na samym szczycie, jakiś referacik może czy choćby, jakieś przeproszenie za Jedwabne:).
I tu muszę Pana zmartwić, prawdopodobnie te wszystkie ordery to Pan Premier, niestety, otrzymał z klucza.
Jeśli się mylę, to może ktoś dobrze poinformowany, np. Pani Renata, wskaże mi przykłady zaangażowania Pana Premiera w sprawy Peru.
Wiem, że jak na razie, mój osąd peruwiańskich wakacji może być niesprawiedliwy.
Nie mam jeszcze wszystkich danych.
Może sie okazać, że w wyniku tej historycznej wizyty, płockie ZOO wzbogaci się o nowy, wspaniały,okaz dorodnego kondora andyjskiego wraz z jajem.
Wówczas zobowiązuję się ten komentarz publicznie odszczekać na stronie głównej TXT!
Bo jak na razie wszystko wskazuje na to, że zamiast kondora mamy tylko jaje.
A nawet dwóch:)
pozdrawiam serdecznie
yassa -- 19.05.2008 - 21:12