Pani Magio, niestety – smart weapons pozwalają sprytnie wygrać bitwę, ale nie wojnę. W dzisiejszych czasach, kiedy przy odrobinie finansowania można wyposażyć partyzantkę w Stingery, rakiety-samoróby typu Kassam, miny albo wręcz bombardierów-kamikadze, nie da się kontrolować podbitego terytorium za pomocą jakiejś konkretnej broni, bo nie ma frontu. Jest – jak w Iraku – magma. Nie wiadomo kto jest cywilem a kto bojówkarzem. Nie wiadomo, czy to dziecko czy partyzant. Jedynym sposobem opanowania sytuacji jest twardy, bezwględny terror najpodlejszego gatunku, gdzie stosuje się na masową skalę odpowiedzilaność zbiorową, gdzie za zabitego pojedynczego żołnierza eksterminuje się całą wioskę, gdzie miejscowa ludność drży ze strachu przed okupantem i wie, że za sam cień podejrzenia wszyscy idą do piachu. To jest zapewne ludobójstwo, ale tylko tak można zaprowadzić na takim terytorium względny spokój.
I tak robiono przez całe wieki, podbijając całe kraje, przesuwając granice, trzebiąc całe narody wykuwano mapę świata jaką znamy. I nagle co – ma się to zmienić? W imię czego?
Kraje rozwinięte nie walczą ze sobą jedynie dlatego, że działa polityka odstraszania. Koszty wojny są za wysokie, jesli zdesperowany przeciwnik użyje broni masowej zagłady. Ale jeśli w grę wchodzi jedynie konflikt ograniczony, konwencjonalny – tam wojny się toczą dalej, bez żadnych hamulców. Obecnie – kiedy piszę ten komentarz na świecie tli się ok. 20-stu konfliktów zbrojnych. Ich ofiarą staje się przede wszystkim tzw. bezbronna ludność cywilna, ale cóż to oznacza? Dlaczego tak własnie jest? Ano dlatego, że ludność ta ma znaczenie polityczne. A skoro wojna to, jak pisał von Clausewitz – uprawianie polityki środkami zbrojnymi – eliminacja ludności cywilnej odbywa się, bo ma jasne cele polityczne. Ma udostępnić terytorium dla zdobywców i wyczyścić je z ewentualnych roszczeń, pretensji, odszkodowań i zemsty. Ludobójstwo – w tym kontekście – wchodzi w zakres sztuki wojennej i jest wojenną koniecznością. Wojny mają przecież zmieniać świat a nie konserwować stary porządek!
@Magia, @Grześ
Pani Magio, niestety – smart weapons pozwalają sprytnie wygrać bitwę, ale nie wojnę. W dzisiejszych czasach, kiedy przy odrobinie finansowania można wyposażyć partyzantkę w Stingery, rakiety-samoróby typu Kassam, miny albo wręcz bombardierów-kamikadze, nie da się kontrolować podbitego terytorium za pomocą jakiejś konkretnej broni, bo nie ma frontu. Jest – jak w Iraku – magma. Nie wiadomo kto jest cywilem a kto bojówkarzem. Nie wiadomo, czy to dziecko czy partyzant. Jedynym sposobem opanowania sytuacji jest twardy, bezwględny terror najpodlejszego gatunku, gdzie stosuje się na masową skalę odpowiedzilaność zbiorową, gdzie za zabitego pojedynczego żołnierza eksterminuje się całą wioskę, gdzie miejscowa ludność drży ze strachu przed okupantem i wie, że za sam cień podejrzenia wszyscy idą do piachu. To jest zapewne ludobójstwo, ale tylko tak można zaprowadzić na takim terytorium względny spokój.
I tak robiono przez całe wieki, podbijając całe kraje, przesuwając granice, trzebiąc całe narody wykuwano mapę świata jaką znamy. I nagle co – ma się to zmienić? W imię czego?
Kraje rozwinięte nie walczą ze sobą jedynie dlatego, że działa polityka odstraszania. Koszty wojny są za wysokie, jesli zdesperowany przeciwnik użyje broni masowej zagłady. Ale jeśli w grę wchodzi jedynie konflikt ograniczony, konwencjonalny – tam wojny się toczą dalej, bez żadnych hamulców. Obecnie – kiedy piszę ten komentarz na świecie tli się ok. 20-stu konfliktów zbrojnych. Ich ofiarą staje się przede wszystkim tzw. bezbronna ludność cywilna, ale cóż to oznacza? Dlaczego tak własnie jest? Ano dlatego, że ludność ta ma znaczenie polityczne. A skoro wojna to, jak pisał von Clausewitz – uprawianie polityki środkami zbrojnymi – eliminacja ludności cywilnej odbywa się, bo ma jasne cele polityczne. Ma udostępnić terytorium dla zdobywców i wyczyścić je z ewentualnych roszczeń, pretensji, odszkodowań i zemsty. Ludobójstwo – w tym kontekście – wchodzi w zakres sztuki wojennej i jest wojenną koniecznością. Wojny mają przecież zmieniać świat a nie konserwować stary porządek!
Zbigniew P. Szczęsny -- 09.08.2008 - 18:32