jestem zgodny z przedmówcami. Był kiedyś taki wynalazek, co się nazywał bodaj KERM. I on – za dawnej władzy – opiniował i sugerował pewne strategie długofalowe. Oczywiście nie są takie rozwiązania zgodne ze współczesna linią, bo i władza był niesłuszna.
Tyle, że jak zauważył Pan Zbigniew, wszystko, co jedni zaczną długofalowo wymyślać, drudzy, tzn. następcy, jako z gruntu niesłuszne, zaczynają deprecjonować i likwidować.
Tymczasem nie ma w Polsce ani jednej instytucji rządowej, która planowałaby coś na okres dłuższy niż cztery lata, bo tyle trwa kadencja rządu. Jak dobrze pójdzie.
Szczerze mówiąc, to m.in. problem polskich stoczni opiera się na tym, że nikt nie był w stanie konsekwentnie realizować jakiejs strategii, bo nikt – czyli żadna opcja – nie była dłużej niż jedną kadencję u władzy.
Tymczasem, jak sam Pan z Calisią zauważył, są inwestycje czy strategie, które należy realizowac odrobinę dłużej, i to przy pełnym wsparcia kolejnej ekipy rządzącej. A tą chyba byli w tamtym czasie Rzymianie, o wiele mnie pamięć nie myli.
Samo przedłużenie kadencji Sejmu do lat np. 6-ciu, sprawy nie załatwi, bo wtedy zamiast 2-ch lat roboty , będzie tylko 4. A tu potrzeba z 15, albo i więcej. Prosze zobaczyć, co się dzieje z polska energetyką. Byle elektrownię konwencjonalną trzeba budować lat 8-12, zaś atomową z 15 (a trzeba wziąć jeszcze pod uwagę problemy takie, jakie miał Żarnowiec).
I pod tym względem jest potrzebna planowa państwowa gospodarka inwestycyjna, ktorą maja wspierac wszystkie opcje polityczne. Bo inaczej pójdziemy się kąpać. Prywatni tego nie załatwią, rynek też nie. Zresztą sam Pan widzi po tej energetyce, jesli już jesteśmy przy tej branży.
I tu, panie Igło,
jestem zgodny z przedmówcami. Był kiedyś taki wynalazek, co się nazywał bodaj KERM. I on – za dawnej władzy – opiniował i sugerował pewne strategie długofalowe. Oczywiście nie są takie rozwiązania zgodne ze współczesna linią, bo i władza był niesłuszna.
Tyle, że jak zauważył Pan Zbigniew, wszystko, co jedni zaczną długofalowo wymyślać, drudzy, tzn. następcy, jako z gruntu niesłuszne, zaczynają deprecjonować i likwidować.
Tymczasem nie ma w Polsce ani jednej instytucji rządowej, która planowałaby coś na okres dłuższy niż cztery lata, bo tyle trwa kadencja rządu. Jak dobrze pójdzie.
Szczerze mówiąc, to m.in. problem polskich stoczni opiera się na tym, że nikt nie był w stanie konsekwentnie realizować jakiejs strategii, bo nikt – czyli żadna opcja – nie była dłużej niż jedną kadencję u władzy.
Tymczasem, jak sam Pan z Calisią zauważył, są inwestycje czy strategie, które należy realizowac odrobinę dłużej, i to przy pełnym wsparcia kolejnej ekipy rządzącej. A tą chyba byli w tamtym czasie Rzymianie, o wiele mnie pamięć nie myli.
Samo przedłużenie kadencji Sejmu do lat np. 6-ciu, sprawy nie załatwi, bo wtedy zamiast 2-ch lat roboty , będzie tylko 4. A tu potrzeba z 15, albo i więcej. Prosze zobaczyć, co się dzieje z polska energetyką. Byle elektrownię konwencjonalną trzeba budować lat 8-12, zaś atomową z 15 (a trzeba wziąć jeszcze pod uwagę problemy takie, jakie miał Żarnowiec).
I pod tym względem jest potrzebna planowa państwowa gospodarka inwestycyjna, ktorą maja wspierac wszystkie opcje polityczne. Bo inaczej pójdziemy się kąpać. Prywatni tego nie załatwią, rynek też nie. Zresztą sam Pan widzi po tej energetyce, jesli już jesteśmy przy tej branży.
Pozdrawiam niemiłosiernie
Lorenzo -- 11.09.2008 - 15:23