Panie Zenku drogi,

Panie Zenku drogi,

użył Pan liczby mnogiej, więc chodzi też zapewne o mnie.
Nie wypada bym nie odpowiedział.

Jeśli pamięć mnie nie zawodzi to byłem już dla Pana; żołnierzykiem PiS, fanatykiem Jarkacza, egzekutorem tych, którzy nie klepią tego co on.
Toteż z wdzięcznością przyjmuję ten kolejny zaszczytny tytuł kibola.

W podzięce, krótka mówka:

Było to dawno temu.
Jako świeżo upieczony student, jak zwykle spóźniony, biegłem na zajęcia…

W pewnym momencie od strony biblioteki dobiegł mnie chóralny śpiew:
„Sojuz nieruszymyj riespublik swobodnych,
Spłotiła nawieki Wielikaja Ruś,
Da zdrawstwujet sozdannyj wolej narodow,
Jedinyj, moguczij Sowietskij Sojuz!....”

Zaciekawiony zbliżyłem się i ujrzałem grupę kolegów. Jeden z nich stał na ławce i robotycznym, zwolnionym gestem pozdrawiał śpiewających.
Od rozradowanych dowiedziałem się, że właśnie zmarł Lońka Breżniew.

Nie powiem, żeby mnie specjalnie ta wiadomość zasmuciła.

Na zajęciach usiadłem obok mocno zbulwersowanego sytuacją kolegi K.:”dzicz, robią sobie jaja ze śmierci”- reakcja podobna do reakcji naszych wrażliwych txt kolegów.
Ja wiedziałem, że K. pochodził z dynastycznej rodziny ubeckiej.
(Dziadek w Informacji Wojskowej, tata w SB) to i rozumiałem jego uczucia.

Dla niego Breżniew był człowiekiem i to dość bliskim. Spokrewnionym ideowo.
Nie mogło być inaczej, zmarłego i rodzinę K. coś łączyło.

Dla całej reszty, Breżniew był jedynie groteskowym symbolem totalitaryzmu sowieckiego.

Przeczytaj jeszcze raz Zenku tekst pana Referenta, przeczytaj i mój komentarz.

Dla mnie MFR nie był ciepłym i miłym właścicielem jamnika szorstkowłosego z sąsiedztwa.
Nie był nawet łaskawym obrońcą braci Kowalczyków.(O czym nikt by nie wiedział, gdyby w ostatniej chwili fakt ten zmarłemu się nie przypomniał)

Był aparatczykiem od 1946 roku do końca. Wykształconym z INS przy KC PZPR – instytucie produkującym partyjne kadry.
Był osobą piastującą najwyższe stanowiska w komunistycznej Polsce.

Był symbolem państwa totalitarnego- odpowiedzialnego za zapaść cywilizacyjną tego kawałka Europy.
Zapaść z której nie możemy pozbierać się do dziś.
Jeśli on za nic nie odpowiada, to kto? Pan Bóg?

A gdy czasy się zmieniły i budzimy się w podobno, wolnym, praworządnym i demokratycznym państwie, MFR jest fetowany i cieszy się specjalnymi względami. Znajduje licznych obrońców.
Za co? Za zasługi? Jakie?

Szczęściarz , prawdziwy szczęściarz .
O tym i tylko o tym jest ten tekst.

Pozdrawiam serdecznie

Ps.
Jeśli ktoś histerycznie uzna, że insynuuję mu przynależność do komunistycznych organów bezpieczeństwa, to z góry gratuluję lotności umysłu.:)


Na przekór kibolom By: Zenek (15 komentarzy) 12 listopad, 2008 - 05:45