Zgodnie z teorią względności, tak jak ja to rozumiem na swój mały rozumek, ani przestrzeni, ani czasu nie można traktować jako stałej (tak jak jest to w fizyce newtonowskiej) – są one wplecione w każdy układ relacyjny i podlegają zmianom i procesom związanym z tym układem. Przestają niejako byc “stałą”.
Natomiast na studiach, mój ulubiony fizyk wytłumaczył nam dość szybko, że fizyka newtonowska jest wprawdzie “nieprawdziwa” ale za świetnie sprawdzająca się w życiu codziennym. Nie poruszasz się Gretchen z prędkością światła, a ja nie mam grawitacji jak czarna dziura. O to mi w sumie głównie chodzi – w naszym życiu, przestrzeń zasadnioczo jest trójwymiarowa, a czas biegnie identycznie. Trzy godziny to trzy godziny. Bez względu na to, jak subiektywnie Ci minęły.
Co do tego “psychicznego” postrzegania czasu to pisałem o rzeczy znacznie prostszej i zauważonej w tekście (no ale nie od parady sama siebie określasz mianem komplikatora). Chodzilo mi o to, że faktycznie przyjemności subiektywnie zawsze trwają krócej niż smutek.
To o tym opisywanym przez Ciebie regresie regresie psychicznym, to jest dla mnie za trudne i zwyczajnie obce. Nie znam się na tym w ogóle, nawet laicko.
A czy Twoje pytanie o godzinę nie jest doskonałym przykładem tego, że czas biegnie? ;-)))))
Gretchen komplikująca
Zgodnie z teorią względności, tak jak ja to rozumiem na swój mały rozumek, ani przestrzeni, ani czasu nie można traktować jako stałej (tak jak jest to w fizyce newtonowskiej) – są one wplecione w każdy układ relacyjny i podlegają zmianom i procesom związanym z tym układem. Przestają niejako byc “stałą”.
Natomiast na studiach, mój ulubiony fizyk wytłumaczył nam dość szybko, że fizyka newtonowska jest wprawdzie “nieprawdziwa” ale za świetnie sprawdzająca się w życiu codziennym. Nie poruszasz się Gretchen z prędkością światła, a ja nie mam grawitacji jak czarna dziura. O to mi w sumie głównie chodzi – w naszym życiu, przestrzeń zasadnioczo jest trójwymiarowa, a czas biegnie identycznie. Trzy godziny to trzy godziny. Bez względu na to, jak subiektywnie Ci minęły.
Co do tego “psychicznego” postrzegania czasu to pisałem o rzeczy znacznie prostszej i zauważonej w tekście (no ale nie od parady sama siebie określasz mianem komplikatora). Chodzilo mi o to, że faktycznie przyjemności subiektywnie zawsze trwają krócej niż smutek.
To o tym opisywanym przez Ciebie regresie regresie psychicznym, to jest dla mnie za trudne i zwyczajnie obce. Nie znam się na tym w ogóle, nawet laicko.
A czy Twoje pytanie o godzinę nie jest doskonałym przykładem tego, że czas biegnie? ;-)))))
Griszeq -- 18.11.2008 - 13:43