Sprzeciwianie się karze śmierci, dla sprawców najcięższych przestępstw, nie jest stawaniem po stronie sprawcy. To przecież bzdura jakaś.
Sprzeciwianie się karze śmierci jest jedynie sprzeciwianiem się karze śmierci, a nie zgodzie na bezkarność sprawcy.
Kara śmierci to uśmiercenie człowieka w majestacie prawa. Jedni znajdują dla niego uzasadnienie, inni nie.
Powołujesz się Bananie na wikidefinicję zabójstwa jako argumentowi przeciwko zdaniu Grzesia.
Weszłam i czytam:
Zabójstwo – świadome, zamierzone zachowanie skutkujące śmiercią innej osoby.
Jeśli wykarzesz mi, że kara śmierci nie jest świadomym i zamierzonym zachowaniem skutkującym śmiercią drugiej osoby, to masz u mnie wieeeelkie piwo, albo herbatkę, albo kawę.
Jeśli, zupełnie bez sensu, przyjrzymy się brzmieniu artykułu 148 kodeksu karnego to czego się dowiemy?
Dowiemy się, że:
§ 1. Kto zabija człowieka,
podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.
I co? Kto zabija człowieka, bez dodatkowych warunków…
Więc wiesz Bananie, argumenty definicyjne, podane w taki sposób są wodą na młyn Grzesia.
Spór jest gdzie indziej.
Moim zdaniem jest on w tym, że państwo, prawodawca, czy jak chcemy to sobie nazwać może uznać, że za pewne przestępstwa dopuszcza zabójstwo jako legalną karę.
Jedni uważają, że tak. Inni uważają, że się nie.
Ja uważam, że nie.
Mam do tego uzasadnienie paradoksalne.
Dotkliwość kary śmierci jest skromna, w końcu to kilka sekund.
Z nieuchronnością takiej kary też różnie bywa.
Posiedzenie w więzieniu choćby kilkanaście lat, nie mówiąc o faktycznyn dożywociu, to już zupełnie inna sprawa.
To jest kara.
Nie daję (no ja, tylko ja) nikomu prawa zabijania drugiego człowieka.
Niech on będzie ostatnim bandziorem, ale niechże coś mnie od niego różni.
Pominę już brak realnych przełożeń stosowania kary śmierci na zmniejszenie przestępczości.
Pominę humanitarne warunki jej wykonania, bo przecież jakby się nad tym zastanowić to bez sensu to jest cały ten humanitaryzm. Jak się zabija bandziora to nie bawmy się w drobiazgi, prawda?
Napisałam o podobnej kwestii tekst tak już ze dwa tygodnie temu, ale spoczywa na dysku.
Miałam się nie włączać, ale się włączę
żeby Grzesia wesprzeć.
Sprzeciwianie się karze śmierci, dla sprawców najcięższych przestępstw, nie jest stawaniem po stronie sprawcy. To przecież bzdura jakaś.
Sprzeciwianie się karze śmierci jest jedynie sprzeciwianiem się karze śmierci, a nie zgodzie na bezkarność sprawcy.
Kara śmierci to uśmiercenie człowieka w majestacie prawa. Jedni znajdują dla niego uzasadnienie, inni nie.
Powołujesz się Bananie na wikidefinicję zabójstwa jako argumentowi przeciwko zdaniu Grzesia.
Weszłam i czytam:
Zabójstwo – świadome, zamierzone zachowanie skutkujące śmiercią innej osoby.
Jeśli wykarzesz mi, że kara śmierci nie jest świadomym i zamierzonym zachowaniem skutkującym śmiercią drugiej osoby, to masz u mnie wieeeelkie piwo, albo herbatkę, albo kawę.
Jeśli, zupełnie bez sensu, przyjrzymy się brzmieniu artykułu 148 kodeksu karnego to czego się dowiemy?
Dowiemy się, że:
§ 1. Kto zabija człowieka,
podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.
I co? Kto zabija człowieka, bez dodatkowych warunków…
Więc wiesz Bananie, argumenty definicyjne, podane w taki sposób są wodą na młyn Grzesia.
Spór jest gdzie indziej.
Moim zdaniem jest on w tym, że państwo, prawodawca, czy jak chcemy to sobie nazwać może uznać, że za pewne przestępstwa dopuszcza zabójstwo jako legalną karę.
Jedni uważają, że tak. Inni uważają, że się nie.
Ja uważam, że nie.
Mam do tego uzasadnienie paradoksalne.
Dotkliwość kary śmierci jest skromna, w końcu to kilka sekund.
Z nieuchronnością takiej kary też różnie bywa.
Posiedzenie w więzieniu choćby kilkanaście lat, nie mówiąc o faktycznyn dożywociu, to już zupełnie inna sprawa.
To jest kara.
Nie daję (no ja, tylko ja) nikomu prawa zabijania drugiego człowieka.
Niech on będzie ostatnim bandziorem, ale niechże coś mnie od niego różni.
Pominę już brak realnych przełożeń stosowania kary śmierci na zmniejszenie przestępczości.
Pominę humanitarne warunki jej wykonania, bo przecież jakby się nad tym zastanowić to bez sensu to jest cały ten humanitaryzm. Jak się zabija bandziora to nie bawmy się w drobiazgi, prawda?
Napisałam o podobnej kwestii tekst tak już ze dwa tygodnie temu, ale spoczywa na dysku.
Póki co.
Gretchen -- 02.10.2008 - 23:26