Inaczej język przyda się nam wyłącznie do odpowiadania na maile albo czytania newsów na ekranie.
Niech, nie daj Boże, zadzwoni telefon…
I nie ma co się przejmować dialektami, bo gdy rozmówca (zakładam, że mający dobrą wolę) zauważy, że niespecjalnie jest rozumiany, to postara się mówić używając mniej regionalizmów.
Na marginesie
Mój pierwszy kontakt z amerykańskim na Zachodnim Wybrzeżu wyglądał tak, że pani sprzedająca bilety na metro na moją prośbę o powtórzenie (chodziło o stację, gdzie się powinienem przesiąść czy coś podobnego) powtórzyła po… hiszpańsku.
Wtedy zacząłem bardzo uważnie wsłuchiwać się w to, co do mnie mówią. I żałowałem, że mało oglądałem amerykańskich filmów w oryginale.
Musi być egzamin ze słuchania
Inaczej język przyda się nam wyłącznie do odpowiadania na maile albo czytania newsów na ekranie.
Niech, nie daj Boże, zadzwoni telefon…
I nie ma co się przejmować dialektami, bo gdy rozmówca (zakładam, że mający dobrą wolę) zauważy, że niespecjalnie jest rozumiany, to postara się mówić używając mniej regionalizmów.
Na marginesie
Mój pierwszy kontakt z amerykańskim na Zachodnim Wybrzeżu wyglądał tak, że pani sprzedająca bilety na metro na moją prośbę o powtórzenie (chodziło o stację, gdzie się powinienem przesiąść czy coś podobnego) powtórzyła po… hiszpańsku.
Wtedy zacząłem bardzo uważnie wsłuchiwać się w to, co do mnie mówią. I żałowałem, że mało oglądałem amerykańskich filmów w oryginale.
oszust1 -- 15.10.2008 - 14:41