tak troszkę od konca, to ta Mazda była dość obszerna w sobie. To był ten ostatni model przed fuzją z Fordem po której 121 niczym nie różniła się od fiesty Znaczy we wnętrzu. Jej zabawny kształt brał się z małej komory silnikowej (ale ile miejsca trzeba na 75 koni) i małego bagażnika.
Najgorsze było to, że moje Panie domowe nazwały toto, mnie na urągowisko, kaczuchą, co doprowadzało mnie do szału.
Później takie nazywanie samochodów było zakazane i dopiero mój obecny pojazd nazywa się Masa. Ale nie dlatego, że ciemny, bo on jest całkiem clever. Masa to takie imię japońskie i Dziecko miało skojarzenie literackie.
Tiry natomiast to groza jest i skaranie.
Moje drobne przygody z wyjazdów do mazowieckiego miasta obejmują taką historię, w której występuje kolumna tirów. Wyprzedzanie kolumny tirów, to była robota na parę minut. Kiedy wyprzedziłem pierwszego i jechałem za kolejnym, ten nagle spadł jednym kołem na pobocze i postawił coś na kształt zasłony dymnej. Przeraziłem się nie na żarty. Z przodu nic nie widziałem, a hamować nie mogłem, bo z tyłu miałem następnego tira.
Panie Maxie,
tak troszkę od konca, to ta Mazda była dość obszerna w sobie. To był ten ostatni model przed fuzją z Fordem po której 121 niczym nie różniła się od fiesty Znaczy we wnętrzu. Jej zabawny kształt brał się z małej komory silnikowej (ale ile miejsca trzeba na 75 koni) i małego bagażnika.
Najgorsze było to, że moje Panie domowe nazwały toto, mnie na urągowisko, kaczuchą, co doprowadzało mnie do szału.
Później takie nazywanie samochodów było zakazane i dopiero mój obecny pojazd nazywa się Masa. Ale nie dlatego, że ciemny, bo on jest całkiem clever. Masa to takie imię japońskie i Dziecko miało skojarzenie literackie.
Tiry natomiast to groza jest i skaranie.
Moje drobne przygody z wyjazdów do mazowieckiego miasta obejmują taką historię, w której występuje kolumna tirów. Wyprzedzanie kolumny tirów, to była robota na parę minut. Kiedy wyprzedziłem pierwszego i jechałem za kolejnym, ten nagle spadł jednym kołem na pobocze i postawił coś na kształt zasłony dymnej. Przeraziłem się nie na żarty. Z przodu nic nie widziałem, a hamować nie mogłem, bo z tyłu miałem następnego tira.
Jak ja wtedy bluzgałem strasznie!
Pozdrawiam całkiem odwrotnie, bo łagodnymi słowy
yayco -- 29.10.2008 - 22:40