Tak poważnie mówiąc (i mając nadzieję, że Pan Lorenzo mnie lagą nie pogoni za odchodzenie od tematu), to istnieje dość spore prawdopodobieństwo, że wolnością wypowiedzi w internecie będziemy się cieszyć już całkiem niedługo. Bynajmniej nie z tego powodu, że “prundu” zabraknie.
W Australii już weszła w życie ustawa nakładająca kaganiec na społeczność internetową. Bardzo sprytna zresztą, bo niby mająca służyć eliminacji pedofilii w sieci. Sprytna dlatego, że każdy, kto dokładnie się z nią zapoznał i pojął do czego prowadzi, wyrażając swój sprzeciw stawiał się w jednym rzędzie z pedofilami.
Ustawa ma konstrukcję podobną do naszej “lub czasopisma”, czyli ma zadanie walkę ze stronami pedofilskimi… ale przez dodanie “i innymi, które zagrażają porządkowi publicznemu” daje prawo organom rządowym do eliminacji wszelkich niewygodnych treści.
W pierwszej fazie “czyszczenia” sieci do kasacji przeznaczonych jest 10 000 witryn.
Jak było do przewidzenia “zielone światło” i “pełną współpracę” zapewniły rządowi Australii korporacyjne kanalie, które już od lat duszą wolność wypowiedzi ramię w ramię z rządem chińskim.
Podobne ustawy właśnie wchodzą pod obrady parlamentarne w Kanadzie i Wlk. Brytanii. W fazie przygotowania legislacyjnego jest podobny projekt w USA.
Założymy się, że podobną “postępową” drogą wyznaczoną przez “największe demokracje tego świata” podążą inne kraje?
Pozdrawiam z wygaszonym uśmiechem.
p.s. Panie Jacku, nie zakręcą. Ceny spadły na ryj a oni nie zdążyli przekształcić swojej gospodarki.
Panie Jacku
Tak poważnie mówiąc (i mając nadzieję, że Pan Lorenzo mnie lagą nie pogoni za odchodzenie od tematu), to istnieje dość spore prawdopodobieństwo, że wolnością wypowiedzi w internecie będziemy się cieszyć już całkiem niedługo. Bynajmniej nie z tego powodu, że “prundu” zabraknie.
W Australii już weszła w życie ustawa nakładająca kaganiec na społeczność internetową. Bardzo sprytna zresztą, bo niby mająca służyć eliminacji pedofilii w sieci. Sprytna dlatego, że każdy, kto dokładnie się z nią zapoznał i pojął do czego prowadzi, wyrażając swój sprzeciw stawiał się w jednym rzędzie z pedofilami.
Ustawa ma konstrukcję podobną do naszej “lub czasopisma”, czyli ma zadanie walkę ze stronami pedofilskimi… ale przez dodanie “i innymi, które zagrażają porządkowi publicznemu” daje prawo organom rządowym do eliminacji wszelkich niewygodnych treści.
W pierwszej fazie “czyszczenia” sieci do kasacji przeznaczonych jest 10 000 witryn.
Jak było do przewidzenia “zielone światło” i “pełną współpracę” zapewniły rządowi Australii korporacyjne kanalie, które już od lat duszą wolność wypowiedzi ramię w ramię z rządem chińskim.
Podobne ustawy właśnie wchodzą pod obrady parlamentarne w Kanadzie i Wlk. Brytanii. W fazie przygotowania legislacyjnego jest podobny projekt w USA.
Założymy się, że podobną “postępową” drogą wyznaczoną przez “największe demokracje tego świata” podążą inne kraje?
Pozdrawiam z wygaszonym uśmiechem.
p.s. Panie Jacku, nie zakręcą. Ceny spadły na ryj a oni nie zdążyli przekształcić swojej gospodarki.
Kazik -- 19.11.2008 - 16:26